- Bardzo lubię występować, lubię ludzi, lubię dawać im emocje i myślę, że w tym zawodzie najbardziej o to właśnie chodzi. Lubię też, kiedy widzowie wychodzą z teatru z jakimiś pytaniami do siebie, do tego, co widzieli - mówi 30-letnia Patrycja Bukowczan, która niedawno dołączyła do grona aktorów w Teatrze im. Aleksandra Sewruka w Elblągu.
Urodziła się w Węgierskiej Górce obok Żywca. Do Elbląga przyjechała z Wrocławia. Kocha sport, jedzenie i podróże. Twierdzi, że jej największym marzeniem niezwiązanym z aktorstwem, jest bycie jak Magda Gessler, by móc jeździć po Polsce i smakować nowych potraw. W wolnym czasie lubi grać w planszówki i spotykać się z przyjaciółmi. Jaka jeszcze jest Patrycja Bukowczan, nowa aktorka w elbląskim teatrze?
Anna Malik: - Wielu artystów zostaje aktorami, podążając za marzeniami z dzieciństwa. Jak było u Ciebie? Czy Tobie również to pragnienie towarzyszyło od dziecka?
Patrycja Bukowczan: - Trochę tak było. Wcześniej bardzo chciałam zostać weterynarzem, ale tata mnie uświadomił, jak naprawdę ta praca wygląda i jak jest ciężka. Aktorstwo przyszło naturalnie; brałam udział we wszelkich możliwych apelach, konkursach recytatorskich czy jasełkach. W liceum sporo wagarowałam i zamiast na lekcje, chodziłam do kina i do teatru. W końcu dołączyłam do kółka teatralnego w Żywcu. Kiedy przyszedł czas wyboru studiów, postawiłam na zarządzanie organizacjami publicznymi i obywatelskimi w Krakowie. Jednak już po pierwszym roku wiedziałam, że to aktorstwo mnie wzywa, i poszłam na kurs przygotowawczy do szkoły teatralnej. Tak ostatecznie trafiłam do Wrocławia, gdzie mieści się filia Akademii Sztuk Teatralnych w Krakowie.
- Często aktorzy muszą długo czekać na swój debiut. Jak to wyglądało u Ciebie?
- Jeśli chodzi o teatr, to na trzecim roku studiów dostałam propozycję, by zagrać w spektaklu w Instytucie Grotowskiego we Wrocławiu. Scenariusz do sztuki był tworzony z wywiadów, historia została oparta na faktach. Później pojawił się kolejny projekt: „Teatr na faktach”, więc można mnie było spotkać na scenie Instytutu Grotowskiego we Wrocławiu, a potem w Teatrze Nowym Proxima w Krakowie czy Krakowskim Teatrze Komedia. Teraz jestem tutaj. Doświadczenie w teatrze mam póki co większe niż przed kamerą, ale jeśli chodzi o produkcje telewizyjne, to pojawiłam się w takich serialach jak „Komisarz Alex”, „Pierwsza miłość”, czy „Ślad”.
- Występy w teatrze na pewno różnią się od tych przed kamerą. Co jest dla Ciebie przyjemniejsze?
- Zawsze mówiłam, że teatr jest dla mnie na pierwszym miejscu. Bardzo mocno chciałam być częścią zespołu teatralnego, mieć swoją artystyczną przystań. Z biegiem czasu widzę, że lubię też kamerę i chciałabym mieć możliwość jak najczęstszych spotkań z nią.
- Jesteś młodą aktorką, ale na pewno zmierzyłaś się już z różnymi wyzwaniami. Jakie było największe do tej pory?
- Nie wiem, czy nie był nim właśnie mój debiut teatralny. Z tego powodu, że osoby, które graliśmy na scenie, siedziały w tym czasie na widowni. Był to spektakl oparty na metodzie Verbatim, czyli dosłownego przedstawienia świata na scenie. Ja wcieliłam się w rolę śpiewaczki operowej i włożyłam bardzo dużo pracy, żeby jak najlepiej się w nią wcielić, jak najwięcej jej przemycić do tego spektaklu, w pewnym sensie stać się nią. Sama sztuka miała w sobie elementy teatru formalnego, ruchowego, a momentami i muzycznego. Na pewno było to duże wyzwanie.
- Co w takim razie jest dla Ciebie najtrudniejsze w tym zawodzie?
- To trudne pytanie, bo ja bardzo lubię ten zawód i cieszę się, że mogę go wykonywać. Myślę, że dzięki temu nie odczuwam, że pracuję. Wydaje mi się, że to, co jest trudne, jest po prostu wyzwaniem… Na pewno jednak zawód ten wpływa na moje życie prywatne. Kłopotliwe są rozjazdy i logistyka, szczególnie jeśli zależy mi, by łączyć teatr z filmem, serialem czy dubbingiem. To, co jest trudnością, do której trzeba się przyzwyczaić, a nawet trochę pokochać to „życie na walizkach”.
- To teraz spytam odwrotnie. Co najbardziej kochasz w byciu aktorką? Za co cenisz ten zawód?
