UWAGA!

Z wizytą w Kaponierze

 Elbląg, Z wizytą w Kaponierze
fot. Mikołaj Sobczak

Oryginalny mundur wówczas podpułkownika Bolesława Nieczuja-Ostrowskiego z czasów partyzanckich czy amerykański „dar“ dla Armii Czerwonej - łącznica polowa z 1942 r. to tylko dwa z kilkuset eksponatów zgromadzonych w elbląskiej kaponierze. Poszliśmy zobaczyć, czym mogą pochwalić się członkowie Stowarzyszenia Historyczno-Poszukiwawczego „Denar“. Zobacz zdjęcia.

Kaponiera to rodzaj wysuniętego umocnienia ziemnego, betonowego, drewnianego, ceglanego. Można było z niej prowadzić ostrzał w wielu kierunkach. Elbląska kaponiera o numerze NE 4260 D znajduje się przy ul. Królewieckiej 167 na terenie Klubu Pułku Wsparcia Dowodzenia Dowództwa Wielonarodowej Dywizji Północny Wschód.

- Stowarzyszenie „Denar” opiekujące się kaponierą funkcjonuje przy Klubie PWD jako koło zainteresowań. NE to angielski skrót Północny Wschód, 4260 oznacza numer jednostki, a D to Stowarzyszenie Denar. A przy okazji ładnie nam się to kojarzy z elbląskimi tablicami rejestracyjnymi – mówi Grzegorz Nowaczyk, kustosz Stowarzyszenia Historyczno-Poszukiwawczego „Denar” i pracownik klubu Pułku Wsparcia Dowodzenia DWD PW.

Do Kaponiery przyszliśmy obejrzeć wystawę poświęconą „głównie” tradycji wojskowej Elbląga i okolic. A le nie tylko... jak się wkrótce przekonamy czeka nas też kilka niespodzianek. Już w pierwszej gablocie możemy zobaczyć m.in. lufę małej hakownicy z XIV wieku, półgrosze polskie z okresu jagiellońskiego, monety z czasów krzyżackich... - Ciekawostką jest róg tura oraz łuski grzbietowe jesiotrów łowionych na jeziorze Druzno i Zalewie Wiślanym – mówi Grzegorz Nowaczyk. - Dostaliśmy je „w prezencie” od elbląskiego muzeum. Znalezione w latrynach.

Naszą uwagę zwrócił też pistolet kapiszonowy z XIX wieku. Używali go rowerzyści, aby odstraszyć psy w trakcie jazdy. Jak widać, konflikt psy kontra rowerzyści ma długą historię. Ale pierwsze gablotki to tylko swoisty prolog przed właściwą częścią ekspozycji poświęconej wojskowości.

  Elbląg, Z wizytą w Kaponierze
fot. Mikołaj Sobczak

 

`Generał Bolesław Nieczuja-Ostrowski

Możemy obejrzeć m.in. kilkanaście legitymacji różnych organizacji, których generał był członkiem po wojnie. Zwraca uwagę tablo poświęcone oddziałowi partyzanckiemu dowodzonemu przez ówczesnego podpułkownika w Małopolsce, jest odpis wyroku podwójnej kary śmierci, na którą to karę generał Bolesław Nieczuja-Ostrowski został skazany po II wojnie światowej. Na wystawie zaprezentowano też oryginalne mundury tego honorowego obywatela Elbląga z okresu dowodzenia oddziałem partyzanckim w Małopolsce pod koniec II wojny światowej. - Generał do końca życia był związany z wojskiem. Mając prawie 100 lat uczestniczył w życiu wojskowym naszego garnizonu. Nie było wojskowej uroczystości w Elblągu, na której nie byłoby generała – mówił Grzegorz Nowaczyk.

Część pamiątek po Bolesławie Nieczuja-Ostrowskim jest w krakowskim Muzeum Armii Krajowej.

 

Za mundurem...

