Dośrodkowanie w pole karne, strzał głową i... radość ze zdobycia gola. Taki był dziś sposób Olimpii na częstochowską Skrę. Najpierw Tomasz Lewandowski pokonał bramkarza gospodarzy, a wynik spotkania ustalił Cezary Demianiuk. I żółto-biało-niebiescy zabrali trzy punkty do Elbląga. Skra Częstochowa - Olimpia Elbląg 0:2.
Trochę się tego meczu trener Olimpii Adam Nocoń obawiał, mając w pamięci ostatnie spotkanie żółto-biało-niebieskich pod Jasną Górą. W ubiegłym sezonie walczący o utrzymanie Olimpijczycy pechowo przegrali 1:2. Dodatkowym utrudnieniem miała być sztuczna murawa.
Na szczęście elblążan, Olimpia to już nie jest ten sam zespół, co w ubiegłym sezonie. Dziś (19 października) na „Lorecie” (takie miano nosi stadion Skry) wzięli co swoje i w wyśmienitych nastrojach wrócili do do domu.
Od pierwszego gwizdka żółto-biało-niebiescy budowali przewagę na boisku. Ostatecznie zmusili gospodarzy do obrony, a sami konstruowali sytuacje w ataku pozycyjnym. Już w 6. minucie Cezary Demianiuk dostał podanie z głębi boiska, niestety chybił z kilkunastu metrów. Jednak ich najgroźniejszą bronią gości pozostały stałe fragmenty gry. Strzegącego bramki Skry Mikołaja Biegańskiego w 20. minucie postraszył Przemysław Brychlik – po dośrodkowaniu z rzutu rożnego strzał napastnika Olimpii bramkarz gospodarzy obronił. Kilka minut później Damian Szuprytowski egzekwował rzut wolny blisko pola karnego gospodarzy. Wiadomo, że zrobi się gorąco – tym razem strzał najskuteczniejszego snajpera żółto-biało-niebieskich minimalnie chybił.
Jak wykonywać stałe fragmenty gry, Olimpijczycy pokazali w ostatnim kwadransie pierwszej połowy. W 34. minucie rzut rożny, dośrodkowanie prosto na wysokiego Tomasza Lewandowskiego i 1:0. Olimpijczycy pomni doświadczeń z ostatniego meczu, kiedy jednobramkowe zwycięstwo z Górnikiem Łęczna wymknęło się tuż przed końcem spotkania, szybko strzelili drugą bramkę. Przed końcem pierwszej części spotkania rzut wolny egzekwował Oleksij Prytuliak. Ukrainiec posłał piłkę w pole karne, tam główkował Cezary Demianiuk i za chwilę utonął w ramionach kolegów.
W drugiej części meczu goście mogli kontrolować przebieg gry i próbować podwyższyć wynik spotkania z kontry. Gospodarze wyciągnęli lekcję z pierwszej połowy i starali się nie dopuszczać do stałych fragmentów. A goście swoich sytuacji nie wykorzystywali. W 50. minucie ładną akcję Olimpii przerwało odgwizdanie przez sędziego spalonego. Kilka minut później goście sprawdzili formę Mikołaja Biegańskiego, który strzał piłkarza Olimpii sparował na rzut rożny. W 68. minucie na listę strzelców mógł wpisać się Kamil Wenger, ale z kilku metrów trafił prosto w bramkarza gospodarzy. Tuż przed końcem meczu Dawid Jabłoński miał wyborną sytuację na podwyższenie prowadzenia, ale po doskonałym dośrodkowaniu chybił z najbliższej odległości.
Sebastian Madejski nie miał dziś dużo pracy. Ale w 70 minucie popisał się bardzo dobra interwencją broniąc strzał piłkarza Skry z bliskiej odległości. Warto też zwrócić uwagę na sytuację z 62. minuty. Rzut wolny naprzeciwko bramki Olimpii, do piłki podszedł Piotr Nocoń. I strzelił celnie, ale Sebastian Madejski nie musiał nic zrobić, żeby złapać tę piłkę.
Na trybunach stadionu Skry widziano Marka Papszuna, trenera Rakowa Częstochowa – rywala Olimpii w Pucharze Polski. Jakie wnioski trener Rakowa wyniósł po dzisiejszym meczu, przekonamy się 30 października, kiedy to w Elblągu Olimpia podejmie beniaminka ekstraklasy. Wcześniej, bo w następna niedzielę podopieczni Adama Noconia na własnym boisku podejmą rzeszowską Stal.
Skra Częstochowa – Olimpia Elbląg 0:2 (0:2)
Bramki: 0:1 – Lewandowski (34. min.), 0:2 – Demianiuk (43. min.)
Olimpia: Madejski – Sedlewski, Wenger, Lewandowski, Balewski, Kuczałek, Krasa (80' Żołądź), Demianiuk, Prytuliak (76' Ryk), Szuprytowski (90+2' Bednarski), Brychlik (83' Jabłoński)
Elbląska Gazeta Internetowa portEl.pl jest patronem medialnym ZKS Olimpia Elbląg