Trzy nowe eksponaty trafiły dziś (17 września) do elbląskiego muzeum dzięki uprzejmości darczyńców. Jak podkreślają, to pokłosie opublikowanego niedawno na portEl.pl tekstu: „Muzeum Techniki w Elblągu?”
Co przekazali muzeum Grzegorz Wołoszczak wraz z synem Filipem? Metalową tabliczkę z zakładów Schichaua, kolejną – tym razem z Zamechu, a także prasę do wyciskania moszczu. Zacznijmy od ostatniego, największego gabarytowo obiektu.
- To prasa do wyciskania moszczu z owoców, zwłaszcza z winogron, którą udało mi się pozyskać ze skupu złomu na Malborskiej. Jestem przekonany, że ktoś, porządkując piwnicę, znalazł ją, nie wiedział nawet, do czego to służy, i sprzedał – mówi Grzegorz Wołoszczak. - To prasa z lat 20' ubiegłego wieku – dodaje. - Od zawsze zajmowałem się starymi rzeczami, zawsze pasjonowały mnie pamiątki techniczne, wojskowe, lubiłem grzebać w dokumentach i zdjęciach – zaznacza pasjonat.
Prasę odrestaurował, przede wszystkim oczyścił, Filip Wołoszczak. Jako pierwszy zareagował na artykuł o pomyśle utworzenia Elbląskiego Muzeum Techniki.
- Wpadłem na pomysł, żeby tę prasę odrestaurować i oddać jako część historii w miejsce jej przynależne, czyli do muzeum, by służyła dalej, żeby ludzie mogli poznawać dziedzictwo Elbląga i firm elbląskich – zaznacza.
- Nasza ostatnia rozmowa dotyczyła zabytków techniki, przez które rozumiemy przede wszystkim rzeczy związane z przemysłem elbląskim – komentuje dyrektor Trawicki. - Tu mamy do czynienia z zabytkiem wytworzonym przemysłowo, choć używanym przy domu, w naszej klasyfikacji umieścilibyśmy go w kręgach etnografii. To porządny, techniczny wyrób okresu międzywojennego, oznaczony niemieckim patentem. To ciekawy kawałek historii, który pokazuje, że sprzęt sprzed wieku dalej może być sprawny. Fascynuje mnie jego solidność i funkcjonalność. Możemy się nim cieszyć dzięki ostatniemu nagłośnieniu sprawy śrutownika Komnicka, czekamy na kolejne takie okazje jak dzisiejsza. Być może uda się powiązać pozyskanie prasy z jutrzejszym muzealnym wydarzeniem, czyli związanym z elbląskimi pionierami „Śniadaniem na ruinach”? - zastanawia się (zobacz tutaj). - Na pewno będziemy mogli wykorzystać ten sprzęt do pokazów edukacyjnych, przedstawiających, jak produkowano soki – przyznaje.
- Wielokrotnie używałem jej do wyciskania soku z winogron czy z pigwy, to nadal w pełni sprawna prasa – dodaje Grzegorz Wołoszczak.
Takich pozostałości, mniej lub bardziej związanych z przemysłem, bez wątpienia jest sporo, pasjonaci historii i dyrektor muzeum chwilę naszej rozmowy poświęcają właśnie na nie: choćby na maszyny rolnicze, zatopiony parowiec na Bugu czy torpedowiec S 50 z zakładów Schichaua, który spoczywa w Bałtyku... Kto wie, może kiedyś uda się pozyskać środki na ich wydobycie? Wróćmy jednak do eksponatów, które przekazano dziś muzeum. Prasa do wyciskania została pozyskana w Elblągu, co do dwóch mniejszych artefaktów nie ma wątpliwości, że są bezpośrednio związane z miastem.
- Największe emocje budzi dziś z pewnością oryginalna tabliczka z Zakładów Schichaua, związana prawdopodobnie z jubileuszem firmy w 1937 roku. To piękna miniatura tablicy firmowej – podkreśla dyrektor Trawicki. - Druga tabliczka upamiętnia 40 lat Zamechu, miejscowej legendy. Jesteśmy bardzo wdzięczni za te trzy nowe nabytki dla muzeum - przyznaje.
Rozmowę z Lechem Trawickim o Elbląskim Muzeum Techniki, którego utworzenie postuluje od lat Dariusz Babojć, można znaleźć tutaj.