Nareszcie narodził się Polakom mąż stanu, który zadba o Polskę. Pan M. będzie kandydować do Europarlamentu, o którym twierdzi, ze jest w nim w sensie medycznym więcejWariatów, niż połowa składu. I do takiego „DomuWariatów” chce z własnej, nieprzymuszonej woli pójść, aby prawdopodobnie ratować Polskę. Bo na pewno takiemu patriocie nie może chodzić o tak prostacką, przyziemną rzecz, jak kasa. Podobnie jak nie chodziło o kasę nie mniejszemu patriocie, jego koledze partyjnemu KM, który wprawdzie kasę brał, ale za to z nieskrywanym obrzydzeniem i dużą elegancją. Pan KM brał kase z ideologicznych pobudek. Robił o, aby ryć i podkopywać ekonomiczne fundamentyUnii i w ten sposób doprowadzić ją do szybszego upadku. To zresztą znany sposób walki największych polskich patriotów z systemem. Wystarczy wspomnieć bojowy dorobek panaBalcera, który ciągnął maksymalną kasę od komunistów i tak w końcu podkopał ekonomiczne fundamenty systemu, że ten upadł.
Teraz tą chlubną drogą zamierza pójść najwyraźniej Pan M.
Czy osoba, która sama chce z własnej woli dostać się do „domu wariatów” jest normalna?. Pan M. to nie wariat. To „Polski Cincinnatus” i dlatego zgodził się „oderwać od pługa” i dobrowolnie pójść do tego - jak sam twierdzi -„siedliskaWariatów”, aby wiernie służyć Ojczyźnie i zażegnać niebezpieczeństwo, w jakim się znalazła.