Najwyższy czas powiedzieć sobie jasno, że budowa aquaparku w Gdańsku, niestety, nie opłaca się – pisze Krzysztof Katka z „Gazety Wyborczej Trójmiasto”. To nie najlepiej wróży elbląskiemu Aquaparkowi, ale... zobaczymy.
Moda na aquaparki spowodowała, że zaczęły wyrastać w polskich miastach, jak grzyby po deszczu – czytamy w artykule. – Kompleks z hotelem i centrum handlowym planuje postawić Elbląg. A Słupsk właśnie buduje swoje wodne miasteczko za 58 mln zł, mimo że w sąsiednim Redzikowie podobny obiekt już istnieje. Słupskie władze zadłużyły się na aquapark, upatrując w nim szansę na rozwój turystyki. Z jednej strony bilansu jest nadzieja, z drugiej – realne koszty utrzymania.
O tym, w jakie kłopoty pakują się kierujące podobnymi wizjami samorządy, wiedzą już 70-tysięczne Suwałki, które mogą poszczycić się aquaparkiem za 40 mln zł. Ale nie jest on w stanie zarobić nawet na swoje utrzymanie. Liczba klientów jest o połowę niższa niż zakładały najbardziej pesymistyczne prognozy.
Park Wodny w Sopocie, należący do firmy Ryszarda Krauze, w każdym roku swojej działalności notuje starty. W 2010 r. strata na działalności operacyjnej wyniosła 1,8 mln zł, a po uwzględnieniu spłaty raty kredytu urosła aż do 4,7 mln zł. Wyniku za 2011 r. jeszcze nie znamy, ale sytuacja pogorszyła się. W dokumentach finansowych spółka tak wskazuje przyczyny kłopotów: wysokie koszty obsługi zadłużenia, spadająca sprzedaż, „społeczeństwo jest za mało zamożne na usługi oferowane przez spółkę” (w Sopocie po obniżce cen za bilet trzeba zapłacić od 10 do 20 zł za godzinę i od 36 do 40 zł za trzy godziny).
W tej sytuacji, niestety, nie można realnie rozpatrywać pojawiających się od lat pomysłów budowy aquaparku w Gdańsku-Brzeźnie. Widać, że trójmiejska metropolia nie dźwiga nawet jednego parku wodnego – uważa autor artykułu.
Nie są to wnioski optymistyczne dla planowanej elbląskiej inwestycji. Wiadomo przecież, że z Trójmiastem nie możemy się porównywać pod względem liczby mieszkańców (a więc potencjalnych miejscowych klientów aquaparku), ani też pod względem liczby turystów (klientów przyjezdnych). W dodatku mieszkańcy Trójmiasta, choć „za mało zamożni na usługi” oferowane przez sopocki aquapark, są jednak zamożniejsi niż elblążanie.
Budowa w Elblągu aquaparku w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego ma tę wadę, że trzeba znaleźć zainteresowanego partnera, co może się nie udać. Wydaje się jednak jedynym rozsądnym posunięciem, bo niepowodzenia tej inwestycji (gdyby inwestorem było miasto) Elbląg mógłby już nie udźwignąć.
O tym, w jakie kłopoty pakują się kierujące podobnymi wizjami samorządy, wiedzą już 70-tysięczne Suwałki, które mogą poszczycić się aquaparkiem za 40 mln zł. Ale nie jest on w stanie zarobić nawet na swoje utrzymanie. Liczba klientów jest o połowę niższa niż zakładały najbardziej pesymistyczne prognozy.
Park Wodny w Sopocie, należący do firmy Ryszarda Krauze, w każdym roku swojej działalności notuje starty. W 2010 r. strata na działalności operacyjnej wyniosła 1,8 mln zł, a po uwzględnieniu spłaty raty kredytu urosła aż do 4,7 mln zł. Wyniku za 2011 r. jeszcze nie znamy, ale sytuacja pogorszyła się. W dokumentach finansowych spółka tak wskazuje przyczyny kłopotów: wysokie koszty obsługi zadłużenia, spadająca sprzedaż, „społeczeństwo jest za mało zamożne na usługi oferowane przez spółkę” (w Sopocie po obniżce cen za bilet trzeba zapłacić od 10 do 20 zł za godzinę i od 36 do 40 zł za trzy godziny).
W tej sytuacji, niestety, nie można realnie rozpatrywać pojawiających się od lat pomysłów budowy aquaparku w Gdańsku-Brzeźnie. Widać, że trójmiejska metropolia nie dźwiga nawet jednego parku wodnego – uważa autor artykułu.
Nie są to wnioski optymistyczne dla planowanej elbląskiej inwestycji. Wiadomo przecież, że z Trójmiastem nie możemy się porównywać pod względem liczby mieszkańców (a więc potencjalnych miejscowych klientów aquaparku), ani też pod względem liczby turystów (klientów przyjezdnych). W dodatku mieszkańcy Trójmiasta, choć „za mało zamożni na usługi” oferowane przez sopocki aquapark, są jednak zamożniejsi niż elblążanie.
Budowa w Elblągu aquaparku w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego ma tę wadę, że trzeba znaleźć zainteresowanego partnera, co może się nie udać. Wydaje się jednak jedynym rozsądnym posunięciem, bo niepowodzenia tej inwestycji (gdyby inwestorem było miasto) Elbląg mógłby już nie udźwignąć.
PD