Od niedawna instytucje kultury mogą na nowo przyjmować w swoich murach gości, wciąż jednak w ograniczonym stopniu i przy zachowaniu wzmożonego reżimu sanitarnego. Co słychać w Centrum Sztuki Galerii EL, Bibliotece Elbląskiej i Muzeum Archeologiczno-Historycznym w pierwszych dniach po otwarciu? Zobacz zdjęcia.
Ten dzień (14 maja) nie sprzyja spacerom. Nawet jeśli możliwości pobytu na zewnątrz w ostatnich tygodniach były mocno ograniczone, to perspektywa chodzenia po deszczowym Elblągu nie wydaje się zbyt atrakcyjna. Co więc zrobić? Spędzić kolejny dzień w czterech ścianach? O pomysły trudno. Ale przecież od pewnego czasu, po złagodzeniu pandemicznych obostrzeń, swoje progi dla gości otworzyły już niektóre instytucje kultury w naszym mieście. Wraz z Michałem, naszym fotoreporterem, postanowiliśmy więc sprawdzić, co tam słychać na starówce?
"Gdyby każdy miał to samo..."
Wyposażeni w środki ochrony osobistej, jako nasz pierwszy przystanek obraliśmy Centrum Sztuki Galerię EL. Po wejściu do dawnego kościoła dominikańskiego w oczy rzucają się informacje o dopuszczalnej liczbie osób, które mogą przebywać jednocześnie w pomieszczeniach i stolik z płynem do dezynfekcji. W centrum wita nas pani, na swoim stanowisku odgrodzona od gości pleksą.
- Od otwarcia przychodzi tu kilka osób dziennie, więcej ludzi pojawia się po godz. 17 – mówi.
W tej chwili, krótko po godz. 11, oprócz nas w galerii są tylko jej pracownicy. Informują nas, że są już plany na kolejne wydarzenia związane z centrum. Choćby w najbliższą sobotę: o godz. 20 zespół The Nierobbers zagra w jego murach transmitowany online koncert z okazji Muzycznego Rozpoczęcia Sezonu Żeglarskiego, organizowanego przez Centrum Kultury Euroregionu Stara Rzeźnia w Szczecinie. Chociaż elbląską galerię można odwiedzać już stacjonarnie, dalej ma być też realizowany cykl "Wykłady o Sztuce", udostępniany na YouTube.
- Dalsze plany są, obserwujemy sytuację - mówią pracownicy centrum.
Na miejscu nadal można obejrzeć wystawę Travel Agency Tomasza Matuszaka, ironicznie przedstawiającą sytuację w Hebronie, a także prace Jarosława Polańskiego zawarte w wystawie Sprawiedliwość, inspirowanej wierszem Jana Twardowskiego o tym tytule. "... gdyby każdy miał to samo nikt nikomu nie byłby potrzebny" – pisał w tym utworze ksiądz-poeta. Gdy wspomni się minione tygodnie i zobaczy ogrom zorganizowanych akcji charytatywnych czy indywidualnych inicjatyw pomocowych, które powstały w związku z pandemią, wydaje się, że coś w tym rzeczywiście jest.
Porzucamy wzniosłe myśli i opuszczamy mury galerii. Doznania kulturalne nie opuszczają nas jednak nawet w czasie przejazdu w pobliże biblioteki i muzeum. Samochodowe radio wyświetla tytuł utworu "The Italian Job" Cyrila Stapletona. Zaraz przypomina mi się film o tym samym tytule, opowiadający o złodziejach, a w głowie pojawia się myśl, że my, w tych maskach, z zakrytymi twarzami, wyglądamy trochę jakbyśmy mieli napaść na jakiś bank. A my sobie po prostu jedziemy do biblioteki.
Książka w kwarantannie
W Bibliotece Elbląskiej przy wejściu wita nas kartka. "Cieszymy się, że wróciliście" – mówi napis na drzwiach. Aż ciepło się robi na sercu, bo mój ostatni kontakt z bibliotekami polegał na odczytaniu wygenerowanego automatycznie maila z informacją, że z powodu zamknięcia instytucji zostają przedłużone terminy oddania książek. Zaraz za drzwiami rzuca się w oczy dostępny dla czytelników płyn do dezynfekcji. Korytarz prowadzący do okienka, w którym wydawane są książki, podzielony jest taśmą na dwie części, dla wchodzących i wychodzących. Pani bibliotekarka obsługuje osobę wypożyczającą książki w przyłbicy.