Kilka kroków dalej widzimy manekiny w replikach mundurach żołnierzy formacji wojskowych II Rzeczpospolitej. Wśród nich mundur wyjściowy ułana (szeregowca) 18. Pułku Ułanów Pomorskich z Grudziądza. To o nich śpiewano tzw. żurawiejkę „Twarde d… jak z mosiądza, To ułani są z Grudziądza”. Obok prezentuje się drelichowy mundur szeregowca wzór 36, mundur szeregowca Błękitnej Armii, powstańca wielkopolskiego (zwraca uwagę fakt, że jest praktycznie mundur armii pruskiej z doszytymi biało-czerwonymi elementami i kotylionem w takich barwach na nakryciu głowy. Co nie powinno dziwić, jeżeli weźmiemy pod uwagę fakt, że powstańcami byli żołnierze armii pruskiej pochodzenia polskiego, którzy za cesarza walczyli na frontach I wojny światowej.

Naszą uwagę zwróciły granatowe spodnie z pomarańczowymi lampasami i zielona bluza munduru oficerskiego.

- To mundur wieczorowy oficera 16. Dywizji Piechoty. W takich mundurach oficerowie chodzili m.in. na bale pułkowe. A to było bardzo ważne wydarzenie w życiu pułku , obecność na nim była obowiązkiem i przywilejem kadry oficerskiej. Oprócz munduru wieczorowego, oficer musiał mieć mundur galowy, codzienny ćwiczebny oraz wyjściowy. W skrócie: galowy od wyjściowego różnił się tylko tym, że do wyjściowego przypinano ordery, sznury... - opowiada kustosz.

(fot. Mikołaj Sobczak)

Kolejny mundur to pierwszy, oficjalnie usankcjonowany prawnie, mundur ułana odrodzonej Rzeczpospolitej. Gabardyna wzór 19. Wcześniej Wojsko Polskie odróżniało się od nieprzyjaciela orzełkiem na czapce lub biało-czerwonym elementem na mundurze. Pewną ciekawostką jest mundur marynarza: ten od początku aż do lat 80. tych nie zmienił się niemal wcale. Czarny mundur z charakterystycznym kołnierzem z trzema paskami upamiętniającymi trzy zwycięstwa brytyjskiego admirała Horatio Nelsona pod Abu Kirem, Kopenhagą i Trafalgarem.

 

Nerw każdej armii

Kilka kroków dalej możemy oglądać sprzęt łącznościowy. Trzeba pamiętać, że pułk wsparcia dowodzenia powstał na bazie 16. batalionu dowodzenia. Jeszcze wcześniej w Elblągu stacjonowała kompania dowodzenia. Podstawowym zadaniem żołnierzy tych jednostek było przesyłanie rozkazów, meldunków. A życie łącznościowca łatwe nie było, ponieważ oprócz wyposażenia, które nosił każdy żołnierz musiał dźwigać też radiostacje. I tu też mamy kilka rarytasów.

- Amerykańska łącznica polowa z 1942 r. Takimi łącznicami Amerykanie wspierali Armię Czerwoną w ramach lend lease. Dostaliśmy ją w darze od jednego z elblążan. Ojciec darczyńcy znalazł ją podczas likwidowania central telefonicznych w latach 80. Leżała gdzieś z boku, zakopana i pobrudzona, pewnie nawet nikt do końca nie widział, co to jest – opowiada Grzegorz Nowaczyk.

Wśród kilkunastu radiostacji różnego typu warto też zwrócić uwagę na coś, co z daleka może przypominać małe pianino. To łącznica starego typu, przy której telefonistka ręcznie łączyła rozmowy. Egzemplarz w elbląskiej kaponierze jest jednak szczególny. - To za jego pośrednictwem łączono komunikaty, decyzje, meldunki dotyczące wprowadzenia stanu wojennego w 1981 r. w Elblągu – informuje kustosz. - Stała w Urzędzie Wojewódzkim, w odpowiedniku dzisiejszego Wydziału Zarządzania Kryzysowego.

(fot. Mikołaj Sobczak)

Mijamy gablotę poświęconą Bitwie Warszawskiej z 1920 r. Warto pamiętać, że to łącznościowcy odegrali dużą rolę w zwycięstwie nad Armią Czerwoną zakłócając systemy łączności bolszewików.

