To był wyjątkowy kongres. Dziesiątka zobowiązuje. W weekend (16-17 czerwca) tysiące kobiet wypełniło Halę Expo w Łodzi. By rozmawiać o kobietach, wspierać się wzajemnie, inspirować. Nie mogło tam zabraknąć elblążanek. Zobacz zdjęcia.
Spotkały się już po raz dziesiąty
Czerwone koszulki znów wypełniły salę plenarną i zaznaczyły na kongresie swoją obecność. Każda kobieta przyjechała na Kongres Kobiet ze swoimi doświadczeniami, problemami, bolączkami, by spotkać się z takimi jak one, wziąć udział w dyskusjach, znaleźć inspirację do działania, w końcu odpocząć od codziennych spraw. A tych my kobiety mamy naprawdę dużo.
Spektrum podejmowanych tematów było jak zawsze bardzo szerokie. Trudno wymienić wszystkie panele, w których uczestniczyły elblążanki. Jak wygrać z depresją, przyszłość niepełnosprawnych, alternatywne modele edukacji, związki partnerskie, kobiety w mediach, in vitro, przemoc seksualna wobec kobiet to tematy wciąż aktualne, dlatego też znalazły miejsce na kobiecych "obradach". Nie zabrakło spotkań z wybitnymi kobietami, naukowcami, przedsiębiorcami, pisarkami, dziennikarkami, politykami, wśród których znalazły się Agnieszka Holland, laureatka tegorocznej nagrody Kongresu Kobiet, Olga Tokarczuk, Wanda Nowicka, Danuta Hübner, Henryka Bochniarz, Magdalena Środy, Paulina Smaszcz – Kurzajewska czy Dorota Warakomska.
Próbowano znaleźć odpowiedź na pytanie, jaka jest współczesna polska szkoła i dlaczego nie przygotowuje do życia (badania pokazują, że nowa podstawa programowa jeszcze bardziej niż poprzednia skoncentrowana jest na wiedzy, hołduje encyklopedycznemu nauczaniu i zawiera jeszcze więcej wymagań zamiast wyzwalać umiejętności rozumienia innych punktów widzenia, nazywania własnych problemów, radzenia sobie ze stresem czy tworzenia klimatu zaufania), czy z depresją można wygrać, jak zmusić ojców do płacenia alimentów (według badań, milion dzieci w Polsce nie otrzymuje alimentów, a dług alimentacyjny wynosi 10 miliardów złotych), w końcu czy Polka może być tak szczęśliwa jak Dunka (czyli jak cieszyć się z drobiazgów i zachęcić kobiety do wspólnego działania).
Były na kongresie, teraz będą działać
Po takiej dawce pozytywnej energii nic już nie może być takie samo. Elblążanki wróciły do swoich domów z nowymi pomysłami, nowymi siłami, zainspirowane do podejmowania nowych wyzwań.
- Wrócimy do domów naładowane energią. Będziemy mobilizować inne kobiety, by startowały w wyborach. By kobiet w polityce było jak najwięcej – mówi Halina Kalinowska, elblążanka. - Kongres Kobiet to przede wszystkim spotkania z kobietami, także takimi, które, by dojść do tego, kim są dzisiaj, musiały zapłacić wysoką cenę. Tak jak Czeczenka, mieszkająca od kilkunastu lat w Polsce, która musiała zerwać kontakty z rodziną, żeby ta nie była w Czeczeni prześladowana przez wzgląd na to, że ich krewna żyje w Polsce. Spotkanie z tą kobietą było dla mnie niezwykle budujące.
- Dziś czuję tę siłę kongresową. Wczoraj byłam trochę podminowana, ponieważ wiele paneli przebiegało w minorowym nastroju. Byłam tym trochę zdołowana. Szczególnie podczas spektaklu. Władcza matka, która zdominowała życie swoich córek, dwie śmierci na scenie. Tego było już dla mnie trochę za dużo – mówi Krystyna, która w kongresie brała udział po raz pierwszy. - Myślałam, że już tutaj więcej nie przyjadę. Dziś jednak zmieniłam zdanie. Tematy i wypowiedzi były bardziej budujące. I mam nadzieję, że lesbijki doczekają się w końcu związków partnerskich. Cieszy mnie, że są tak silne i zdeterminowane. Przecież one tak naprawdę od nas niczym się nie różną. Tak jak i my są kobietami.
