Inwestycja na Mierzei Wiślanej ma ożywić gospodarkę regionu i pomóc w rozbudowie portu w Elblągu. Ale nie wiadomo, czy wystarczy chętnych na transport towarów - pisze "Rzeczpospolita". Z kolei radio RMF FM informuje, że Komisja Europejska zażądała jak najszybszego spotkania z przedstawicielami polskiego rządu w sprawie prowadzonej na Mierzei wycinki lasu.
(...) To inwestycja mająca ożywić gospodarczo Warmię i Mazury. Ma też znaczenie dla obronności kraju: powinna poprawić bezpieczeństwo w regionie poprzez otwarcie Zalewu Wiślanego na Morze Bałtyckie oraz na inne drogi wodne. Zyskać ma także port w Elblągu odczuwający spadek przeładunków, choć w portach na Bałtyku – Gdańsku, Gdyni oraz Szczecinie i Świnoujściu – obroty mocno rosną.
(...) Tymczasem według części ekonomistów przedsięwzięcie jest kompletnie chybione. Zdaniem prof. Włodzimierza Rydzkowskiego z Katedry Polityki Transportowej Wydziału Ekonomicznego na Uniwersytecie Gdańskim przekop Mierzei z gospodarczego punktu widzenia nie ma żadnego uzasadnienia. Brak jest ładunków, których przewożenie tą drogą byłoby racjonalne.
– W odległości 60 km leży gdański terminal kontenerowy DCT, wyremontowana jest droga ekspresowa S7, więc kontener z Gdańska dotrze do Elbląga i okolic w ciągu godziny. Po co ktoś miałby transportować taki ładunek przez nowy kanał? – mówi Rydzkowski. Sens inwestycji ma także negować brak odpowiednich jednostek, których wykorzystanie w transporcie nową drogą byłoby opłacalne. Według Rydzkowskiego nawet gdyby znalazły się ładunki, to przy 5 metrach głębokości kanału mogłyby się tam zmieścić jednostki o nośności najwyżej 3,5 tys. ton. Takie statki pływają m.in. po Renie oraz w rejonie kanału La Manche, ale nie na Bałtyku. – Z naszych wyliczeń wynika, że gdyby nawet obroty portu w Elblągu wzrosły do miliona ton rocznie, a stawki portowe zostały podwojone, to roczne wpływy portu sięgnęłyby 2 milionów złotych. Biorąc pod uwagę koszt budowy kanału, okazuje się, że nakłady zwracałyby się przez 450 lat – twierdzi Rydzkowski.
Jak podało dzisiaj radio RMF FM, Komisja Europejska chce się jak najszybciej spotkać z przedstawicielami polskich władz w sprawie przekopu Mierzei Wiślanej. Bruksela ma mieć zastrzeżenia co do inwestycji, a także do tego, jak argumentują ją polskie władze, które twierdzą, że to kwestia bezpieczeństwa państwa. Jak ustaliła korespondentka RMF FM Katarzyna Szymańska-Borginon, Bruksela ma wątpliwości, czy rzeczywiście – jak twierdzą polskie władze – wycinka ma nieznaczący wpływ na środowisko.
Więcej: Rzeczpospolita, RMF FM
(...) Tymczasem według części ekonomistów przedsięwzięcie jest kompletnie chybione. Zdaniem prof. Włodzimierza Rydzkowskiego z Katedry Polityki Transportowej Wydziału Ekonomicznego na Uniwersytecie Gdańskim przekop Mierzei z gospodarczego punktu widzenia nie ma żadnego uzasadnienia. Brak jest ładunków, których przewożenie tą drogą byłoby racjonalne.
– W odległości 60 km leży gdański terminal kontenerowy DCT, wyremontowana jest droga ekspresowa S7, więc kontener z Gdańska dotrze do Elbląga i okolic w ciągu godziny. Po co ktoś miałby transportować taki ładunek przez nowy kanał? – mówi Rydzkowski. Sens inwestycji ma także negować brak odpowiednich jednostek, których wykorzystanie w transporcie nową drogą byłoby opłacalne. Według Rydzkowskiego nawet gdyby znalazły się ładunki, to przy 5 metrach głębokości kanału mogłyby się tam zmieścić jednostki o nośności najwyżej 3,5 tys. ton. Takie statki pływają m.in. po Renie oraz w rejonie kanału La Manche, ale nie na Bałtyku. – Z naszych wyliczeń wynika, że gdyby nawet obroty portu w Elblągu wzrosły do miliona ton rocznie, a stawki portowe zostały podwojone, to roczne wpływy portu sięgnęłyby 2 milionów złotych. Biorąc pod uwagę koszt budowy kanału, okazuje się, że nakłady zwracałyby się przez 450 lat – twierdzi Rydzkowski.
Jak podało dzisiaj radio RMF FM, Komisja Europejska chce się jak najszybciej spotkać z przedstawicielami polskich władz w sprawie przekopu Mierzei Wiślanej. Bruksela ma mieć zastrzeżenia co do inwestycji, a także do tego, jak argumentują ją polskie władze, które twierdzą, że to kwestia bezpieczeństwa państwa. Jak ustaliła korespondentka RMF FM Katarzyna Szymańska-Borginon, Bruksela ma wątpliwości, czy rzeczywiście – jak twierdzą polskie władze – wycinka ma nieznaczący wpływ na środowisko.
Więcej: Rzeczpospolita, RMF FM