Nie udało się Olimpii Elbląg odnieść pierwszego zwycięstwa w ligowych zmaganiach. W niedzielnym(31 lipca) meczu podopieczni Przemysława Gomółki zremisowali z KKS 1925 Kalisz 2:2. Bramki dla żółto-biało-niebieskich zdobyli Aron Stasiak i Adrian Piekarski. Zobacz zdjęcia.
Początek meczu pomiędzy Olimpią Elbląg a KKS 1925 Kalisz był wymarzony dla gospodarzy. Kontra. Marcin Czernis wypatrzył na lewym skrzydle Arona Stasiaka, ten podbiegł kilkanaście metrów i posłał piłkę na kołnierz bramkarza gości. Piłka odbiła się od słupka i na trybunach zapanowała ogromna radość.
W 15. minucie Olimpijczycy mieli okazję podwyższyć prowadzenie. Aron Stasiak posłał piłkę wysoko nad poprzeczkę. Niestety, powoli, ale konsekwentnie do głosu zaczęli dochodzić goście.
- Jeśli moja drużyna gra w piłkę, chce dominować, utrzymywać się przy piłce, jesteśmy zawsze drużyną lepszą i stwarzamy sytuacje. Dziś miało to miejsce tylko w pierwszych i ostatnich 15 minutach. W tych 30 minutach razem wziętych stworzyliśmy bardzo dużo sytuacji, w 60 minutach oddaliśmy mecz w ręce Kalisza. Jest to pierwszy mecz, gdzie nie mieliśmy więcej posiadania piłki, tylko dużo mniej. To był dla nas ogromny problem i tym sami sobie zrobiliśmy kłopoty – mówił Przemysław Gomułka, trener Olimpii Elbląg na pomeczowej konferencji.
Jeszcze w pierwszej połowie meczu Andrzeja Witana postraszył Nikodem Zawistowski. Na szczęście jego strzał był niecelny. Goście stworzyli sobie kilka dogodnych sytuacji, w których jeszcze przed przerwą mogli wywieźć remis. Ale to gospodarze na przerwę schodzili w lepszych humorach.
Drugie 45 minut żółto-biało-niebiescy zaczęli źle... Wyrównująca bramka wisiała w powietrzu. W 57. minucie Nestor Gordillo wykorzystał dośrodkowanie Nikodema Zawistowskiego i głową skierował piłkę do bramki Olimpii.
Olimpijczycy grali źle, niedokładnie, spowalniali akcje. Często miało się wrażenie, że nie mieli pomysłu na rozegranie akcji, nie wiedzieli komu z kolegów podać.
- Motorycznie jesteśmy przygotowani znakomicie, o czym świadczy fakt, że potrafimy wrócić do gry. Za każdym razem końcówki są nasze. Problemem jest to, że jeżeli gra się futbol zamknięty, długie piłki, szuka stałych fragmentów i tylko walki, to jest to łatwiejsze do utrzymania przez 90 minut niż granie w piłkę. Jeżeli popatrzymy na drużyny topowe, które grają futbol, gdzie chcą posiadać piłkę i dominować, oni też mają problem, żeby grać 90 minut. Drużyny z najwyższej półki, jak Manchester City też nie mają 90 minut, tylko 70. Nie mogę od swojej drużyny wymagać, że będę miał 90 minut. Z Polkowicami mieliśmy tych minut 10, dziś 30, a naszym celem jest, żeby następnym razem było ich 40 lub 50. Bo 90 tak szybko nie będzie – mówił Przemysław Gomułka.
Gra Olimpii poprawiła się, kiedy... zaczęło być gorąco. W 69. minucie Nestor Gorillo wykorzystał rzut karny podyktowany za faul w polu karnym. Żółto-biało-niebiescy przegrywali i wzięli się za odrabianie strat. W 73. minucie Marcin Rajch niecelnie strzelał z dystansu. Kilka minut później próbował Michał Kuczałek, też niecelnie.
I nadeszła 83. minuta. Mateusz Gawlik w polu karnym sfaulował Jakuba Braneckiego. Za ten faul zobaczył drugą żółta kartkę (w konsekwencji czerwoną) i goście ostatnie minuty musieli grać w osłabieniu. Sędzia podyktował rzut karny, który wykonywał Yan Senkevich. Bramkarz KKS Maciej Krakowiak obronił strzał Białorusina.
- Skłamałbym, gdybym powiedział, że mamy problem z rzutami karnymi. Z Garbarnią wygraliśmy po rzutach karnych. To, że dziś Janek nie trafił, to pierwszy raz. Następnym razem trafi i wtedy będziemy mówić, że mamy super pewnego wykonawcę. To nie jest żaden problem. Gdyby to był czwarty mecz, w którym nie trafił, to bym się zaczął zastanawiać. A to pierwszy, którego nie wykorzystał. Nie ma się co denerwować – uspokajał trener Olimpii.
Kiedy wydawało się, że goście wyszli z tarapatów i piłka opuściła ich pole karne... doszło do kolejnego zwrotu akcji. Adrian Piekarski wykorzystał podanie kolegi i doprowadził do remisu. Kilka minut później był bardzo blisko tego, aby elblążanom zapewnić trzy punkty. Najpierw piłka odbiła się od poprzeczki po strzale piłkarza gospodarzy, a następnie Adrian Piekarski nie wykorzystał dobitki.
Po remisie obie drużyny mogą mieć poczucie niedosytu.
- Na dobrą sprawę mogliśmy ten mecz nawet przegrać. Musimy szanować ten punkt wywalczony na ciężkim terenie – podsumował Bartosz Tarachulski, trener KKS 1925 Kalisz.
- U nas zawsze są emocje, do ostatniej minuty. Chciałem ich pochwalić za zaangażowanie, widać to już nie pierwszy raz, więc to nie jest przypadek – dodał Przemysław Gomułka. - Uważam, że można było ten mecz wygrać, można było też przegrać 1:3. Trzeba szanować ten punkt. Myślę, że remis jest wynikiem sprawiedliwym. Zadowolony jestem z zaangażowania drużyny, walki i determinacji. A niezadowolony z faktu, że był zbyt duży odstęp czasu, kiedy nie graliśmy, tego co potrafimy najlepiej.
W następnej kolejce Olimpia Elbląg na wyjeździe zmierzy się z Pogonią Siedlce.
Olimpia Elbląg – KKS 1925 Kalisz 2:2 (1:0)
Bramki: 1:0 – Stasiak (5. min.), 1:1 – Gordillo (57. min.), 1:2 – Gordillo (69. min., karny), 2:2 – Piekarski (85. min.)
Olimpia: Witan – Wenger, Sarnowski, Piekarski, Jakubczyk, Stefaniak (76' Turzyniecki), Danilczyk (70' Famulak), Kuczałek, Czernis (76' Branecki), Stasiak (76' Senkevich), Wojtyra (65' Rajch)
Elbląska Gazeta Internetowa portEl.pl jest patronem medialnym ZKS Olimpia Elbląg