Trzeba mieć IQ, żeby wiedzieć, że nie od wszystkiego tworzy się formę rodzaju żeńskiego w języku polskim i że wprowadzanie takich form wbrew tradycji, estetyce i intuicji większości użytkowników języka jest planowym jego zmienianiem (a nie ewolucją, jak to się czasami próbuje przedstawiać). A to, co jest "poprawne językowo" to tak naprawdę kwestia umowy normatywistów (Rada Języka Polskiego, autorzy słowników), arbitralnej decyzji organów uznawanych za kompetentne w tej kwestii. Póki co "prezydentki" w słownikach NIE MA, więc nie jest to forma normatywnie poprawna, zaś faktem jest, że rani ona odczucia estetyczne większości użytkowników języka i tak naprawdę jej użycie ograniczone jest do określonych środowisk o określonych poglądach, które postulują wprowadzenie do języka ogólnego tej oraz wielu innych podobnie utworzonych form. Jest to jednak proces zainicjowany sztucznie i wciąż jeszcze niedokonany. Tak więc, zanim zacznie się głosić "ex cathedra" jakieś stwierdzenia o jakiejś mitycznej "poprawności językowej", radzę się pierwej na ten temat douczyć.
@lingwista - Pamiętaj jednak, że język jest tworem żywym i podlega zmianom jak organizm. Możliwe, ze za parę lat codziennym będzie określenie dziś jakby niewłaściwe. Nie pisz tyle o tym IQ, bo zaczynam myśleć o Twoim kompleksie.