Prokuratura Regionalna w Gdańsku wszczęła śledztwo ws. byłego ministra gospodarki morskiej Marka Gróbarczyka (PiS) - poinformowało radiozet.pl. Chodzi o podejrzenie niedopełnienia obowiązków przy realizacji koronnej inwestycji rządu PiS, czyli przekopu Mierzei Wiślanej. Zawiadomienie w tej sprawie złożyła Najwyższa Izba Kontroli. - To skrajne upolitycznienie prokuratury i NIK-u - skomentował to były minister w rozmowie z Radiem ZET.
Jak informuje Radio ZET, sprawa Gróbarczyka została dołączona do innego, prowadzonego przez gdańską prokuraturę śledztwa, dotyczącego przekopu Mierzei Wiślanej. W tamtym postępowaniu, które ruszyło już w połowie kwietnia, chodzi o podejrzenie przekroczenia uprawnień przez byłego dyrektora Urzędu Morskiego w Gdyni, polegającego na zawarciu umów na kwotę o 157,7 miliona złotych wyższą od szacowanego na 880 milionów złotych kosztu budowy przekopu przez Mierzeję Wiślaną.
- Ze złożonego w czerwcu zawiadomienia Najwyższej Izby Kontroli wynikało, że Marek Gróbarczyk - wtedy minister gospodarki morskiej w rządzie Mateusza Morawieckiego - w 2019 i 2020 roku "nie poinformował Rady Ministrów, że wartość inwestycji wzrośnie o ponad 125 proc. (tj. z 880 mln zł do niemal 2 mld zł) i tym samym planowany przekop Mierzei stracił uzasadnienie ekonomiczne". Dodatkowo już w 2016 roku, według NIK, "nie określił w sposób realny niezbędnego zakresu rzeczowego i finansowego planowanej inwestycji" - czytamy na stronie Radia Zet.
- Jest to krótko mówiąc dość idiotyczne, co się dzisiaj dzieje, ponieważ decyzję związaną ze wzrostem kosztów podjęła Rada Ministrów, przyjmując uchwałę związaną z programem wieloletnim i ze wzrostem kosztów wynikających z tytułu rozszerzenia inwestycji - tak Marek Gróbarczyk skomentował wszczęcie śledztwa w rozmowie z Radiem ZET.