Czerwone koszulki znów wypełniły salę plenarną i zaznaczyły na kongresie swoją obecność. Każda kobieta przyjechała na Kongres Kobiet ze swoimi doświadczeniami, problemami, bolączkami, by spotkać się z takimi jak one, wziąć udział w dyskusjach, znaleźć inspirację do działania, w końcu odpocząć od codziennych spraw. A tych my kobiety mamy naprawdę dużo.
Spektrum podejmowanych tematów było jak zawsze bardzo szerokie. Trudno wymienić wszystkie panele, w których uczestniczyły elblążanki. Jak wygrać z depresją, przyszłość niepełnosprawnych, alternatywne modele edukacji, związki partnerskie, kobiety w mediach, in vitro, przemoc seksualna wobec kobiet to tematy wciąż aktualne, dlatego też znalazły miejsce na kobiecych "obradach". Nie zabrakło spotkań z wybitnymi kobietami, naukowcami, przedsiębiorcami, pisarkami, dziennikarkami, politykami, wśród których znalazły się Agnieszka Holland, laureatka tegorocznej nagrody Kongresu Kobiet, Olga Tokarczuk, Wanda Nowicka, Danuta Hübner, Henryka Bochniarz, Magdalena Środy, Paulina Smaszcz – Kurzajewska czy Dorota Warakomska.
Próbowano znaleźć odpowiedź na pytanie, jaka jest współczesna polska szkoła i dlaczego nie przygotowuje do życia (badania pokazują, że nowa podstawa programowa jeszcze bardziej niż poprzednia skoncentrowana jest na wiedzy, hołduje encyklopedycznemu nauczaniu i zawiera jeszcze więcej wymagań zamiast wyzwalać umiejętności rozumienia innych punktów widzenia, nazywania własnych problemów, radzenia sobie ze stresem czy tworzenia klimatu zaufania), czy z depresją można wygrać, jak zmusić ojców do płacenia alimentów (według badań, milion dzieci w Polsce nie otrzymuje alimentów, a dług alimentacyjny wynosi 10 miliardów złotych), w końcu czy Polka może być tak szczęśliwa jak Dunka (czyli jak cieszyć się z drobiazgów i zachęcić kobiety do wspólnego działania).
Były na kongresie, teraz będą działać
Po takiej dawce pozytywnej energii nic już nie może być takie samo. Elblążanki wróciły do swoich domów z nowymi pomysłami, nowymi siłami, zainspirowane do podejmowania nowych wyzwań.
- Wrócimy do domów naładowane energią. Będziemy mobilizować inne kobiety, by startowały w wyborach. By kobiet w polityce było jak najwięcej – mówi Halina Kalinowska, elblążanka. - Kongres Kobiet to przede wszystkim spotkania z kobietami, także takimi, które, by dojść do tego, kim są dzisiaj, musiały zapłacić wysoką cenę. Tak jak Czeczenka, mieszkająca od kilkunastu lat w Polsce, która musiała zerwać kontakty z rodziną, żeby ta nie była w Czeczeni prześladowana przez wzgląd na to, że ich krewna żyje w Polsce. Spotkanie z tą kobietą było dla mnie niezwykle budujące.
- Dziś czuję tę siłę kongresową. Wczoraj byłam trochę podminowana, ponieważ wiele paneli przebiegało w minorowym nastroju. Byłam tym trochę zdołowana. Szczególnie podczas spektaklu. Władcza matka, która zdominowała życie swoich córek, dwie śmierci na scenie. Tego było już dla mnie trochę za dużo – mówi Krystyna, która w kongresie brała udział po raz pierwszy. - Myślałam, że już tutaj więcej nie przyjadę. Dziś jednak zmieniłam zdanie. Tematy i wypowiedzi były bardziej budujące. I mam nadzieję, że lesbijki doczekają się w końcu związków partnerskich. Cieszy mnie, że są tak silne i zdeterminowane. Przecież one tak naprawdę od nas niczym się nie różną. Tak jak i my są kobietami.
dk