Z jednej strony Olimpia podtrzymała znakomitą passę i od pięciu meczów pozostaje niepokonana, z drugiej zaś apetyt rośnie w miarę jedzenia, zatem w meczu, w którym żółto-biało-niebiescy byli faworytem, kibice liczyli na komplet punktów. Ostatecznie należy pogodzić się z remisem. Zobacz zdjęcia.
Początek spotkania dawał nadzieje, piłkarze Olimpii nie potraktowali meczu ze Stalą jako przystawki do przyszłotygodniowych derbów ze Stomilem. Trener Gomułka nie grał na alibi, mógł przecież zostawić na ławce rezerwowych Kuczałka, Famulaka i Jakubczyka, którzy przy otrzymaniu żółtej kartki nie zagraliby w Olsztynie. Elblążanie wyglądali jak wygłodniały zwierz, od pierwszego gwizdka rzucili się na przeciwnika jak hiena na padlinę, ale poza optyczną przewagą i przebywaniem w okolicach bramki przeciwnika, brakowało strzałów. Po kwadransie w statystyce prób celnych widniało 0, zresztą po obu stronach.
Akcję wartą odnotowania oglądaliśmy w 19. minucie. Jakubczyk przyspieszył po podaniu bez przyjęcia, Senkevich ustawiał piłkę na lewej nodze w końcu strzelił celnie, ale słabiutko.
Stal mogła prowadzić w 34. minucie. Wówczas idealnie w tempo zza pleców obrońców Olimpii wyszedł Lucjan Kliszewicz, kibice domagali się odgwizdania spalonego, ale w każdym razie napastnik Stali w sytuacji sam na sam postawił na siłę strzału, nie na precyzję. Piłka poszybowała wysoko nad poprzeczką. Ostatecznie po początkowych dobrych wrażeniach w powietrzu unosiło się rozczarowanie. Optycznie się zgadzało, w statystyce posiadania piłki Olimpia przeważała, ale w kwestii najważniejszej satysfakcji nie było.
Po zmianie stron najpierw próbowali goście, potem gospodarze. Wymiana ognia jednak odbywała się przy użyciu ślepaków. Wciąż czegoś brakowało, ale trzeba przyznać, że Stal coraz śmielej poczynała sobie przy Agrykoli. Trener Gomułka szukał jednak bodźca, szukał ożywienia. W 65. minucie zdecydował się na potrójną zmianę. Olimpia wciąż była bez błysku, a zmiennicy nie odpalili fajerwerków. Czas uciekał, wraz z nim komplet punktów.
Ciężko było wyzbyć się wrażenia, że po dobrej pierwszej połowie z Olimpii zeszło powietrze, drugie 45. minut należało do gości. Strzał Jakuba Kowalskiego z 87. minuty niewątpliwie mógł u niektórych kibiców spowodować przyspieszenie tętna, bo gdyby nie Andrzej Witan i jego znakomita interwencja, to Stal wyjechałaby z Elbląga z kompletem punktów.
- Mecz z ambicją. Obie drużyny bardzo dobrze w swoich strukturach, mało miejsca w środku, mało miejsca na bokach, jedni i drudzy wybiegani. Mieliśmy więcej posiadania, ale niebezpieczna ataki po stronie Stalowej Woli. Taki mecz do jednej bramki. Cieszę się, że zagraliśmy na zero. Z punktu nie jestem zadowolony, ale wiem, że ten punkt w przyszłości może nam się przydać - mówił na pomeczowej konferencji trener Przemysław Gomułka.
Olimpia Elbląg - Stal Stalowa Wola 0:0
Olimpia: Witan - Jakubczyk, Kuczałek, Szczudliński, Filipczyk (80' Łabecki), Bartoś (65' Mruk), Spychała, Jóźwicki (65' Żak), Senkevich (80' Stefaniak), Famulak (65' Jacenko), Kozera.
Patronem medialnym ZKS Olimpii Elbląg jest Elbląska Gazeta Internetowa portEl.pl