Olimpia Elbląg po raz pierwszy w historii wygrywa z rezerwami Śląska Wrocław. Po pierwszej połowie Olimpijczycy mieli rywala na łopatkach. Po golu Jakuba Braneckiego prowadzili 1:0. Goście do gry wrócili w drugiej części i doprowadzili do remisu. Odpowiedź gospodarzy była niemal natychmiastowa. Maciej Famulak zapewnił żółto-biało-niebieskim trzy punkty. Olimpia Elbląg - Śląsk II Wrocław 2:1. Zobacz zdjęcia.
Do meczu z „czerwoną latarnią“ II ligi Olimpia Elbląg przystąpiła w bardzo ofensywnym ustawieniu. Do wyjściowej jedenastki wrócił Aron Stasiak, obok niego w ataku biegali Jakub Branecki i Mariusz Gabrych. W miejsce pauzującego za kartki Adriana Piekarskiego zagrał Dawid Wierzba.
Już w 3. minucie Łukasz Sarnowski postraszył bramkarza rywali. Piłka po strzale zza pola karnego pofrunęła „ciut“ nad poprzeczką. Dwie minuty później było już 1:0. Mariusz Gabrych pobiegł lewą stroną i wydawać się mogło, że Olimpijczycy przekombinowali. Podanie do Jakuba Braneckiego, pierwszy strzał młodzieżowca, a strzegący bramki rezerw Śląska Oskar Mielcarz instynktownie obronił. Chwilę później młody napastnik poprawił i otworzył wynik spotkania.
9. minuta - Aron Stasiak. Do podwyższenia wyniku zabrakło niewiele, kilka minut później Mariusz Pawelec był blisko „swojaka“ po dośrodkowaniu Patryka Jakubczyka. Bramkarz gości ręką przeniósł piłkę nad poprzeczkę. Olimpia atakowała non stop, stwarzała sytuacje jednocześnie nie dopuszczając gości w pobliże własnej bramki.
W. 16 minucie Patryk Jakubczyk ponownie umieścił piłkę w bramce, ale sędzia gola nie uznał z powodu wcześniejszego przyjęcia piłki ręką. W 30. minucie goście po raz pierwszy poważnie zagrozili bramce Andrzeja Witana. Po strzale Piotra Samca - Talara bramkarz elblążan odbił piłkę poza pole gry.
Tymczasem pod bramką rezerw Śląska działo się dużo. Niestety brakowało kropki nad i w postaci gola. Olimpijczycy zepchnęli gości pod bramkę. I wciąż szukali drugiego gola.
- Zagraliśmy najlepszą pierwszą połowę. Nie wiem, czy było to spowodowane - przeciwnikiem czy naszą grą. Uważam, że zawsze grasz tak, na ile ci przeciwnik pozwala. Zagraliśmy po prostu fantastycznie. Stworzyliśmy mnóstwo sytuacji, ten mecz musiał się skończyć wynikiem 3:0 i wtedy można by wpuścić innych chłopaków - mówi Przemysław Gomułka, trener Olimpii Elbląg na pomeczowej konferencji.
- Brakowało dorzucenia jeszcze jednej bramki, może dwóch. Mieliśmy swoje sytuacje - mówił Maciej Famulak, pomocnik Olimpii.
Tymczasem na tablicy wyników widniał wynik 1:0 dla gospodarzy. A na drugą część spotkania w żółtych strojach wyszła zupełnie inna drużyna. I nie jest to w tym przypadku komplement.
Druga połowa rozpoczęła się od niecelnej próby z pola karnego Jakuba Braneckiego. Dużo szczęścia mieli gospodarze w 52. minucie. Goście rozpracowali olimpijską obronę, na szczęście skończyło się tylko na niecelnym strzale Przemysława Bargiela i strachu.
W pierwszym kwadransie drugiej połowy rezerwy Śląska wyszły z własnej połowy i momentami pod bramką Andrzeja Witana robiło się gorąco. Goście wykorzystywali niedokładność w grze żółto-biało-niebieskich. W 60. minucie znowu przed szansą stanął Jakub Branecki. Groźny strzał, ale Oskar Mielcarz obronił. W 63. minucie znów gorąco pod bramką Olimpii, znów Andrzej Witan wprowadził spokój. Cztery minuty później piłka odbiła się od poprzeczki po klasycznym „centrostrzale“ Michała Szmigiela. Chwilę później znów elbląski bramkarz uratował sytuację po strzale Piotra Samca-Talara.
W porównaniu z pierwszą częścią meczu posypała się gra podopiecznych Przemysława Gomułki. Olimpijczyków stać było tylko na groźne momenty. W 73. minucie zza pola karnego strzelał Marcel Stefaniak, jednak bramkarz rywali nie miał problemu z obroną.
- Od 50, 52. minuty nie poznaję swojej drużyny. Jakbyśmy dostali paraliżu. Ciężko mi to zrozumieć - mówił Przemysław Gomułka.
- Wiedzieliśmy, że Śląsk to zespół, który potrafi grać w piłkę, mimo że zajmuje ostatnie miejsce w tabeli. Złapali wiatr w żagle, z każą minutą się nakręcali - mówił Maciej Famulak
Od 78. minuty rezerwy Śląska grały w osłabieniu. Drugą żółtą kartkę i w konsekwencji czerwoną zobaczył Przemysław Bargiel.
Fatalna gra Olimpii w drugiej połowie zemściła się w 80. minucie. Po rzucie wolnym Dawid Bałdyga strzałem głową pokonał Andrzeja Witana.
Ale Olimpia gra do końca. 87. minuta. Aut na wysokości pola karnego, przedłużenie piłki, do tej w polu karnym dopada Maciej Famulak. Strzela i na trybunach wybucha ogromna radość. - To cała drużyna pracowała dziś na zwycięstwo. Mi udało się być, tam gdzie powinienem: wykorzystać nasz aut, strzelić bramkę. I trzy punkty zostają w Elblągu - mówił strzelec gola na 2:1.
W końcówce goście ruszyli do gwałtownych ataków. Jeszcze w 89. minucie bardzo groźnie na elbląską bramkę strzelał Paweł lisewski. Ale Olimpia ma Andrzeja Witana, który był jednym z bohaterów tego spotkania. Zimna krew plus umiejętności plus instynkt i trzy punkty zostały na miejscu.. A Olimpia wróciła do strefy barażowej. W końcówce spotkania debiut w oficjalnym meczu pierwszej drużyny zaliczył Kacper Szczudliński.
- Jedyne z czego się bardzo cieszę, poza wynikiem, to jest to, że drużyna pokazała charakter i głód punktów. Ze względu na pierwszą połowę nie wyobrażam sobie innego podziału punktów niż ten, który nastąpił - mówił trener Olimpii.
W następnej kolejce żółto-biało-niebiescy zmierzą się w Pruszkowie z tamtejszym Zniczem.
Olimpia Elbląg - Śląsk II Wrocław 2:1 (1:0)
Bramki: 1:0 - Branecki (5. min.), 1:1 - Bałdyga (80. min.), 2:1 - Famulak (87. min.)
Olimpia: Witan - Sarnowski, Gabrych (76‘ Rajch), Kuczałek, Czernis, Jakubczyk, Stefaniak, Danilczyk, Branecki (65‘ Famulak) , Wierzba (89‘ Kozera), Stasiak (90‘ Szczudliński)
Elbląska Gazeta Internetowa portEl.pl jest patronem medialnym ZKS Olimpia Elbląg