“Na weselu pod Szczytnem podano alkohol, po wypiciu którego 26-letni mężczyzna zaczął tracić wzrok. W środę wypił ostatnią “setkę” i trafił do szpitala miejskiego w Olsztynie” - napisał Dziennik Elbląski.
“O trunki na wesele w miejscowości pod Szczytnem zatroszczył się sam poszkodowany, kolega pana młodego. Ponieważ na weselu bawiła się tylko połowa z zaproszonych 150 osób, 200-litrowy baniak wódki wystarczył jeszcze na kilka dni poprawin.
- Baniak kupiłem od Ruskich – opowiada 26-letni mężczyzna. - Wódkę przelewaliśmy do butelek. Próbowałem jako jeden z pierwszych. Nie wyczuliśmy, że coś jest nie tak, wódka miała normalny smak. Chyba beczki były po jakiejś ropie.
Na drugi dzień większość z gości czuła się kiepsko. Kolega pana młodego zaczął tracić wzrok, inni odczuwali dolegliwości żołądkowe. Kilku weselników przez ostatnie dwa dni dopijała beczkę, bo “szkoda było zostawić”.
- W środę wypiłem ostatnią setkę – wspomina kolega pana młodego. - Prawie nie widziałem. Myśleliśmy, że to przejdzie razem z kacem”.
- Baniak kupiłem od Ruskich – opowiada 26-letni mężczyzna. - Wódkę przelewaliśmy do butelek. Próbowałem jako jeden z pierwszych. Nie wyczuliśmy, że coś jest nie tak, wódka miała normalny smak. Chyba beczki były po jakiejś ropie.
Na drugi dzień większość z gości czuła się kiepsko. Kolega pana młodego zaczął tracić wzrok, inni odczuwali dolegliwości żołądkowe. Kilku weselników przez ostatnie dwa dni dopijała beczkę, bo “szkoda było zostawić”.
- W środę wypiłem ostatnią setkę – wspomina kolega pana młodego. - Prawie nie widziałem. Myśleliśmy, że to przejdzie razem z kacem”.
przyg. M