5 historycznych fotografii lokomotyw, budowanych w fabryce Ferdinanda Schichaua, trafiło dziś (30 stycznia) do Muzeum Archeologiczno-Historycznego w Elblągu. To efekt kolejnej akcji elbląskich pasjonatów historii zgromadzonych wokół grupy Zdjęcia Elbląga.
Elblążanom udało się wylicytować 5 z 8 wystawionych na internetowej licytacji zdjęć związanych z historią miasta, co było możliwe dzięki szybkiej reakcji i połączeniu sił w ramach zorganizowanej na ten cel zbiórki pieniędzy. Przypomnijmy, że w ramach podobnej akcji cały album z historycznymi zdjęciami trafił do muzeum już w zeszłym roku, były na nim fotografie sprzed 100 lat, dokumentujące działalność lokalnego klubu wioślarskiego. Jak zaznaczają członkowie grupy Zdjęcia Elbląga, zdobycie fotografii parowozów dla muzeum jest sporym sukcesem, bo pasjonatów kolei zainteresowanych takimi fotografiami nie brakuje.
Warto zaznaczyć, że elblążanie kupili i przekazali muzeum także pamiętnik z lat 20 XX w., należący do mieszkającej w Elblągu Niemki, w którym jej znajomi wpisywali swoje dedykacje.
- To pamiętnik uczennicy, nie wiemy jeszcze, czy chodziła do szkoły podstawowej, czy była na jakimś innym etapie edukacji – mówi Pamela Jaworska.
- Taki pamiętnik dawało się znajomym, krewnym, a oni wpisywali tam pozdrowienia i rymowanki. Są to rzeczy bardzo ulotne, prywatne. Ten pamiętnik jest dobrze zachowany, widać w nim też dużą staranność wpisów. Kiedyś jeszcze uczono kaligrafii – komentuje Wiesława Rynkiewicz-Domino, kustosz w elbląskim muzeum, która dziękowała dziś elblążanom za przekazane eksponaty.
- Tym razem licytacja przebiegała w mniejszym stresie, przyzwyczajam się do tego – przyznaje Artur Jaroszewski, który śledził internetową aukcję. - Zdałem się też na Amadeusza Pfeifera, który oszacował, jaką zdjęcia mogą osiągnąć wartość - dodaje. Zaznaczmy, że elblążanie na zdobycie licytowanych zdjęć przeznaczyli ponad 2800 zł, na pamiętnik ponad 230 zł.
- Rynek kolekcjonerski jest duży, a jeśli komuś zależy, to potrafi rzucić zaporową cenę – komentuje Amadeusz Pfeifer. - Te fotografie, których nie kupiliśmy, zostały sprzedane do Niemiec i Austrii, podejrzewam, że być może do jakiejś izby pamięci lub muzeum kolejnictwa. W Niemczech jest dużo zrzeszeń miłośników kolei, może być też tak, że jakiś prywatny kolekcjoner kupił zdjęcia do swoich zbiorów. Fotografii na licytacji było znacznie więcej, my skupiliśmy się oczywiście na tych elbląskich.
Co teraz stanie się ze zdjęciami?
- Głównym zadaniem muzeum jest gromadzenie i zabezpieczenie zabytków – mówi Wiesława Rynkiewicz-Domino. - Jeśli chodzi o ekspozycje, to trzeba dla nich znaleźć dobrą okazję, dziś jeszcze trudno mówić o tym dokładnie. Być może należałoby zrobić wystawę poświęconą Schichauowi w ogóle.
Warto zaznaczyć, że dzień przekazania zdjęć jest nieprzypadkowy, bo dziś mija 207 rocznica urodzin elbląskiego przemysłowca.
- Tydzień temu była z kolei 125 rocznica jego śmierci – zaznacza Bartosz Skop. - Warto podkreślić, że gdy Schichau umierał, miał ogromne imperium przemysłowe, nazywany był przecież Kruppem Wschodu. Mówimy o największym koncernie przemysłowym w tej części Europy: stocznie, fabryka lokomotyw, odlewnie, mniejsze przedsiębiorstwa – wymienia. - Z dzisiejszej perspektywy nie zawsze zdajemy sobie sprawę, że to był nie tylko wielki przemysłowiec, ale też społecznik. Dofinansowywał instytucje miejskie, jako jeden z pierwszych fabrykantów założył kasę chorych, co jest istotne, jeśli pomyślimy o warunkach pracowników fabryk w XIX w. Dodajmy, że w jego zakładach produkowano lokomotywy o nowoczesnych konstrukcjach, które się sprawdzały. O tym wszystkim przypominają wylicytowane dziś zdjęcia.
- Tropów dotyczących Schichaua w Elblągu nie sposób przeoczyć, choćby dzięki imponującym budynkom przyfabrycznym – dodaje Wiesława Rynkiewicz-Domino.
- Można powiedzieć, że jeśli chodzi o przemysł stoczniowy, to Gdańsk był filią elbląskiej stoczni – przypomina Amadeusz Pfeifer. - Przemysłowo Elbląg napędzał Gdańsk, bo tutejsza stocznia była olbrzymim kompleksem. Fascynujące jest to, że w niewielkim mieście, jak Elbląg, w ciągu życia jednego człowieka, z małego warsztatu można było stworzyć taką przemysłową potęgę, w której produkowano statki, lokomotywy, kotły, napędy, turbiny...
- Musimy pamiętać, że w Elblągu w tym czasie powstała też masa innych przedsiębiorstw, mniejszych, ale ich cechą wspólną było stosowanie najnowocześniejszych w tamtym czasie technologii – mówi Wiesława Rynkiewicz-Domino. Wskazuje, że działalność tych przedsiębiorstw musiała się przenikać i musieli w nich pracować świetni inżynierowie. Podsumowując: dawniej Elbląg stanowił potężne zaplecze przemysłowe.
Takich rozmów o zakładach Schichaua i historii miasta w ogóle było dziś w elbląskim muzeum znacznie więcej, a podobne pewnie odbędą się w przyszłości.
- To nie koniec takich inicjatyw – zapowiadają pasjonaci historii z grupy Zdjęcia Elbląga.
- Dziękujemy bardzo, że te zdjęcia trafiły do Muzeum Archeologiczno-Historycznego – podkreśla Wiesława Rynkiewicz-Domino.