Koniec z brukowaniem wsi, by dogonić Europę, rząd postanowił pompować pieniądze w wielkie miasta. Ministerstwa Gospodarki i Rozwoju Regionalnego mają plan – oto, jak będzie wyglądać Polska w 2020 roku – czytamy w dzisiejszej „Gazecie Wyborczej”.
Urzędnicy z dwóch ministerstw Gospodarki i Rozwoju Regionalnego opracowali dokumenty wskazujące, jak do końca dekady ma się rozwijać Polska. Pierwszy to Krajowa Strategia Rozwoju Regionalnego 2020 – mówi, jak dzielić unijną pomoc: komu dać najwięcej, a komu pomagać nie ma sensu. Drugi to program wspierania inwestycji o istotnym znaczeniu dla gospodarki polskiej na lata 2011-2020. Z tych dokumentów wyczytaliśmy, jak według rządu Polska zmieni się przez najbliższe dziewięć lat.
Miasta mają być dobrym miejscem do życia. Regiony będą silne gospodarczo, konkurencyjne i innowacyjne. Najsilniejszy region – województwo mazowieckie – znacznie przekroczy poziom średniej unijnej PKB na mieszkańca.
Bezrobocie w Polsce będzie niższe niż 7 proc. Mniej będzie rolników, i to aż trzykrotnie! Polacy dojeżdżać będą do dużych miast i tam pracować w usługach – zatrudnienie w tym sektorze znacznie wzrośnie i obejmie 64 proc. pracujących.
Rząd chce postawić na miasta wojewódzkie. To one będą „motorami rozwoju”, czytamy w strategii. Stolice dawnych województw staną się „węzłami współpracy gospodarczej, społecznej, naukowej, kulturalnej i turystycznej”.
„Do 2020 roku nastąpi połączenie wszystkich głównych ośrodków miejskich autostradami lub drogami ekspresowymi oraz siecią szybkiej kolei. Towarzyszyć temu będzie dynamiczny rozwój transportu lotniczego obsługiwanego w dużym stopniu przez regionalne porty lotnicze. Rozbudowa tej infrastruktury wpłynie na dostępność ośrodków miejskich.”
By program się ziścił, niemal dwie trzecie wielkich pieniędzy – jak zakłada strategia – powędruje do stolic regionów, czyli wszystkich miast wojewódzkich (w lubuskim i kujawsko-pomorskim rolę stolic dzielą dwa miasta – Gorzów Wielkopolski i Zielona Góra oraz Bydgoszcz i Toruń.)
Priorytetem nie będzie już wyciąganie za uszy Polski wschodniej. Na pomoc dla najbiedniejszych regionów trafi ok. 30 proc. środków, ale nie tylko dla wschodniej części kraju. Na równi skorzystają z nich mieszkańcy zachodniej i centralnej Polski. Pieniądze będą wydawane oczywiście na połączenia drogowe i kolejowe, które umożliwią korzystanie z dobrodziejstw metropolii, takich jak praca czy kultura.
Ewa Bieńkowska, minister rozwoju regionalnego: – Podobne myślenie widać w całej Unii. Były już pomysły rozsmarowania pieniędzy na biedne regiony, ale nie sprawdziły się. Większość państw Unii chce rozwijać obszary metropolitalne. Niekoniecznie wielkie miasta, ale ośrodki, które mogą za sobą pociągnąć okoliczne obszary. Oczywiście to nie tak, że metropolie zyskają kosztem obszarów wiejskich. W polityce spójności chodzi o to, by ktoś, zostając w swoim miejscu, mógł korzystać z dóbr dostępnych w dużych miastach: szkół, służby zdrowia, internetu.
Więcej: Gazeta Wyborcza
Miasta mają być dobrym miejscem do życia. Regiony będą silne gospodarczo, konkurencyjne i innowacyjne. Najsilniejszy region – województwo mazowieckie – znacznie przekroczy poziom średniej unijnej PKB na mieszkańca.
Bezrobocie w Polsce będzie niższe niż 7 proc. Mniej będzie rolników, i to aż trzykrotnie! Polacy dojeżdżać będą do dużych miast i tam pracować w usługach – zatrudnienie w tym sektorze znacznie wzrośnie i obejmie 64 proc. pracujących.
Rząd chce postawić na miasta wojewódzkie. To one będą „motorami rozwoju”, czytamy w strategii. Stolice dawnych województw staną się „węzłami współpracy gospodarczej, społecznej, naukowej, kulturalnej i turystycznej”.
„Do 2020 roku nastąpi połączenie wszystkich głównych ośrodków miejskich autostradami lub drogami ekspresowymi oraz siecią szybkiej kolei. Towarzyszyć temu będzie dynamiczny rozwój transportu lotniczego obsługiwanego w dużym stopniu przez regionalne porty lotnicze. Rozbudowa tej infrastruktury wpłynie na dostępność ośrodków miejskich.”
By program się ziścił, niemal dwie trzecie wielkich pieniędzy – jak zakłada strategia – powędruje do stolic regionów, czyli wszystkich miast wojewódzkich (w lubuskim i kujawsko-pomorskim rolę stolic dzielą dwa miasta – Gorzów Wielkopolski i Zielona Góra oraz Bydgoszcz i Toruń.)
Priorytetem nie będzie już wyciąganie za uszy Polski wschodniej. Na pomoc dla najbiedniejszych regionów trafi ok. 30 proc. środków, ale nie tylko dla wschodniej części kraju. Na równi skorzystają z nich mieszkańcy zachodniej i centralnej Polski. Pieniądze będą wydawane oczywiście na połączenia drogowe i kolejowe, które umożliwią korzystanie z dobrodziejstw metropolii, takich jak praca czy kultura.
Ewa Bieńkowska, minister rozwoju regionalnego: – Podobne myślenie widać w całej Unii. Były już pomysły rozsmarowania pieniędzy na biedne regiony, ale nie sprawdziły się. Większość państw Unii chce rozwijać obszary metropolitalne. Niekoniecznie wielkie miasta, ale ośrodki, które mogą za sobą pociągnąć okoliczne obszary. Oczywiście to nie tak, że metropolie zyskają kosztem obszarów wiejskich. W polityce spójności chodzi o to, by ktoś, zostając w swoim miejscu, mógł korzystać z dóbr dostępnych w dużych miastach: szkół, służby zdrowia, internetu.
Więcej: Gazeta Wyborcza
PD