Z netu: "Trochę zboczę z tematu. pracuję w branży turystycznej. Często dostaję pytania o wymagania jakie trzeba spełnić lecąc np. do Anglii czy Irlandii. Jak mówię ludziom, że muszą przedstawić negatywny wynik testu i do tego jeszcze mają kwarantanną na miejscu to drą na mnie mordę, że JAK TO?! Przecież ONI SĄ ZASZCZEPIENI! Mają certyfikat!!! Ja im tłumacze dalej, że zasady są jednakowe dla wszystkich i certyfikat ich z niczego nie zwalnia (akurat w przypadku tych 2 państw). Więc oni jeszcze bardziej drą ryja - TO PO CO JA SIĘ SZCZEPIŁEM / SZCZEPIŁAM (słyszę to co najmniej raz dziennie)? No człowieku - chyba wiesz najlepiej po co się szczepiłeś. Mnie się zawsze wydawało, że szczepimy się ze względów medycznych, zdrowotnych, nie chcemy być chorzy, boimy się o zdrowie itp. Jestem to w stanie zrozumieć. Ale, że ludzie robią to by mieć jakiś certyfikat? Wtf? Nakładli ludziom bajeczek do głowy, że jakiś certyfikat będzie przepustką, a teraz zdziwieni. Także tego. "