Natasza Borycka to dziesięcioletnia baletnica, uczennica Szkoły Tańca „Broadway”, a już niedługo Szkoły Baletowej w Gdańsku. Obecnie jest uczennicą Szkoły Muzycznej. O balecie klasycznym, egzaminie do szkoły i o treningach rozmawiam z Nataszą, z Jej mamą oraz Jackiem Walasikiem – pedagogiem baletu klasycznego.
Anna Puzdrowska: Kiedy zaczęła się przygoda Nataszy z tańcem?
Joanna Borycka, mama Nataszy: Kiedy Natasza skończyła cztery lata zaczęła, chodzić na rytmikę, a sam balet klasyczny tańczyłyśmy w domu. Natomiast do Szkoły Tańca „Broadway” zaczęła chodzić, kiedy skończyła sześć lat.
Dlaczego zdecydowałaś się, by tańczyć balet klasyczny?
Natasza Borycka: Jest bardzo pięknym stylem tańca, poza tym moja mama też tańczyła.
Jacek Walasik: Jest to bardzo trudna dziedzina tańca, ponieważ balet zalicza się to tańców elitarnych. Przygotowanie tancerza klasycznego trwa 9 klas Państwowej Szkoły Baletowej. Natomiast dzieci trenują już od szóstego roku życia, by do takiej szkoły się dostać. Jest bardzo ciężko, ponieważ zainteresowanie tańcem w Polsce jest coraz większe.
Ile czasu poświęcasz na trening?
Natasza: Dwa razy w tygodniu, we wtorek i czwartek mam zajęcia, które trwają dwie i pół godziny. Najpierw ćwiczymy przy drążku, a później ćwiczymy nasz układ choreograficzny.
Jacek Walasik: Natasza trenowała razem z grupą. Nie potrzebowała dodatkowych zajęć. Poza tym ma serce tancerki i podejrzewam, że będzie o niej jeszcze bardzo głośno. Życzę jej wszystkiego najlepszego i wierzę, że tu, w Elblągu będziemy mieli solistkę z prawdziwego zdarzenia.
Trenujesz również w domu?
Natasza: Nie.
Joanna Borycka: Natasza tańczy w domu cały czas. Do łazienki idzie w piruetach, rozmawiając ze mną w kuchni podnosi nogę. Są to rzeczy, na które Natasza nie zwraca uwagi. Ciężko nie trenuje, jak w szkole, ale taniec jest bez przerwy.
Co trzeba zrobić, by dostać się dobrej szkoły baletowej?
Natasza: Trzeba ćwiczyć i mieć ten taniec w sercu.
Jaka była Twoja reakcja, kiedy dowiedziałaś się, że będziesz mogła uczyć się w najlepszej szkole baletowej?
Natasza: Bardzo się ucieszyłam. O tym, że zostałam przyjęta do szkoły baletowej, dowiedziałam się, kiedy miałam egzamin ze skrzypiec.
Balet klasyczny i gra na skrzypcach – to wymaga czasu. Jak godzisz te dwie trudne dyscypliny?
Natasza: Dobrze. W poniedziałki i środy mam lekcje skrzypiec, we wtorki i czwartki balet, natomiast w piątki, soboty i niedziele mam wolne – za to w domu ćwiczę grę na skrzypcach.
Jak przebiegał egzamin?
Natasza: Najpierw byłam u lekarza, który patrzył, jak jestem zbudowana, następnie miałam sprawdzian z wiedzy ogólnej, czyli z matematyki, języka polskiego, języka angielskiego, potem miałam zajęcia z rozciągania, oceniana była skoczność, a na końcu była rytmika.
Jakie jest Twoje największe marzenie?
Natasza: Chciałabym zostać sławna baletnicą.
Joanna Borycka, mama Nataszy: Kiedy Natasza skończyła cztery lata zaczęła, chodzić na rytmikę, a sam balet klasyczny tańczyłyśmy w domu. Natomiast do Szkoły Tańca „Broadway” zaczęła chodzić, kiedy skończyła sześć lat.
Dlaczego zdecydowałaś się, by tańczyć balet klasyczny?
Natasza Borycka: Jest bardzo pięknym stylem tańca, poza tym moja mama też tańczyła.
Jacek Walasik: Jest to bardzo trudna dziedzina tańca, ponieważ balet zalicza się to tańców elitarnych. Przygotowanie tancerza klasycznego trwa 9 klas Państwowej Szkoły Baletowej. Natomiast dzieci trenują już od szóstego roku życia, by do takiej szkoły się dostać. Jest bardzo ciężko, ponieważ zainteresowanie tańcem w Polsce jest coraz większe.
Ile czasu poświęcasz na trening?
Natasza: Dwa razy w tygodniu, we wtorek i czwartek mam zajęcia, które trwają dwie i pół godziny. Najpierw ćwiczymy przy drążku, a później ćwiczymy nasz układ choreograficzny.
Jacek Walasik: Natasza trenowała razem z grupą. Nie potrzebowała dodatkowych zajęć. Poza tym ma serce tancerki i podejrzewam, że będzie o niej jeszcze bardzo głośno. Życzę jej wszystkiego najlepszego i wierzę, że tu, w Elblągu będziemy mieli solistkę z prawdziwego zdarzenia.
Trenujesz również w domu?
Natasza: Nie.
Joanna Borycka: Natasza tańczy w domu cały czas. Do łazienki idzie w piruetach, rozmawiając ze mną w kuchni podnosi nogę. Są to rzeczy, na które Natasza nie zwraca uwagi. Ciężko nie trenuje, jak w szkole, ale taniec jest bez przerwy.
Co trzeba zrobić, by dostać się dobrej szkoły baletowej?
Natasza: Trzeba ćwiczyć i mieć ten taniec w sercu.
Jaka była Twoja reakcja, kiedy dowiedziałaś się, że będziesz mogła uczyć się w najlepszej szkole baletowej?
Natasza: Bardzo się ucieszyłam. O tym, że zostałam przyjęta do szkoły baletowej, dowiedziałam się, kiedy miałam egzamin ze skrzypiec.
Balet klasyczny i gra na skrzypcach – to wymaga czasu. Jak godzisz te dwie trudne dyscypliny?
Natasza: Dobrze. W poniedziałki i środy mam lekcje skrzypiec, we wtorki i czwartki balet, natomiast w piątki, soboty i niedziele mam wolne – za to w domu ćwiczę grę na skrzypcach.
Jak przebiegał egzamin?
Natasza: Najpierw byłam u lekarza, który patrzył, jak jestem zbudowana, następnie miałam sprawdzian z wiedzy ogólnej, czyli z matematyki, języka polskiego, języka angielskiego, potem miałam zajęcia z rozciągania, oceniana była skoczność, a na końcu była rytmika.
Jakie jest Twoje największe marzenie?
Natasza: Chciałabym zostać sławna baletnicą.
Aneta Puzdrowska