- Bardzo lubię występować, lubię ludzi, lubię dawać im emocje i myślę, że o to właśnie chodzi w tym zawodzie. Lubię też, kiedy widzowie wychodzą z teatru z jakimiś pytaniami do siebie, do tego, co widzieli. A za co cenię ten zawód? Za możliwość wcielenia się w różne postaci. Uważam, że mam super życie, ale nie jest ono tak barwne, jak mogą być role, które mam szansę zagrać. Bycie aktorką daje okazję przeżywać wiele żyć naraz, to bardzo ekscytujące.
- Nurtuje mnie jedna kwestia. Dlaczego Elbląg?
- Wydaje mi się, że w naszym zawodzie, to miejsce wybiera nas, a nie my wybieramy miejsce. Teatr w Elblągu ogłosił przesłuchanie, co nie dzieje się tak często w teatrach w Polsce, może z wyjątkiem spektakli musicalowych. Właśnie tak pojawiłam się po raz pierwszy w tym mieście. Udało się, zostałam aktorką etatową i w pewnym sensie spełniło się też jedno z moich marzeń teatralnych. Tak oto jestem, poznając miasto i przygotowując się do swojego pierwszego spektaklu w Teatrze im. Aleksandra Sewruka w Elblągu.
- Jesteś tu krótko, ale podziel się swoimi wrażeniami. Jak Ci się Elbląg podoba?
- Przed samym przyjazdem oglądałam w internecie przewodniki o Elblągu i byłam pod wrażeniem jego ogromnej historii. Gdy przyjechałam, Elbląg przywitał mnie temperaturami minus 16 stopni. Przeniosłam się z najcieplejszego miasta w Polsce, więc początkowo byłam przerażona. Teraz powoli się z Elblągiem oswajam, bardzo podoba mi się starówka. Mój cały dzień pochłaniają próby, mam nadzieję, że jak będę miała więcej wolnego, to uda mi się pozwiedzać. Myślę, że z czasem Elbląg stanie się moim drugim domem, to bardzo ładne miasto.
- W czym Cię teraz zobaczymy?
- Pierwsza sztuka, w której tu zagram to „Miś: Początek”. Zaczęliśmy już próby, choć to na razie sam początek. Gram postać mrocznej panienki i kostiumografki. Nie chcę za dużo zdradzać. Premiera będzie na początku marca. Już teraz wszystkich bardzo serdecznie zapraszam.
- Twoje życie w ostatnim czasie się bardzo zmieniło, przeprowadziłaś się na drugi koniec Polski. Jakie masz teraz plany?
- Staram się łączyć wiele rzeczy. Wiem, jakie tytuły czekają mnie w teatrze, ale tak jak wspomniałam, chcę łączyć różne możliwości aktorskie. Staram się brać czynny udział w castingach. Czasami uda mi się zagrać w reklamie. Mieszkając we Wrocławiu, byłam pedagogiem w Broadway Musical School, pracowałam z dzieciakami i młodzieżą. Ta ścieżka edukacyjna też mnie uszczęśliwiała i dawała kolejne doświadczenie. Jestem osobą, która lubi ciągnąć kilka srok za ogon.
- Czyli masz jakieś sprecyzowane plany na najbliższy czas, a jakie jest Twoje największe marzenie związane z aktorstwem?
- Bardzo chciałabym spróbować swoich sił w dubbingu, zwłaszcza do gry komputerowej. Moim marzeniem jest też po prostu to, by grać jak najwięcej i zdobywać doświadczenie. Łączenie teatru z grą w produkcjach filmowych i serialowych to moje wyobrażenie spełnienia artystycznego.
- Kto Cię najbardziej wspiera w dążeniu do tych marzeń, jak i w całej karierze?
- Mam cudownych, wieloletnich przyjaciół, których poznałam. jeszcze mieszkając w Krakowie. O ich wsparciu świadczy choćby to, że dziewczyny, jako prezent na urodziny, opłaciły mi egzaminy do szkoły teatralnej. Zawsze wierzyły, że jest to moje miejsce. Te osoby i jeszcze kilka innych, do dziś są ze mną i dalej mnie wspierają. Zawsze starają się przyjeżdżać na moje premiery i są mi najbliższe sercu. To cudowne uczucie, wiedzieć, że ma się w swoim życiu takich przyjaciół.
Mój chłopak jest obecnie najbardziej wyrozumiałą osobą i ogromnym wsparciem w naszym życiu w rozjazdach. Dodatkowo, zawsze motywuje mnie do dążenia po swoje i myślę, że bez niego bardzo trudno byłoby mi być w tym miejscu, w jakim jestem.
Natomiast jeśli chodzi o rodzinę, to reakcje były różne. Na początku rodzice mówili, że mam to sobie wybić z głowy. Próbowałam, idąc na klasyczne studia, ale jak już było wiadomo, że to nie to i naprawdę chcę być aktorką, to myślę, że zrozumieli, jak jest to dla mnie ważne. Najwięcej miłości i wsparcia od nich dostałam, gdy już faktycznie zaczęłam w tym zawodzie pracować i oni zobaczyli, jak bardzo to kocham. Wiem, że teraz już rozumieją, że to nie jest dla mnie zabawa, tylko zawód. Oboje bardzo się cieszą, że tu jestem.