Nakładem wydawnictwa Elbląskiej Uczelni Humanistyczno-Ekonomicznej ukazała się książka „Codzienność uliczna z perspektywy dziecka”. Wywiad z autorką książki dr Kamilą Zdanowicz-Kucharczyk, wykładowcą EUH-E na Wydziale Pedagogiki.
Jest Pani autorką książki pt. Codzienność uliczna z perspektywy dziecka opublikowanej przez Elbląską Uczelnię Humanistyczno-Ekonomiczną. Czy może nam Pani przybliżyć problematykę podjętą w tej publikacji?
W książce piszę na temat dziecka ulicy. Jest wynikiem badań, jakie przeprowadziłam w północno-wschodniej części Polski. Chciałam w niej ukazać sytuację dzieci, które są wychowywane przez ulicę, spędzają na niej większość swego czasu. Są pozbawione opieki dorosłych, jednak nie żalą się z tego powodu, ale rekompensują sobie brak miłości i troski wśród rówieśników, w najlepiej znanym im środowisku, jakim jest ulica.
Dzieci ulicy? Raczej kojarzą się nam z krajami afrykańskimi czy azjatyckimi, no może Rosją i Rumunią. Ale w Polsce? Czy można u nas spotkać dzieci ulicy?
Definicja dzieciństwa ulicy, opracowana przez Radę Europy, głosi, iż dzieci ulicy to dzieci poniżej 18. roku życia, które przez krótszy lub dłuższy czas żyją w środowisku ulicznym. Przenoszą się z miejsca na miejsce i nawiązują kontakty z grupą rówieśniczą lub innymi grupami na ulicy. Czyli zaliczymy tu również dzieci, które niekoniecznie mieszkają na ulicy, jak właśnie we wspomnianej Afryce, czy Azji, ale także te, które na niej są każdą wolną chwilę. Ważnym wyznacznikiem tej grupy jest to, iż, pomimo że niejednokrotnie oferuje się im pomoc dorosłych lub mają zapewnioną opiekę w różnych instytucjach, nie chcą z niej korzystać. Uciekają z placówek, domów. Wbrew pozorom tam czują się bezpieczniej, tam są u siebie. Takich dzieci w Polsce mamy bardzo dużo.
W jaki sposób dotarła Pani do tych dzieci? Czy trudno było zdobyć ich zaufanie?
To był chyba najtrudniejszy moment badań do książki: nawiązanie kontaktu i zdobycie zaufania. Dzieci ulicy są bardzo nieufne. Należy pamiętać, że właśnie to ta grupa, która stroni od dorosłych, w zakamarkach ulic naszych miast ma miejsca, które są dla niej ostoją i kryjówką przed nami. Początkowo, dzieci biorące udział w badaniach były bardzo nieufne, sprawdzały mnie, upewniały się, czy nie zdradzę ich kryjówek policji. Na pewno pomógł czas, który im poświęciłam oraz możliwość wzięcia udziału w czymś nowym. Miały okazję opowiedzieć o sobie poprzez fotografię. Myślę, że to je zachęciło. Zdjęcia powstawały błyskawicznie ukazując ich życie. A w czasie takiej zabawy łatwiej jest mówić, przełamuje się wszelkie bariery i opory.
Czy było coś, co zaskoczyło Panią w trakcie badań?
Najbardziej to, jak bardzo nasz-dorosłych obraz dziecka ulicy różni się od tego, jak one same siebie postrzegają. W książce opisuję, jak dzieci ulicy przywdziewają maski w zależności od tego, w jakim środowisku, jakiej sytuacji się znajdują. W momencie, kiedy wiedzą, że mogą sobie pomóc poprzez zagranie biednego, opuszczonego, bezbronnego i zagubionego dziecka, tak też się zachowują. Natomiast wśród rówieśników grają silnych, niezależnych, radzących sobie w ekstremalnych sytuacjach, (tak jak to nazywam w publikacji) chłopcy- macho, a dziewczęta- małe kobietki. Tak naprawdę żaden z tych wizerunków nie oddaje prawdy o nich samych. To tylko gra pozorów, inteligencja dziecka ulicy, które nauczyło się przetrwać w takich sytuacjach, w których niejeden dorosły by nie wytrzymał.
Komu poleciłaby Pani swą książkę?
Książka jest kierowana do studentów pedagogiki, wychowawców placówek opiekuńczo-wychowczych, nauczycieli, pedagogów ulicy, ale nie tylko. Każdego, komu bliska jest tematyka dzieci, chce bliżej je poznać, zachęcam do czytania. Tym bardziej, że to one same opowiadają o sobie. Starałam się ukazać świat dziecka oczami dziecka, nie dorosłych. Starałam się pomijać umoralniające teksty, a bardziej pokazać to, że warto szanować dziecięcy świat i wybory dzieci.
Czy może okazać się pomocna dla opiekunów?
Może stanowić pomoc w ich działaniach praktycznych. W części końcowej tekstu zawarłam praktyczne wskazówki dla opiekunów pracujących z dziećmi ulicy, dzięki czemu łatwiejsze stanie się dotarcie do nich i zrozumienie ich zmagań z codziennością. Publikacja może być również swego rodzaju przewodnikiem w lepszym poznaniu specyfiki życia dzieci, tak by możliwe było podjęcie skutecznych oddziaływań pedagogicznych wspartych pogłębioną wiedzą socjologiczną i psychologiczną. Myślę, że wydanie jej przez Elbląską Uczelnię Humanistyczno-Ekonomiczną wspomoże nie tylko jej studentów i pracowników, ale także wszystkich, którym nie objętny jest los dzieci.
