- Gdy miał stworzyć wizerunki Marksa, Engelsa, Lenina i Stalina, to gotowe dzieło nie zyskało aprobaty cenzury, podobno dlatego, że Lenin miał za dużo włosów w brodzie - tak Leszek Marcinkowski, prezes elbląskiego oddziału PTTK opowiadał o Jerzym Lengiewiczu, twórcy formy przestrzennej znanej jako "Tajna stacja nadawcza obcego wywiadu". Na wczorajszym (4 lipca), pierwszym w tym roku "Spacerze z przewodnikiem", nie brakowało ciekawostek o ludziach, którym zawdzięczamy formy przestrzenne w naszym mieście. Zobacz zdjęcia ze spaceru.
Formy przestrzenne do tego stopnia wpisały się w krajobraz Elbląga, że część mieszkańców miasta nie zwraca na nie większej uwagi. Dopiero na niespiesznym spacerze lub w towarzystwie turystów zaczynamy się zastanawiać co autor miał na myśli lub kim był. Na te pytania starał się odpowiedzieć Leszek Marcinkowski, prezes elbląskiego oddziału PTTK na wczorajszym (4 lipca) spacerze z przewodnikiem.
- Z pierwszego Biennale pozostało do dziś 36 prac bardzo znanych artystów zarówno w Polsce jak i na świecie. Wszystkich form przestrzennych w naszym mieście jest 53 – mówił Leszek Marcinkowski. - Ciekawa jest też sama idea powstania form przestrzennych. Polegała ona na tym, aby robotnik z elbląskiego Zamechu współpracował z artystą. Zostali zaproszeni głównie malarze, niekoniecznie rzeźbiarze. Dostali oni zadanie skonstruowania takich rzeźb, form przestrzennych.
Spacer zaczął się przy Batmanie, którego autorem jest Zbigniew Książkiewicz.
- Namawiany przez Gerarda Kwiatkowskiego nie bardzo chciał się zaangażować w III Biennale w 1969 roku. W Elblągu bardzo znana jest żona artysty – Halina Różewicz – Książkiewicz, która do dziś udziela się w Elbląskim Towarzystwie Kulturalnym. Jest ona autorką m.in. logo Galerii EL, logo obchodów 750 – lecia założenia miasta. W 1963 r. małżeństwo przyjechało do Elbląga, bo Zbigniew Książkiewicz dostał pracę w elbląskim „Plastyku”. Artysta jest też autorem loga „Plastyka” i „Renomy” - mówił Leszek Marcinkowski.
Plan na Batmana był dużo bardziej okazały: forma miała mieć 20 metrów szerokości i początkowo miała stanąć przy Zalewie Wiślanym. Z różnych względów artysta był zmuszony zbudować mniejszy obiekt.
- Halina Różewicz Książkiewicz mówiła, że jej mąż najchętniej by tylko tworzył, ale rzeczywistość zmuszała do tego aby w niej uczestniczyć. Lubił się zamknąć w pracowni, malować. Batman przedstawia rozwijany przez wiele lat motyw Ikara – zdradził Leszek Marcinkowski.
Ciekawe historie związane są też z formami przestrzennymi zlokalizowanymi w parku Kajki. Sam patron parku Michał Kajka, poeta ludowy, artysta, działacz mazurski, bojownik na rzecz polskości Mazur … - mówił o sobie, że jest Mazurem. Nie Polakiem, nie Niemcem tylko Mazurem. Przyczynił się do utrwalenia polskości na Mazurach. – mówił przewodnik.
Wracając do form przestrzennych. Elblążan i turystów zastanawia co miał na myśli Jerzy Lengiewicz, który stworzył „Tajną stację nadawczą obcego wywiadu”.
-Wytłumaczenie, z czego to powstało jest bardzo proste. On to zrobił na bazie elementów od zwykłych cystern. I dlatego to tak wygląda – wyjaśnił Leszek Marcinkowski.
Z Jerzym Lengiewiczem wiąże się też ciekawa historia.
- Do produkcji swoich sztuk używał różnego materiału. Przyszły artysta nie chciał zostać malarzem, tylko marynarzem. Na wstąpienie do Szkoły Morskiej w Gdyni zgody nie wyrazili rodzice, Jurek poszedł więc na Szkoły Malarstwa i Rzemiosł Artystycznych. Warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych nie ukończył. Trzeba było zarabiać i artysta zaczął robić sztukę na zlecenie ówczesnych władz państwowych. Z różnym skutkiem. Gdy miał stworzyć wizerunki Marksa, Engelsa, Lenina i Stalina, to gotowe dzieło nie zyskało aprobaty cenzury, podobno dlatego, że Lenin miał za dużo włosów w brodzie i Jerzy Lengiewicz został bez wynagrodzenia za wykonaną pracę. Był perfekcjonistką, bardzo uporządkowany, np. pędzelki na stole musiały leżeć zawsze równo. Jedna z anegdot głosi, że koledzy wręcz prosili go o zrobienie małego bałaganu, bo przyzwyczajeni do innych pracowni bali się usiąść – mówił Leszek Marcinkowski.
Twórcy elbląskich form przestrzennych byli postaciami nietuzinkowymi. Np. Jerzy Grochocki, który „swoją formę” ustawił w 2015 r.
- Bardzo ściśle określał swoje zasady malowania. Były to trzy tezy: system czterech znaków płaszczyzny i czterech obszarów przestrzeni. Stąd np. użycie kwadratów w jego malarstwie. Używał też czterech barw w swojej twórczości: czarną, złotą, srebrną i białą – wyjaśniał przewodnik.
Albo Zbigniew Dłubak.
- Urodził się w 1921 roku, zmarł w 2005 r. Brał udział w powstaniu warszawskim, ale sam o sobie mówił: w czasie okupacji nie byłem żadną figurą. W powstaniu warszawskim biegałem z pistoletem i mordowałem ludzi. Trudno sobie wyobrazić większego idiotę niż ja w tamtym czasie. Po wojnie był szefem gabinetu Mariana Spychalskiego. Potem, gdy Spychalskiego aresztowano, był wzywany na przesłuchania. Zamknąć, to go nigdy nie zamknęli, ale poważnych problemów mu nie brakowało – mówił Leszek Marcinkowski.
Ciekawa jest też forma „Reproduktor światła” Jana Chwałczyka, który próbował zaprząc prawa fizyki do swoich dzieł.
- Jego formy przestrzenne były kolorowe. Jan Chwałczyk interesował się fizyką, współpracował z fizykami. Starał się swoje dzieła tworzyć w ten sposób, aby to rozszczepienie światła dawało jakiś efekt – mówił przewodnik.
Ciekawych historii o elbląskich formach przestrzennych i ich twórcach na spacerze nie brakowało. Niejako przy okazji można było się dowiedzieć ciekawostek np. o Cmentarzu Północnym czy pierwszym Urzędzie Pocztowym w Elblągu.
Kolejny spacer odbędzie się w najbliższą sobotę 11 lipca. Temat: „Szlakiem elbląskich mostów cz. 1”. Oprowadza Karol Wyszyński.