Był sobie Jan Śpiewak. Osoba niemająca z PiS-em nic wspólnego. Więcej. Czytając jego teksty i słuchając jego wypowiedzi, szybko można było dojść do wniosku, że jest on zagorzałym i momentami wręcz histerycznym wrogiem tej formacji politycznej. Człowiek ten organizował manifestacje przeciw obecnej władzy.
Chodził bronić „wolnych sądów”. Stawał po stronie skrajnej lewicy, uwielbiał fotografować się na paradach LGBT, akcentując swoją przynależność ideologiczną do tych grup. Ale od kilku tygodni człowiek ten stał się jednym z głównych wrogów totalnej opozycji. A poglądów nie zmienił. Co więc się stało? Po prostu za mocno nadepnął na odcisk mafii reprywatyzacyjnej. W związku z tym wypuszczono na niego najgłośniejsze psy gończe Platformy. Zaatakowali go już Matczak i Giertych. Właściwie wszystkie najważniejsze organy medialne totalnej opozycji. Na portalach społecznościowych ruszyła na niego armia trolli, obrażająca go, używając wobec niego najgorszych przekleństw, gróźb. Stał się „pisowskim funkcjonariuszem” etc. Od nadzwyczajnej kasty dostał kilka wyroków. Tylko dlatego, że bronił praw tych, których mafia reprywatyzacyjna wyrzuciła bezprawnie na bruk. Przy okazji warto zwrócić uwagę na pewną, cywilizacyjną wręcz, różnicę między obiema stronami sporu politycznego. Mimo ostentacyjnej niechęci Śpiewaka wobec PiS, prawica nigdy tak go nie atakowała. Czemu tak się rozpisuję o Śpiewaku? Drogi Czytelniku, naprawdę warto pamiętać o tym przypadku. I pokazywać go swoim znajomym lemingom, by zrozumieli prawdę o formacji, w którą tak wierzą. Bo wielu z nich może mieć wciąż jakieś złudzenia, że Platforma i jej ludzie ich oszczędzą, jak przyjdzie co do czego. A może wręcz pomogą. Że nadzwyczajna kasta potraktuje ich łagodniej, jak zobaczy, że noszą koszulki KONSTYTUCJA. Sprawa Śpiewaka pokazuje, że nie mają na to szans. Kolokwialnie rzecz ujmując: zadrzesz z nimi – zniszczą cię. Bo tu nie chodzi o poglądy, lecz o władzę i pieniądze. A wrogiem dla nich jest każdy, kto może być dla nich zagrożeniem. Nieważne, czy głosuje na Kaczyńskiego czy Tuska.
PO i PiS jeden syf!!! Tu trzeba ludzi, młodych urodzonych poza komuną. Pochodzenie tzn. rodzice dziadkowie nie mają znaczenia. Dzieci meneli wyrastają na bogatych ułożonych ludzi, dzieci elity potrafią się stoczyć na dno.
Problem jest taki, że nikt normalny nie pójdzie do polityki - bo zajmuje się pracą i utrzymaniem rodziny.