To już drugi przypadek podejrzenia o świńską grypę, jakim zajmą się lekarze oddziału zakaźnego szpitala miejskiego. Czy i tym razem alarm okaże się fałszywy? Przekonamy się o tym w ciągu najbliższych godzin. Na oddział trafiła bowiem kobieta, która niedawno wróciła z podróży do Stanów Zjednoczonych -informuje "Dziennik Elbląski".
Informację, że mieszkanka Nowego Miasta Lubawskiego jedzie do naszego miasta, dostał około godziny 10 Marek Jarosz, szef Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Elblągu. Do inspektora Jarosza zadzwoniła dr Elżbieta Hajer, ordynator oddziału zakaźnego. Kobieta dotarła do szpitala około godz. 13.
— Z oddziałem zakaźnym skontaktował się lekarz z Nowego Miasta Lubawskiego, który stwierdził, że jedna z jego pacjentek, która wróciła niedawno z USA, ma objawy wskazujące na to, że może chorować na świńską grypę — opowiada szef elbląskiej PSSE. — Zarówno lekarz, jak i kierownictwo naszego oddziału zakaźnego uznali, że przypadek jest na na tyle podejrzany, iż trzeba izolować pacjentkę w Elblągu. Zostanie ona poddana specjalistycznym badaniom, które wykażą, czy mieszkanka Nowego Miasta Lubawskiego rzeczywiście zapadła na tę odmianę grypy — mówi Marek Jarosz.
Posiew pobrany w trakcie badań trafić ma, jak informuje Lech Cylkowski, zastępca dyrektora do spraw lecznictwa szpitala miejskiego, do analizy w Warszawie. Po kilkunastu godzinach będzie wiadomo, czy kobieta rzeczywiście stała się ofiarą wirusa A H1N1.
— Z oddziałem zakaźnym skontaktował się lekarz z Nowego Miasta Lubawskiego, który stwierdził, że jedna z jego pacjentek, która wróciła niedawno z USA, ma objawy wskazujące na to, że może chorować na świńską grypę — opowiada szef elbląskiej PSSE. — Zarówno lekarz, jak i kierownictwo naszego oddziału zakaźnego uznali, że przypadek jest na na tyle podejrzany, iż trzeba izolować pacjentkę w Elblągu. Zostanie ona poddana specjalistycznym badaniom, które wykażą, czy mieszkanka Nowego Miasta Lubawskiego rzeczywiście zapadła na tę odmianę grypy — mówi Marek Jarosz.
Posiew pobrany w trakcie badań trafić ma, jak informuje Lech Cylkowski, zastępca dyrektora do spraw lecznictwa szpitala miejskiego, do analizy w Warszawie. Po kilkunastu godzinach będzie wiadomo, czy kobieta rzeczywiście stała się ofiarą wirusa A H1N1.