UWAGA!

Na święta musiała być szynka

Po czterdziestu dniach postu wielu marzyło, żeby wreszcie skonsumować coś mięsnego. Przygotowania szynek i kiełbas rozpoczynały się na około dwa tygodnie przed Wielkanocą. Na dworach szynki i kiełbasy przyrządzali kucharze. W miastach i zwykłych zagrodach nad wędzeniem czuwali mężczyźni.

Jak opisuje etnograf Barbara Ogrodowska, święcone polskie, chociaż tak odmienne w różnych stanach, regionach i czasach, urządzane było zawsze według pewnych przyjętych prawideł.
       „Uginają się i teraz stoły pod ciężarem szynek, mięsiw, jaj, kiełbas lub placków, mazurków. Rzadko już gdzie dają się widzieć starożytne ciast gatunki, kołacze, obertuchy, jajeczniki. Jaka w owych wiekach, tak i teraz radość, kiedy się udały ciasta... smutek w przeciwnym razie”. (Ł. Gołębiowski, „Lud polski”, Warszawa 1930, s. 310).
      
       Tak wyglądało święcone w dworach jeszcze w początkach XX w., o czym świadczą choćby wspomnienia z dzieciństwa w polskim majątku na Litwie Melchiora Wańkowicza: „Wielkanoc miała swoje niezbędne minimum, którego nie przyszłoby do głowy nikomu zmniejszyć – choćby czasy były najcięższe. Musiała być ogromna głowizna z jajkiem w pysku, pieczone prosięta. gotowana szynka. Były wszelkie rodzaje zwierzyny (...). Ciasta miały swoja hierarchię. Musiał być „dziad”, „cygan”, „prześcieradło”, nie mówiąc o babach olbrzymach i sękaczu z dwustu jaj. Pośrodku wszystkiego stały dwie arki rzeżuchy, w które wstawione były baranki z cukru. Dla czeladzi wiano wielkiego barana z masła z oczami ze śliwek suszonych. (...) Aż kiedy buchnęło: „Wesoły dzień dziś nastał”, wiedzieliśmy, że otworzą się drzwi, wjedzie taca z ćwiartkami jajek, którymi babka podzieli się ze wszystkimi (...) nie szczędząc maksym i napomnień”. (M. Wańkowicz, „Szczenięce lata”, Kraków 1987, s. 42).
      
       Klasyczne święcone składało się głównie z dań zimnych: mięs, wędlin, jaj gotowanych na twardo i ciast. Były to więc dania, o których powiadano, że podaje sieje bez dymu albo przy jednym, małym dymie - jeśli przygrzewano przyrządzone wcześniej potrawy. W Wielkanoc – najważniejsze w roku święto – nie godziło się bowiem gotować ani rozpalać wielkiego ognia pod kuchnią.
       Najważniejszym daniem i przysmakiem wielkanocnym, była, podobnie jak obecnie, szynka – najlepiej cała i z kością, uwędzona w jałowcowym dymie, a następnie długo gotowana (parzona). Do jej wyrobu przystępowano już na ok. dwa tygodnie przed świętami, a receptury przekazywano w domach z pokolenia na pokolenie. Oto kilka z nich:
      
       Szynka wielkanocna po staropolsku zwana szołdrą
       Cała surowa szynka wieprzowa, wycięta razem z kością, garść soli i odrobiną cukru, główka czosnku. Na zalewę: woda – 1 litr na kilogram szynki, sól – 1 płaska łyżeczka (na litr wody), po 10 -12 ziaren pieprzu i ziela angielskiego, 6-8 listków laurowych, garść ziaren jałowca (do wędzenia).
       Z szynki usunąć nadmiar skóry i zbędny tłuszcz. Natrzeć dokładnie solą i odrobiną cukru, pozostawić w chłodnym miejscu na 24 godziny. Przygotować zalewę: wodę (1 litr na kilogram szynki) zagotować z solą pieprzem, zielem angielskim i listkami laurowymi. Ostudzić. Ułożyć szynkę w dużym, kamiennym lub emaliowanym garnku, wlać zalewę (powinna pokrywać mięso), szczelnie przykręć i peklować (w chłodnym miejscu) przez dwa tygodnie, co kilka dni obracając mięso. Poczym wyjąć szynkę z zalewy, usunąć przyprawy, osuszyć w ściereczce i wędzić powoli w dymie (tzw. zimnym, bez widocznego w palenisku ognia), najlepiej z olchowego lub bukowego drewna, z dodatkiem jałowca w ziarnach. Uwędzoną szynkę włożyć do kociołka, zalać wrzątkiem (powinien pokryć mięso) i podgrzewać na małym ogniu, nie dopuszczając do wrzenia, przez kilka godzin (licząc 1 godzinę parzenia na 1 kilogram szynki). Szynka powinna wystygnąć w wodzie, w której się gotowała, aby nie straciła smaku, była soczysta i krucha.
      