 

Heinkel spod Gierzwałdu

19 kwietnia 1944 r. w pole przy Gierzwałdzie uderza niemiecki bombowiec Heinkel 111e, na którym ćwiczy niemiecka załoga. Uderzenie kończy się dla Niemców tragicznie - ginie cała pięcioosobowa załoga. Zostali pochowani w bezimiennym grobie w Bartoszycach. Przyczyny katastrofy nie są znane, najprawdopodobniej zaważył błąd pilota podczas lotu. W 2013 i 2014 r. członkowie stowarzyszenia Denar wydobyli elementy wraku samolotu z pola. I jego szczątki możemy oglądać w elbląskiej kaponierze.

- Znamy imiona i nazwiska członków załogi. Perypetie związane z ustalaniem to jest materiał na inną opowieść. Dopiero kolega z USA zdołał sforsować bramy niemieckiego archiwum i przekazać nam informacje. Podczas wydobywania wraku znaleźliśmy portfel kapitana z kartą hotelową hotelu, w którym mieszkał w trakcie szkolenia - mówi Grzegorz Nowaczyk.

Obok leży jednorazowy niemiecki miotacz ognia (po wystrzeleniu wyrzucało się go, wyprodukowano niecałe 5 tys. sztuk), różnego rodzaju hełmy, repliki granatów. Zwraca uwagę dwudziestolitrowy kanister na wodę z 1942 r. w oryginalnym pustynnym malowaniu - używany przez niemieckich żołnierzy Afrika Corps. W przyszłości stowarzyszenie planuje przeznaczyć to pomieszczenie na ekspozycje broni. Idziemy dalej...

 

W marcu kolejna ekspozycja

Jeżeli weźmiemy pod uwagę powojenną historię Elbląga, kolejny zakątek kaponiery prezentuje się szczególnie. A w zasadzie będzie się prezentował, ponieważ oficjalne otwarcie zaplanowano na marzec. Jest poświęcona powojennej działalności generała Bolesława Nieczuja-Ostrowskiego i założonej przez niego spółdzielni. Wystawa w okrojonym kształcie była już prezentowana w ratuszu w Tolkmicku.

- Podczas prezentacji pewna pani w starszym wieku ze łzami w oczach pokazała mi jeden z dokumentów na wystawie ze słowami: "To mój tata to pisał". - opowiada Grzegorz Nowaczyk. - Na wystawie prezentujemy m. in. skany oryginalnych dokumentów, jakie żołnierze generała pisali m. in. do Państwowego Urzędu Repatriacyjnego z prośbą o przydzielenie domów, gospodarstw, sprzętu rolniczego. Więcej o tej części wystawy napiszemy po jej otwarciu

Kolejne gabloty prezentują pamiątki po jednostkach elbląskiego garnizonu, które zostały rozformowane. Tylko to pozostało m. in. po 14 batalionie remontu lotnisk, 13 pułku przeciwlotniczym... Warto pamiętać, że Elbląg był dużym ośrodkiem garnizonowym. W mieście funkcjonowały dwa pułki bojowe, dowództwo dywizji...

(fot. Mikołaj Sobczak)

Przygotowano też kącik, który aż prosi się o pamiątkowe zdjęcia odwiedzających. Łóżko w polowym ambulatorium, umocniony punkt artyleryjski z moździerzem... A to nie wszystkie „atrakcje“, które czekają na odwiedzających. Naszym zdaniem warto przyjść i na własne oczy zobaczyć niemych świadków historii.

Do elbląskiej kaponiery nie można „wejść z ulicy“. To jednak teren wojskowy, Klubu Pułku Wsparcia Dowodzenia Dowództwa Wielonarodowej Dywizji Północy Wschód. Drzwi dla podopiecznych otwierają się z okazji większych wydarzeń, ostatnio z okazji finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.

Na odwiedziny można się jednak umówić dzwoniąc pod nr telefonu 664 198 601 (zwiedzanie możliwe od poniedziałku do czwartku w godz. 8-15). - Serdecznie zapraszamy szkoły na „żywe“ lekcje historii - zachęca Grzegorz Nowaczyk.

SM

Najnowsze artykuły w dziale Kultura

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Uwaga! Opinia zostanie zamieszczona na stronie po zatwierdzeniu przez redakcję.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
Reklama