Prokurator z Elbląga oskarża przełożonych o dyskryminację. Reakcja jest zdecydowana: szefostwo chce mu uchylić immunitet, postawić zarzuty karne i wyrzucić go z pracy – pisze Gazeta Wyborcza Trójmiasto.
Konflikt w elbląskiej prokuraturze dotyczy dyżurów, a konkretnie nierównego podziału dyżurów między prokuratorów rejonowych i okręgowych. O wszystkim dziennikarzowi Gazety Wyborczej Pawłowi Wojciechowskiemu opowiedział pod nazwiskiem Jarosław Hajducki, prokurator z 26-letnim stażem, od 22 lat na samodzielnym stanowisku w Prokuraturze Rejonowej w Elblągu. Stał się liderem protestu prokuratorów rejonowych, którzy domagali się sprawiedliwego podziału dyżurów zgodnie z zarządzeniami ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry.
Jarosław Hajducki twierdzi, że w wyniku swoich działań w tej sprawie jest dyskryminowany w pracy. Wspomina o decyzji przełożonych o przeniesieniu go w delegację do Iławy, pomijanie przy przyznawanie nagród. Złożył do sądu pracy pozew, domagając się 30 tys. zł odszkodowania za dyskryminację w pracy. Proces trwa już ponad dwa lata. Tymczasem w 2022 roku w sprawie elbląskiego prokuratora wszczęto procedurę uchylenia immunitetu i... śledztwo. Zdaniem Prokuratury Okręgowej w Toruniu we wnioskach dowodowych do sądu pracy (chodzi m.in. o grafik dyżurów), który Jarosław Hajducki złożył przeciwko pracodawcy, prokurator ujawnił numery telefonów prokuratorów, czym miał dopuścić się przestępstwa.
– Według toruńskich śledczych jestem kryminalistą, bo udowadniałem w procesie dyskryminację – mówi „Wyborczej” Hajducki. – To czysty absurd, a zarazem, w mojej opinii, przestępstwo nadużycia władzy na szkodę obywatela poszukującego ochrony prawnej przed sądem.
„Wewnątrz elbląskiej prokuratury trwa starcie bez precedensu. Jeden prokurator wystąpił przeciwko swoim przełożonym w sądzie pracy. Obie strony sięgają po dobrze im znane narzędzia: zawiadomienia o przestępstwach, śledztwa, skargi i stawianie zarzutów. Hajducki mówi, że walczy z Goliatem” – pisze w swoim artykule Paweł Wojciechowski.