Mieszkaniec regionu nie ma powodów do radości nawet, jeśli ma pracę. Jego wynagrodzenie jest aż o 550 zł niższe od średniej krajowej! Ci, którzy mogą, wyjeżdżają stąd – donosi czwartkowy „Dziennik Elbląski”.
Paulina Drewniak, licealistka z Pasłęka, za pół roku zdaje maturę. Chce studiować germanistykę. - Nie wiem jeszcze, czy po maturze wyjadę do Gdańska, czy do Torunia. Może do Niemiec? Ale jedno wiem na pewno: po studiach nie chciałabym wracać do Pasłęka. Bo jaką pracę ja tu mogę znaleźć? - pyta.
Jej koleżanka Magda Łaskarzewska też nie wiąże swojej przyszłości z rodzinnym miastem. - Chcę studiować pedagogikę w Warszawie - mówi Magda. - I w Warszawie chciałabym już zostać.
O tysiąc osób mniej
Pasłęckie licealistki nie są wyjątkiem. Podobnie jak one myśleli zapewne i inni, byli już mieszkańcy powiatu elbląskiego, którzy ,za chlebem" wyjechali do większych miast bądź za granicę. Z trzeciego już, dorocznego raportu z przebiegu realizacji strategii rozwoju społeczno-gospodarczego powiatu elbląskiego wynika, że systematycznie zmniejsza się liczba jego mieszkańców.
- W ciągu pięciu minionych lat ubyło ponad tysiąc osób - informuje Gabriela Effenberg, naczelnik Wydziału Promocji Powiatu, Edukacji, Kultury i Sportu elbląskiego starostwa. - Niestety, mieszkańcy od nas uciekają, gdzie indziej szukając swojego miejsca na ziemi. Świadczy o tym wskaźnik migracji: w kraju - 0,2 proc., u nas aż 2,3 proc.
Wprawdzie wskaźnik bezrobocia w powiecie się zmniejsza, ale wciąż jest porażający - 36 procent.
- To rzeczywiście żadna pociecha, że jeszcze nie tak dawno wynosił 38 procent - przyznaje pani naczelnik.
Bezrobotni z dyplomem
Co gorsze, w rejestrach bezrobotnych coraz częściej pojawiają się nazwiska osób z wyższym wykształceniem. W ciągu pięciu lat wskaźnik osób bez pracy z wyższym wykształceniem w stosunku do ogółu bezrobotnych wzrósł w powiecie elbląskim z 0,7 proc. do 2,3 proc.
- Nie dość, że mało naszych mieszkańców skończyło szkoły wyższe, bo tylko 4,5 proc. przy średniej krajowej 9,9 proc., to jeszcze mają problemy ze znalezieniem pracy - martwi się Gabriela Effenberg.
W rejestrach pasłęckiej filii Powiatowego Urzędu Pracy widnieje 116 nazwisk młodych ludzi po studiach. Są to mieszkańcy gmin: Pasłęk, Godkowo, Rychliki i Młynary.
- Spośród nich aż 58 osób to już tzw. długotrwale bezrobotni - podkreśla Longina Prończyk, kierowniczka filii PUP. - Najgorsze, że dla naszych klientów z wyższym wykształceniem nie mamy, poza stażami, żadnych ofert pracy.
Oblicza biedy
Aż ponad 20 proc. mieszkańców powiatu korzysta, w różnych formach, ze świadczeń pomocy społecznej. - Jesteśmy biedni - krótko komentuje ów wskaźnik Gabriela Effenberg. - W województwie z pomocy korzysta 9,9 proc. mieszkańców, w kraju - 7 proc.
- Dzieci gospodarzy uczą się, wyjeżdżają na studia i nie wracają, bo na wsi nie widzą dla siebie żadnych perspektyw. U nas na ośmiu rolników tylko dwóch ma następców. Tragicznie jest na osiedlach popegeerowskich. Tam niewiele osób chce się wyrwać z biedy, nawet jeżeli ma okazję. Już jakiś czas temu Agencja Nieruchomości Rolnych organizowała kursy języka angielskiego dla osób po maturze. Mamy kilka takich dziewcząt na osiedlu. Osobiście chodziłam do nich i zachęcałam do nauki, przecież potem mogłyby wyjechać za granicę. Ale żadna nie chciała, bo trzeba było jeździć do Elbląga. Jaka ja byłam na nie wtedy wściekła! - opowiada Wanda Krygier, sołtys wsi Stegny.
Danuta Sejczak, sołtys z Łukszt mówi, że gdyby nie wyjazdy młodych ludzi do Niemiec, Francji, czy Anglii, bieda na wsi byłaby jeszcze większa.
- Tylko jedna rodzina została za granicą na stałe. Inni popracują trochę i wracają. Wyremontują mieszkanie, coś do domu kupią i znowu wyjeżdżają. Ich rodziny mają się nieźle, ale za cenę częstej rozłąki - mówi Danuta Sejczak.
Mieszkańcy wsi rzadko próbują szukać pracy w okolicznych większych miastach.
- Od nas do Pasłęka jest 10 km, do Elbląga aż 30. Nawet jeżeli ktoś znalazłby w jednym z tych miast pracę, to za ile? - pyta Danuta Sejczak. - Często okazuje się, że po wykupieniu biletu miesięcznego z pensji niewiele by już zostało. Dlatego niektórym ,bliżej" jest do Niemiec czy Anglii niż do miasta odległego o kilkadziesiąt kilometrów.
