
„Nic mi się nie chce” – to zdanie robi ostatnio furorę. Brak chęci i motywacji do zrobienia czegokolwiek opanował chyba połowę społeczeństwa. Czy to wina jesiennej aury, czy tzw. przesilenia zimowego, jedno jest pewne – trudno z taką chandrą funkcjonować.
Jesienna depresja to nazwa potoczna sezonowego zaburzenia nastroju. Dopada ok. 10 proc. społeczeństwa, a większości są to kobiety. Jest bardzo uciążliwą dolegliwością, z którą trudno walczyć, bo zwyczajnie nie ma się na to sił.
Dlaczego akurat teraz tak wiele osób cierpi na zaburzenia nastroju? Powód jest banalny. Mamy za mało światła słonecznego, rzadziej przebywamy na powietrzu, brakuje nam także naturalnego ciepła.
Sezonowa depresja objawia się przede wszystkim pogorszeniem nastroju, które pojawia się co roku mniej więcej o tej samej porze. Osoby, które cierpią na tę dolegliwość, mają mniej chęci do podjęcia jakiejkolwiek aktywności. Są smutne, „ociężałe”, ciągle mają ochotę spać i mają wrażenie, że nawet 10 godzin snu nie zapewni im dobrego samopoczucia. Częstym objawem jest również zwiększona chęć na słodycze i niezdrowe przekąski. Dokuczają także dolegliwości psychiczne – brak wiary we własne siły, poczucie niemocy i niechęci do zrobienia czegokolwiek. Pojawia się także smutek, z którym trudno sobie radzić, poczucie, że nic nie ma sensu i przekonanie, że wszystko będzie źle. Na szczęście jesienna depresja (nie należy jej mylić ze zwykłą depresją, która nie mija wraz z nadejściem nowej pory roku) mija dosyć szybko i w większości przypadków nie trzeba jej leczyć farmakologicznie.
Co więc można zrobić, by lepiej się poczuć? Jako że za ten nastrój możemy winić przede wszystkim brak światła, warto zadbać o jak najczęstsze przebywanie na dworze, gdy jest jasno. Niektórzy radzą sobie, chodząc na solarium, ale tego rozwiązania nie powinno się stosować zbyt często!
Ogromnie ważny jest ruch. Nawet jeśli bardzo nie chce się nam ruszyć z domu, trzeba to przełamać. Należy wyjść na szybki spacer, pobiegać, przejechać się rowerem albo wybrać się na przejażdżkę konną. Nic nie poprawia nastroju tak, jak porządny wysiłek fizyczny!
Warto jak najczęściej spotykać się z ludźmi, którzy mają na nas pozytywny wpływ, a unikać tych, którzy działają na nas depresyjnie. Można również przejść się na zakupy i zaopatrzyć się w coś przyjaznego, co będzie poprawiało nastrój. Niech to będzie np. ciekawa książka, album fotografii albo kolorowy szalik na zimę.
Przyda się również odrobina racjonalnego, ale i optymistycznego myślenia. Jest mi źle? To nic, przejdzie. Wiem, dlaczego tak jest i wiem, że sobie poradzę z tym nastrojem. Pozytywne myślenie czyni cuda! Dobrze jest również mieć jakieś plany, marzenia, ambicje. Myśl o tym, że mamy jakiś konkretny cel, świetnie poprawia nastrój, a także sprawia, że łatwiej przechodzimy przez trudności dnia codziennego.
Jeśli jednak wszystkie metody zawodzą i zamiast coraz lepiej, czujesz się coraz gorzej, wybierz się do psychologa, który pomoże nabrać zdrowego dystansu, a jeśli będzie to potrzebne, wyśle do psychiatry, gdzie otrzymasz odpowiednie leki.
Najważniejsze to spróbować spojrzeć w przyszłość z optymizmem. Bierzmy siłę z nas samych, uczmy się pozytywnego myślenia i wypierajmy te myśli, które mają na nas destrukcyjny wpływ. Zimowe przesilenie minie, a wraz z nim jesienna depresja. Przyjdzie piękny czas Bożego Narodzenia, Nowego Roku, a potem… potem znów będzie wiosna!
Dlaczego akurat teraz tak wiele osób cierpi na zaburzenia nastroju? Powód jest banalny. Mamy za mało światła słonecznego, rzadziej przebywamy na powietrzu, brakuje nam także naturalnego ciepła.
Sezonowa depresja objawia się przede wszystkim pogorszeniem nastroju, które pojawia się co roku mniej więcej o tej samej porze. Osoby, które cierpią na tę dolegliwość, mają mniej chęci do podjęcia jakiejkolwiek aktywności. Są smutne, „ociężałe”, ciągle mają ochotę spać i mają wrażenie, że nawet 10 godzin snu nie zapewni im dobrego samopoczucia. Częstym objawem jest również zwiększona chęć na słodycze i niezdrowe przekąski. Dokuczają także dolegliwości psychiczne – brak wiary we własne siły, poczucie niemocy i niechęci do zrobienia czegokolwiek. Pojawia się także smutek, z którym trudno sobie radzić, poczucie, że nic nie ma sensu i przekonanie, że wszystko będzie źle. Na szczęście jesienna depresja (nie należy jej mylić ze zwykłą depresją, która nie mija wraz z nadejściem nowej pory roku) mija dosyć szybko i w większości przypadków nie trzeba jej leczyć farmakologicznie.
Co więc można zrobić, by lepiej się poczuć? Jako że za ten nastrój możemy winić przede wszystkim brak światła, warto zadbać o jak najczęstsze przebywanie na dworze, gdy jest jasno. Niektórzy radzą sobie, chodząc na solarium, ale tego rozwiązania nie powinno się stosować zbyt często!
Ogromnie ważny jest ruch. Nawet jeśli bardzo nie chce się nam ruszyć z domu, trzeba to przełamać. Należy wyjść na szybki spacer, pobiegać, przejechać się rowerem albo wybrać się na przejażdżkę konną. Nic nie poprawia nastroju tak, jak porządny wysiłek fizyczny!
Warto jak najczęściej spotykać się z ludźmi, którzy mają na nas pozytywny wpływ, a unikać tych, którzy działają na nas depresyjnie. Można również przejść się na zakupy i zaopatrzyć się w coś przyjaznego, co będzie poprawiało nastrój. Niech to będzie np. ciekawa książka, album fotografii albo kolorowy szalik na zimę.
Przyda się również odrobina racjonalnego, ale i optymistycznego myślenia. Jest mi źle? To nic, przejdzie. Wiem, dlaczego tak jest i wiem, że sobie poradzę z tym nastrojem. Pozytywne myślenie czyni cuda! Dobrze jest również mieć jakieś plany, marzenia, ambicje. Myśl o tym, że mamy jakiś konkretny cel, świetnie poprawia nastrój, a także sprawia, że łatwiej przechodzimy przez trudności dnia codziennego.
Jeśli jednak wszystkie metody zawodzą i zamiast coraz lepiej, czujesz się coraz gorzej, wybierz się do psychologa, który pomoże nabrać zdrowego dystansu, a jeśli będzie to potrzebne, wyśle do psychiatry, gdzie otrzymasz odpowiednie leki.
Najważniejsze to spróbować spojrzeć w przyszłość z optymizmem. Bierzmy siłę z nas samych, uczmy się pozytywnego myślenia i wypierajmy te myśli, które mają na nas destrukcyjny wpływ. Zimowe przesilenie minie, a wraz z nim jesienna depresja. Przyjdzie piękny czas Bożego Narodzenia, Nowego Roku, a potem… potem znów będzie wiosna!