Czy pracownicy wyższych uczelni korzystają z poczty elektronicznej? Wg badań prawie 70 procent polskich wykładowców nie odpowiada na maile od studentów.
Niekończące się kolejki przed drzwiami, tłok na korytarzach, ścisk i nerwy. Tak wyglądają dni dyżurów wykładowców na wszystkich polskich uczelniach.
O dotarciu do dziekanatu przed sesją nie ma nawet co marzyć. Żeby załatwić najdrobniejsza nawet sprawę, trzeba odstać swoje. Dlaczego na cywilizowanych uczelniach zagranicznych jest inaczej? Odpowiedz jest prosta. Tam poszanowanie dla czasu studenta jest rzeczą normalną. Dlatego robi się wszystko, żeby zamiast koczować przed drzwiami swoich profesorów student mógł ze spokojem zgłębiać wiedzę i przygotowywać się do kolejnych egzaminów. Tam skrzynki pocztowe to zwyczajne narzędzie pracy, tak jak telefon czy krótki dyżur na uczelni. W każdym momencie student może wysłać wiadomość, zadać pytanie, a także poprosić o rozwiązanie jakiegoś nurtującego go problemu.
W Polsce, niestety, jest inaczej. Z informacji, jakie otrzymujemy od studentów i własnych doświadczeń wynika, że kłopotliwe jest już samo znalezienie takiego adresu e-mail wykładowcy. I choć większość pracowników naukowych uniwersytetów i uczelni wyższych ma swoje skrzynki pocztowe, a ich adresy są ogólnodostępne, na przykład na stronach internetowych, z odpowiedziami na listy elektroniczne nie jest różowo. Polscy wykładowcy po prostu nie odpowiadają na maile. Zazwyczaj pracują na kilku uczelniach, więc dotarcie do nich z jakimikolwiek wątpliwościami graniczy z cudem. Jeden krótki mail, rozwiązałby sprawę i zaoszczędziłby czasu obydwu stronom.
O dotarciu do dziekanatu przed sesją nie ma nawet co marzyć. Żeby załatwić najdrobniejsza nawet sprawę, trzeba odstać swoje. Dlaczego na cywilizowanych uczelniach zagranicznych jest inaczej? Odpowiedz jest prosta. Tam poszanowanie dla czasu studenta jest rzeczą normalną. Dlatego robi się wszystko, żeby zamiast koczować przed drzwiami swoich profesorów student mógł ze spokojem zgłębiać wiedzę i przygotowywać się do kolejnych egzaminów. Tam skrzynki pocztowe to zwyczajne narzędzie pracy, tak jak telefon czy krótki dyżur na uczelni. W każdym momencie student może wysłać wiadomość, zadać pytanie, a także poprosić o rozwiązanie jakiegoś nurtującego go problemu.
W Polsce, niestety, jest inaczej. Z informacji, jakie otrzymujemy od studentów i własnych doświadczeń wynika, że kłopotliwe jest już samo znalezienie takiego adresu e-mail wykładowcy. I choć większość pracowników naukowych uniwersytetów i uczelni wyższych ma swoje skrzynki pocztowe, a ich adresy są ogólnodostępne, na przykład na stronach internetowych, z odpowiedziami na listy elektroniczne nie jest różowo. Polscy wykładowcy po prostu nie odpowiadają na maile. Zazwyczaj pracują na kilku uczelniach, więc dotarcie do nich z jakimikolwiek wątpliwościami graniczy z cudem. Jeden krótki mail, rozwiązałby sprawę i zaoszczędziłby czasu obydwu stronom.
RN