Teresa Suchodolska i Dariusz Siastacz otrzymali w sobotę wieczorem Aleksandry za najlepsze role w tym sezonie w elbląskim teatrze. Z kolei publiczność przyznała Aleksandra Mikołajowi Ostrowskiemu. Nagrody wręczono z okazji przypadającego 27 marca Międzynarodowego Dnia Teatru. Zobacz zdjęcia.
To pierwszy Międzynarodowy Dzień Teatru na elbląskiej scenie pod dyrekcją Pawła Kleszcza. Obchody były uroczyste, choć skromne, a widownia Dużej Sceny wypełniono była może w jednej czwartej. To jednak nie umniejsza wcale randze wydarzenia, bo przecież chodziło to, by aktorzy i pracownicy teatru mogli wraz z publicznością świętować najważniejszy dla nich dzień w roku.
Czujemy ten życzliwy uśmiech z widowni
Kulminacyjnym momentem wieczoru w Teatrze im. Aleksandra Sewruka było oczywiście wręczenie Aleksandrów, czyli teatralnych nagród. Statuetkę za najlepszą rolę kobiecą otrzymała Teresa Suchodolska za rolę Marty Bradshaw w spektaklu „Przyjazne dusze” (nominacje otrzymały także Karina Węgiełek, jako Susie Cameron w „Przyjaznych duszach” i Patrycja Bukowczan w „Miś. Początek”).
- Dziękuję pięknie. To zawsze jest zaskoczenie i wzruszający moment. Dziękuję kapitule, dziękuję swoim kolegom. Nasza współpraca sprawia, że robimy te role ciekawe i takie, które państwo lubicie oglądać. Dziękuję państwu, którzy przychodzicie każdego roku i czujemy ten życzliwy uśmiech z widowni – mówiła po odebraniu nagrody Teresa Suchodolska, która prowadziła sobotnią galę razem z dyrektorem Pawłem Kleszczem.
W kapitule, która przyznała nagrody byli dziennikarze elbląskich mediów (Kamila Jabłonowska, Jacek Żukowski, Aneta Pastuszka), Teresa Wojcinowicz, prezes Elbląskiego Towarzystwa Kulturalnego oraz Aleksandra Buła z działu komunikacji społecznej Biblioteki Elbląskiej. W przypadku roli męskiej kapituła miała tylko jeden dylemat – którą z trzech ról nominowanego Dariusza Siastacza nagrodzić. Padło na postać Arlekino w „Słudze dwóch panów”.
- To ogromne wyróżnienie, ale również taka mobilizacja i przykaz nakazujący pracować dalej dla państwa przyjemności, zabawy i rozrywki tak dobrze, jak tylko to potrafimy. Dziękuję bardzo – powiedział Dariusz Siastacz, odbierając Aleksandra. Dodajmy, że oboje laureaci otrzymali także nagrodę finansową w wysokości dwóch tysięcy złotych ufundowaną przez prezydenta Elbląga.
Swoją nagrodę dla najlepszego aktora, jak co roku, przyznała również publiczność. Ponad 220 osób zdecydowało w głosowaniu, że Aleksander trafił do Mikołaja Ostrowskiego.
- Ja się naprawdę nie spodziewałem. To nie jest tak, że ja teraz gram. Jest mi trochę przykro, bo wiszę koleżance butelkę whisky, bo się założyłem, że nie wygram. 150 zł jestem w plecy, ale nagroda finansowa to zrekompensuje – żartował ze sceny Mikołaj Ostrowski. – Bardzo się cieszę i dziękuję z serca i z wątroby, bo w naszym zawodzie to też bardzo istotny organ – dodał, co sala przyjęła gromkimi brawami, na zakończenie dziękując najbliższym i pracownikom teatru, a „w szczególności pani Eli, garderobianej”.
Aleksandra dla widza zbiorowego po raz kolejny otrzymał Uniwersytet Trzeciego Wieku w Pasłęku, a Przyjacielem Teatru została firma Reproskan. Czas między ogłaszaniem laureatów kolejnych nagród wypełniły piosenki w wykonaniu Marty Masłowskiej i Mikołaja Ostrowskiego. A na deser z monodramem autorstwa zeszłorocznego laureata Nagrody Nobla - Jona Fosse pt. „Tak było” - wystąpił Dariusz Siastacz.
Orędzie na czas wojny
Teatr im. Aleksandra Sewruka i Dariusz Siastacz z wyborem monoudramu trafili w dziesiątkę, bo to właśnie Norweg Jon Fosse okazał się być autorem orędzia z okazji 62. Międzynarodowego Dnia Teatru, które jest odczytywane na tysiącach scen na świecie. Przesłania bardzo aktualnego, którego fragment brzmi:
„Nie przychodzi mi do głowy lepszy sposób łączenia przeciwieństw niż sztuka. Właśnie ona jest przeciwieństwem gwałtownego konfliktu, który, co zbyt często widzimy, znajduje swoje ujście w destrukcyjnych próbach zniszczenia obcego, tego niepowtarzalnie innego, nierzadko poprzez wykorzystanie najbardziej bestialskich odkryć nowej technologii. Czy to będzie terroryzm, czy to będzie wojna. Bo człowiek ma również swoją zwierzęcą stronę i kiedy napędza go instynkt, wtedy ten drugi, obcy, nie jest postrzegany jako ktoś fascynująco enigmatyczny, ale jako zagrożenie dla własnej egzystencji. Wtedy niepowtarzalność i uniwersalnie pojmowaną różnorodność zastępuje równość kolektywna i to, co inne, stanowi zagrożenie, które trzeba zniszczyć. To, co zewnętrznie inne, na przykład religia albo ideologia polityczna, stają się czymś, co trzeba zwalczyć i unicestwić.
Wojna to walka przeciwko temu, co w człowieku najgłębsze, wyjątkowe. I jest to zarazem walka przeciwko wszelkiej sztuce, przeciwko temu, co w sztuce najgłębsze” - m.in. napisał Jon Fosse.