       Szynka barania
       Udziec barani, 3-4 cebule, 4-5 listków laurowych, 150 g soli, 10 g saletry, 20 g cukru, po łyżeczce mielonej kolendry, mielonego jałowca i ziela angielskiego, 6-8 utłuczonych goździków, włoszczyzna, pół szklanki białego wina. Z udźca baraniego wyjąć kości, obkrajać nadmiar tłuszczu, wymyć i mocno zbić wałkiem. Na patelni wyprażyć sól, zmieszać z saletrą, cukrem i korzeniami; mieszaninę tę wcierać mocno w baraninę tak długo, aż prawie cała wejdzie w mięso. Natartą baraninę ułożyć ciasno w kamiennym garnku, obłożyć listkami laurowymi i pokrajaną w plasterki cebulą, na wierzch wsypać resztę (jeśli zostanie) soli z korzeniami, przykryć talerzykiem, obciążyć kamieniem i zostawić na 24 godziny, aż puści sok. Następnie wynieść w chłodne miejsce; co drugi dzień przewracać i trzymać w marynacie ok. 20 dni, po czym mięso wyjąć, obmyć i osuszyć. Ugotować wywar z włoszczyzny, dodać białe wino, włożyć szynkę, gotować 2 godziny. Szynka powinna gotować się w wywarze z dużą ilością jarzyn i małą ilością wody. Podawać na gorąco lub na zimno. Tak zamarynowana szynka barania jest też doskonała na surowo, wtedy nie należy jej gotować, tylko wędzić. Po wyjęciu z marynaty oskrobać z korzeni, osuszyć i mocno uwędzić. Wędzoną szynkę można przechowywać długo.
      
       Szynka z dzika
       Szynkę z dzika przygotowuje się w zasadzie tak samo jak wieprzową, jednak ponieważ mięso z dzika jest twarde, należy ją przed soleniem mocno zbić drewnianym wałkiem i natrzeć łyżeczką miałkiego cukru. Po uwędzeniu gotuje się ją tak samo jak wieprzową. Bardzo smaczna jest też na surowo, tylko uwędzona.
      
       Staropolskie oryginalne receptury na kiełbasę wkrótce.
      
       Źródła: H. Szymanderska, „Polska Wielkanoc”, Warszawa 2006; B. Ogrodowska, „Witaj dniu uroczysty. Wielkanoc w Polsce. Tradycje, obrzędy i zwyczaje”, Warszawa 2007.
      
mk

Najnowsze artykuły w dziale Poradnik

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem... (od najstarszych opinii)
  • Autorze -mk, czy Święta Wielkanocne, czy Bożego Narodzenia u katolików, czy inne święta u wyznawców innych religii, to TYLKo żarcie, nic więcej ?A gdzie duchowe przezycia tych świąt?Dziś sie wszystko skomercjonalizowało, dziś juz nie czuje się, że nadchodzą święta -no może jedynie dzieci z niecierpliwością oczekują świąt. Staliśmy się społeczeństwem konsumpcyjnym, niesety. .. *florek*
  • A gdzie mają wyrzucić elektrośmieci mieszkańcy osiedla Władysława IV, Chopina, Bażyńskiego ?Nie uśmiecha mi sie targać starego telewizora na Zawadę. (patrz Wiadomości Elbląskie wczorajsze ).
  • tu mowa o świętach a ty o śmieciach przygłupie, nie pij tyle.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    jaanoo(2011-04-14)
  • jaanoo-"spieprzaj dziadu"
  • już pijesz przygłupie z rana?? Załóż kapturek za 20 PLN na swój mały łepek i idź postać w bramie
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    jaanoo(2011-04-14)
  • *florek* swoim komentarzem przyznajesz rację autorowi. wszystko się skomercjalizowało i nie czuje się już atmosfery świąt. a swoją drogą, nie rozumiem twoich pretencji do autora. przecież napisano tu o jednym aspekcie. i dobrze, że Boga z szynką nie pomieszano. dla mnie święta to też już zero atmosfery. owszem, "za komuny" się ją czuło, bo święta były wyczekiwaną ucieczką od tamtejszej codzienności. dzisiaj się tego nie czuje. oczywiście, są rodziny, w których święta sa niezwykle kultywowane i szczerze. .. zazdroszczę. może przede wszystkim czasu na tę specyficzną atmosferę.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    chcę.świąt(2011-04-14)
  • Proponuję zajrzeć na Śląsk lub do Krakowa, do Zakopanego, do górali, tam jeszcze, mimo komercjializacji, święta mają harakter taki jak kiedyś bywało w Najjaśniejszej Rzeczypospolitej. Warto zajżec tez na Kaszuby, by poczuc mage świąt. Elbląg był, jest i będzie miastem robotniczym. *florek*
  • Jademe na Kaszebe ?
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    taki jeden ktoś ....(2011-04-14)
  • a to ktoś w ogóle pościł????
  • duchowy wymiar - to na rekolekcjach w kościele; jak był artykuł o duchowości i nauczaniu Jana Pawła II to były paskudne komentarze i też się nie podobało; a wiedzieć jak kiedyś starodawne mięso robiono bez tych wszystkich nastrzykiwań i bzdetów fajna rzecz :-) Julia
  • jest też coś takiego jak kultura kulinarna narodu; kiedyś ludzie celebrowali przygotowywanie potraw, a później celebrowali ich konsumowanie - teraz tego brak - brak kultury przygotowania w fast foodach, brak kultury konsumpcji; J.
Reklama