"Wypożyczającą książki" to sformułowanie nieco na wyrost, bo pan zainteresowany konkretnym tytułem nie zadzwonił ani nie złożył wcześniej rezerwacji online, a obecne procedury pozwalają jedynie na odbiór książek następnego dnia po zamówieniu. O samodzielnym szukaniu poszczególnych tytułów na półkach nie ma mowy. Bibliotekarka stara się to wytłumaczyć wypożyczającemu rzeczowo i dokładnie, ten z kolei wciąż rości sobie prawo do otrzymania książki tu i teraz. Nie jest to przyjemna sytuacja, ale co poradzić? Niektórym się po prostu należy i koniec.
Bibliotekarki przyznają, że takich sytuacji nie ma wiele, od otwarcia biblioteki w warunkach "nowej normalności" to pierwszy taki czytelnik. Zaznaczają jednocześnie, że zainteresowanie możliwością wypożyczenia książek jest duże i przebiega sprawnie, bo większość czytelników od dawna jest przyzwyczajona do rezerwowania poszczególnych pozycji. W trudniejszej sytuacji są ci, którzy lubią mieć dostęp do półek, albo przyzwyczaili się do czytania prasy w murach biblioteki. To, póki co, jest jednak niemożliwe. Jednak najważniejsze jest to, że książki znów można wypożyczać, a duże zainteresowanie tą możliwością, o którym mówią pracownicy Biblioteki Elbląskiej, pokazuje, że może z czytelnictwem nie jest jeszcze tak źle?
Ciekawie przedstawia się kwestia samego wypożyczania i oddawania książek. Na obie czynności przewidziane są oddzielne okienka, a książki zwracane zostają poddane... pięciodniowej kwarantannie. Czasem w nieskończoność odkładam sięgnięcie po jakiś tytuł, co chwilę obiecując sobie, że zaraz się za niego zabiorę. Od dzisiejszej wizyty w bibliotece notuję więc w pamięci, że gdybym chciał wypożyczyć dopiero oddaną książkę, do tej "nieskończoności" trzeba doliczyć jeszcze dodatkowe 120 godzin. Tyle dobrego, że jak już zacznę czytać, to czytam szybko. Może wypożyczyć "Dżumę" albo "Miłość w czasach zarazy"? Ale najpierw zrobię rezerwację online...
Przyłbice od wieków w cenie
Do Muzeum Archeologiczno-Historycznego dotarliśmy z Michałem tuż po jego otwarciu, o godz. 12. Do drzwi wejściowych przyczepione są dwie duże strony "Regulaminu zwiedzania Muzeum Archeologiczno-Historycznego w Elblągu w okresie zagrożenia epidemicznego COVID-19". Jeśliby użyć odpowiednio małej czcionki, to pewnie dałoby się zmieścić na tych stronach 95 tez Marcina Lutra przybitych do drzwiach kościoła w Wittenberdze w 1517 (na terenie muzeum łatwo o takie historyczne skojarzenia).
Pani przy kasie, również wyposażona w środki ochronne, informuje nas, że od otwarcia muzeum pojawia się w nim kilka osób dziennie. Dodaje, że póki co, ze względów bezpieczeństwa, nie można korzystać z muzealnych atrakcji multimedialnych, pozostaje nam po prostu spacer i oglądanie ekspozycji. Dziś moją uwagę przykuła szczególnie jedna gablota, z kopią hełmu typu przyłbica z XIX lub XX w. Chociaż takie hełmy w historii pewnie niejednokrotnie chroniły głowy walczących przed wrogimi atakami, w dobie pandemii nie mogą kojarzyć się już z bezpieczeństwem. Za duże w nich otwory,w dodatku w nieodpowiednich miejscach, nie to co "w przyłbicy ochronnej z poliwęglanu" albo w eleganckiej maseczce. Bawełna, poliester – to one mają nas dziś chronić, nie jakieś metalowe puszki. Z COVID-19, wbrew frazeologizmowi, nie walczy się przecież z otwartą (albo dziurawą?) przyłbicą, ale z zasłoniętą twarzą, niczym ninja. To tyle jeśli chodzi o przemyślenia z muzeum.
- Cieszymy się, że wróciliśmy do pracy, trzeba wrócić do normalności – słyszymy na pożegnanie od pani czuwającej przy wejściu. Podobne zdania formułowali też pracownicy Centrum Sztuki Galerii EL i Biblioteki Elbląskiej.
Czas wracać do domu. Gdy po tej kulturalnej wycieczce wsiadłem do auta, w radiu trafiłem na Kombi: "Czekam wciąż, wierzę wciąż, że może coś się zmieni. Czekam wciąż, wierzę wciąż. W szczęśliwy los" – usłyszałem głos wokalisty.
"Powoli, ale coś się zmienia" – pomyślałem, jadąc przez deszczowy Elbląg.