Książka do nabycia w Elbląskiej Uczelni Humanistyczno-Ekonomicznej przy ul. Lotniczej 2 w Elblągu, tel.: 55 239 38 06
W książce piszę na temat dziecka ulicy. Jest wynikiem badań, jakie przeprowadziłam w północno-wschodniej części Polski. Chciałam w niej ukazać sytuację dzieci, które są wychowywane przez ulicę, spędzają na niej większość swego czasu. Są pozbawione opieki dorosłych, jednak nie żalą się z tego powodu, ale rekompensują sobie brak miłości i troski wśród rówieśników, w najlepiej znanym im środowisku, jakim jest ulica.
Dzieci ulicy? Raczej kojarzą się nam z krajami afrykańskimi czy azjatyckimi, no może Rosją i Rumunią. Ale w Polsce? Czy można u nas spotkać dzieci ulicy?
Definicja dzieciństwa ulicy, opracowana przez Radę Europy, głosi, iż dzieci ulicy to dzieci poniżej 18. roku życia, które przez krótszy lub dłuższy czas żyją w środowisku ulicznym. Przenoszą się z miejsca na miejsce i nawiązują kontakty z grupą rówieśniczą lub innymi grupami na ulicy. Czyli zaliczymy tu również dzieci, które niekoniecznie mieszkają na ulicy, jak właśnie we wspomnianej Afryce, czy Azji, ale także te, które na niej są każdą wolną chwilę. Ważnym wyznacznikiem tej grupy jest to, iż, pomimo że niejednokrotnie oferuje się im pomoc dorosłych lub mają zapewnioną opiekę w różnych instytucjach, nie chcą z niej korzystać. Uciekają z placówek, domów. Wbrew pozorom tam czują się bezpieczniej, tam są u siebie. Takich dzieci w Polsce mamy bardzo dużo.
W jaki sposób dotarła Pani do tych dzieci? Czy trudno było zdobyć ich zaufanie?
To był chyba najtrudniejszy moment badań do książki: nawiązanie kontaktu i zdobycie zaufania. Dzieci ulicy są bardzo nieufne. Należy pamiętać, że właśnie to ta grupa, która stroni od dorosłych, w zakamarkach ulic naszych miast ma miejsca, które są dla niej ostoją i kryjówką przed nami. Początkowo, dzieci biorące udział w badaniach były bardzo nieufne, sprawdzały mnie, upewniały się, czy nie zdradzę ich kryjówek policji. Na pewno pomógł czas, który im poświęciłam oraz możliwość wzięcia udziału w czymś nowym. Miały okazję opowiedzieć o sobie poprzez fotografię. Myślę, że to je zachęciło. Zdjęcia powstawały błyskawicznie ukazując ich życie. A w czasie takiej zabawy łatwiej jest mówić, przełamuje się wszelkie bariery i opory.
Czy było coś, co zaskoczyło Panią w trakcie badań?
Najbardziej to, jak bardzo nasz-dorosłych obraz dziecka ulicy różni się od tego, jak one same siebie postrzegają. W książce opisuję, jak dzieci ulicy przywdziewają maski w zależności od tego, w jakim środowisku, jakiej sytuacji się znajdują. W momencie, kiedy wiedzą, że mogą sobie pomóc poprzez zagranie biednego, opuszczonego, bezbronnego i zagubionego dziecka, tak też się zachowują. Natomiast wśród rówieśników grają silnych, niezależnych, radzących sobie w ekstremalnych sytuacjach, (tak jak to nazywam w publikacji) chłopcy- macho, a dziewczęta- małe kobietki. Tak naprawdę żaden z tych wizerunków nie oddaje prawdy o nich samych. To tylko gra pozorów, inteligencja dziecka ulicy, które nauczyło się przetrwać w takich sytuacjach, w których niejeden dorosły by nie wytrzymał.
Komu poleciłaby Pani swą książkę?
Książka jest kierowana do studentów pedagogiki, wychowawców placówek opiekuńczo-wychowczych, nauczycieli, pedagogów ulicy, ale nie tylko. Każdego, komu bliska jest tematyka dzieci, chce bliżej je poznać, zachęcam do czytania. Tym bardziej, że to one same opowiadają o sobie. Starałam się ukazać świat dziecka oczami dziecka, nie dorosłych. Starałam się pomijać umoralniające teksty, a bardziej pokazać to, że warto szanować dziecięcy świat i wybory dzieci.
Czy może okazać się pomocna dla opiekunów?
Może stanowić pomoc w ich działaniach praktycznych. W części końcowej tekstu zawarłam praktyczne wskazówki dla opiekunów pracujących z dziećmi ulicy, dzięki czemu łatwiejsze stanie się dotarcie do nich i zrozumienie ich zmagań z codziennością. Publikacja może być również swego rodzaju przewodnikiem w lepszym poznaniu specyfiki życia dzieci, tak by możliwe było podjęcie skutecznych oddziaływań pedagogicznych wspartych pogłębioną wiedzą socjologiczną i psychologiczną. Myślę, że wydanie jej przez Elbląską Uczelnię Humanistyczno-Ekonomiczną wspomoże nie tylko jej studentów i pracowników, ale także wszystkich, którym nie objętny jest los dzieci.
Książka do nabycia w Elbląskiej Uczelni Humanistyczno-Ekonomicznej przy ul. Lotniczej 2 w Elblągu, tel.: 55 239 38 06
------------artykuł sponsorowany------------