Średnie zarobki mieszkańców powiatu elbląskiego rzeczywiście są mizerne. Z roku na rok pogłębia się przepaść między średnią krajową płacą a ich dochodami. - W 2000 roku przeciętne płace w powiecie były o 420 zł niższe niż średnia krajowa, teraz ta różnica wynosi już 550 zł - potwierdza smutną prawdę Gabriela Effenberg.
Jej koleżanka Magda Łaskarzewska też nie wiąże swojej przyszłości z rodzinnym miastem. - Chcę studiować pedagogikę w Warszawie - mówi Magda. - I w Warszawie chciałabym już zostać.
O tysiąc osób mniej
Pasłęckie licealistki nie są wyjątkiem. Podobnie jak one myśleli zapewne i inni, byli już mieszkańcy powiatu elbląskiego, którzy ,za chlebem" wyjechali do większych miast bądź za granicę. Z trzeciego już, dorocznego raportu z przebiegu realizacji strategii rozwoju społeczno-gospodarczego powiatu elbląskiego wynika, że systematycznie zmniejsza się liczba jego mieszkańców.
- W ciągu pięciu minionych lat ubyło ponad tysiąc osób - informuje Gabriela Effenberg, naczelnik Wydziału Promocji Powiatu, Edukacji, Kultury i Sportu elbląskiego starostwa. - Niestety, mieszkańcy od nas uciekają, gdzie indziej szukając swojego miejsca na ziemi. Świadczy o tym wskaźnik migracji: w kraju - 0,2 proc., u nas aż 2,3 proc.
Wprawdzie wskaźnik bezrobocia w powiecie się zmniejsza, ale wciąż jest porażający - 36 procent.
- To rzeczywiście żadna pociecha, że jeszcze nie tak dawno wynosił 38 procent - przyznaje pani naczelnik.
Bezrobotni z dyplomem
Co gorsze, w rejestrach bezrobotnych coraz częściej pojawiają się nazwiska osób z wyższym wykształceniem. W ciągu pięciu lat wskaźnik osób bez pracy z wyższym wykształceniem w stosunku do ogółu bezrobotnych wzrósł w powiecie elbląskim z 0,7 proc. do 2,3 proc.
- Nie dość, że mało naszych mieszkańców skończyło szkoły wyższe, bo tylko 4,5 proc. przy średniej krajowej 9,9 proc., to jeszcze mają problemy ze znalezieniem pracy - martwi się Gabriela Effenberg.
W rejestrach pasłęckiej filii Powiatowego Urzędu Pracy widnieje 116 nazwisk młodych ludzi po studiach. Są to mieszkańcy gmin: Pasłęk, Godkowo, Rychliki i Młynary.
- Spośród nich aż 58 osób to już tzw. długotrwale bezrobotni - podkreśla Longina Prończyk, kierowniczka filii PUP. - Najgorsze, że dla naszych klientów z wyższym wykształceniem nie mamy, poza stażami, żadnych ofert pracy.
Oblicza biedy
Aż ponad 20 proc. mieszkańców powiatu korzysta, w różnych formach, ze świadczeń pomocy społecznej. - Jesteśmy biedni - krótko komentuje ów wskaźnik Gabriela Effenberg. - W województwie z pomocy korzysta 9,9 proc. mieszkańców, w kraju - 7 proc.
- Dzieci gospodarzy uczą się, wyjeżdżają na studia i nie wracają, bo na wsi nie widzą dla siebie żadnych perspektyw. U nas na ośmiu rolników tylko dwóch ma następców. Tragicznie jest na osiedlach popegeerowskich. Tam niewiele osób chce się wyrwać z biedy, nawet jeżeli ma okazję. Już jakiś czas temu Agencja Nieruchomości Rolnych organizowała kursy języka angielskiego dla osób po maturze. Mamy kilka takich dziewcząt na osiedlu. Osobiście chodziłam do nich i zachęcałam do nauki, przecież potem mogłyby wyjechać za granicę. Ale żadna nie chciała, bo trzeba było jeździć do Elbląga. Jaka ja byłam na nie wtedy wściekła! - opowiada Wanda Krygier, sołtys wsi Stegny.
Danuta Sejczak, sołtys z Łukszt mówi, że gdyby nie wyjazdy młodych ludzi do Niemiec, Francji, czy Anglii, bieda na wsi byłaby jeszcze większa.
- Tylko jedna rodzina została za granicą na stałe. Inni popracują trochę i wracają. Wyremontują mieszkanie, coś do domu kupią i znowu wyjeżdżają. Ich rodziny mają się nieźle, ale za cenę częstej rozłąki - mówi Danuta Sejczak.
Mieszkańcy wsi rzadko próbują szukać pracy w okolicznych większych miastach.
- Od nas do Pasłęka jest 10 km, do Elbląga aż 30. Nawet jeżeli ktoś znalazłby w jednym z tych miast pracę, to za ile? - pyta Danuta Sejczak. - Często okazuje się, że po wykupieniu biletu miesięcznego z pensji niewiele by już zostało. Dlatego niektórym ,bliżej" jest do Niemiec czy Anglii niż do miasta odległego o kilkadziesiąt kilometrów.
Średnie zarobki mieszkańców powiatu elbląskiego rzeczywiście są mizerne. Z roku na rok pogłębia się przepaść między średnią krajową płacą a ich dochodami. - W 2000 roku przeciętne płace w powiecie były o 420 zł niższe niż średnia krajowa, teraz ta różnica wynosi już 550 zł - potwierdza smutną prawdę Gabriela Effenberg.
Grażyna Gosk