
Kobiety ciężarne wciąż jeszcze mogą wybierać wśród trzech elbląskich oddziałów położniczych. Chociaż wybór już teraz nie jest duży, nie dla wszystkich okazuje się być łatwym. Przyszłe mamy zastanawiają się, gdzie lepiej urodzić, w którym szpitalu ich dzieci będą miały najlepszą opiekę i gdzie sam poród przebiegnie najbezpieczniej.
Na chwilę obecną rodzić można w trzech szpitalach: wojewódzkim przy ul. Królewieckiej, dawnym wojskowym mieszczącym się przy ul. Komeńskiego oraz w szpitalu im. Jana Pawła II przy ul. Żeromskiego. Wkrótce oddział położniczy ze szpitala przy ul. Komeńskiego ma być przeniesiony do miejskiego, więc pozostaną tylko dwa szpitale, w których będą odbywały się porody. Jednak przez kilka najbliższych miesięcy nadal można wybierać między trzema placówkami. Która z nich oferuje najwyższą jakość? Na co zwrócić uwagę wybierając oddział położniczy?
Agata Bolkowiak, instruktorka szkoły rodzenia, propagatorka naturalnego i bezbólowego rodzenia, inicjatorka polskiej edycji programu „Łagodny Poród” radzi na co zwrócić uwagę szukając idealnej porodówki: - Wybierając oddział położniczy warto dowiedzieć się czy przestrzegany jest tam najnowszy standard opieki okołoporodowej. Przede wszystkim warto zapytać czy będzie możliwość chodzenia, picia, skorzystania z wanny lub prysznica w pierwszym okresie porodu; czy jest możliwość wyboru pozycji w drugim okresie oraz jak wygląda i ile trwa pierwszy kontakt z dzieckiem. Wszystkie te i wiele innych ważnych dla pacjentki spraw jest uregulowanych wyżej wymienionym standardem. Słyszałam jednak głosy, że nie wszystkie szpitale go wdrożyły, mimo iż obowiązuje od kwietnia bieżącego roku. Warto stworzyć plan porodu i przedyskutować swoje preferencje z personelem w danym szpitalu – mówi ekspertka. Poznanie szpitala przed narodzinami dziecka jest bardzo ważne dla komfortu matki podczas porodu, ale i po nim. Dlatego też warto poświęcić dzień lub dwa na zaznajomienie się ze wszystkimi porodówkami, omówienie swoich preferencji z lekarzem prowadzącym bądź położną. Przed „wyprawą” lepiej zadzwonić na porodówkę i dowiedzieć się, kiedy jest możliwość zwiedzenia oddziału tak, by nikomu nie przeszkadzać i móc jednocześnie porozmawiać z kimś z personelu medycznego.
Jeśli kobieta chce rodzić ze znieczuleniem, należy zapytać, jak ta kwestia wygląda w danym szpitalu. Porody rodzinne są już standardem na każdym oddziale, jednak również o to warto spytać i dowiedzieć się, co osoba towarzysząca powinna mieć ze sobą, jak długo może zostać z matką i dzieckiem po porodzie. Przed podjęciem decyzji o wyborze szpitala należy rozwiać wszelkie wątpliwości, bo przecież narodziny dziecka są jedną z ważniejszych chwil w życiu, którą zapamiętuje się na długie lata.
Ogromnie ważna jest także opinia kobiet, które rodziły w danym szpitalu. Słuchając ich trzeba jednak pamiętać, że każda rodząca zwraca uwagę na inne rzeczy. To, co dla jednej jest sprawą priorytetową, dla innej będzie mało istotne.
Ile porodów, tyle opowieści
- Ja chciałam rodzić ze swoją położną w szpitalu, gdzie moje zdanie jest decydujące. Dlatego wybrałam szpital przy ul. Żeromskiego i nie żałuję, chociaż nie powiem, by wszystko było idealnie - mówi 30-letnia Maria, mama niespełna półrocznej córeczki. - Nie podobał mi się mało sympatyczny stosunek lekarzy do mnie. Nie mogę powiedzieć, by byli przyjaźnie nastwieni do rodzących, było wręcz odwrotnie, za to położne i pielęgniarki są absolutnie wspaniałe. Za ich pracę należy się im medal. A może lepiej „podwyżka” – śmieje się Marysia. Młoda mama podkreśla, że w szpitalu im. Jana Pawła II atmosfera jest przyjazna i zarówno ona, jak i towarzyszący jej w czasie porodu mąż czuli, że są w dobrych, fachowych rękach. Dodaje, że jest możliwość skorzystania z wanny, a dwie niewielkie, nowoczesne sale porodowe są przygotowane do porodów rodzinnych.
Na swój poród nie mogła narzekać także Aleksandra, która rodziła w dawnym szpitalu wojskowym: - Atmosfera była całkiem przyjemna i bezstresowa. Trafiłam na rewelacyjną położną i szczerze powiedziawszy, w głównej mierze dzięki niej, tak dobrze wspominam pobyt w szpitalu – wspomina. - W czasie porodu chodziłam trochę po korytarzu aby wywołać skurcze, mogłam również skorzystać z wanny. Przez cały poród leciała przyjemna, spokojna muzyka. Po porodzie opieka tez była super. Rano przychodził pediatra, informował mnie o zdrowiu synka, o szczepieniach i innych ważnych sprawach. Oczywiście z pytaniami zawsze mogłam się do wszystkich zwrócić, a personel chętnie udzielał odpowiedzi. Nie mam żadnych zastrzeżeń co do tego szpitala i każdej mamie bym go poleciła. Wiem jednak, że teraz nie będzie już porodówki w szpitalu wojskowym, a szkoda.
Kinga natomiast rodziła w szpitalu przy ul. Królewieckiej, poród odbył się trzy lata temu.
- Samo przyjęcie do szpitala wspominam bardzo profesjonalnie i pozytywnie. Nie miałam wtedy żadnych skurczy, przyjechałam, bo lekarka prowadząca powiedziała, że jestem już gotowa i że mam przyjść w piątek, to urodzimy. Tak więc przyszłam – zaczyna swoją opowieść. - Około godziny 9 przebili mi pęcherz, żeby odeszły wody. Potem dostałam kroplówkę z oksytocyną. Rodziłam w sali porodów rodzinnych ponieważ była ze mną mama. Całe szczęście, bo jak weszłam na porodówkę, to widok łóżek przegrodzonych firanką lekko mnie zestresował. W sali porodów rodzinnych było ok. Później było ciężej. Akcja porodowa zaczęła się około godziny 17. Skurcze były już bardzo mocne, jedna położna kazała przeć, druga stwierdziła, że syn jeszcze nie gotowy. To był straszny ból. Ta masakra trwała dwie godziny, lekarka prowadząca, która, co do dzisiaj pamiętam, miała brokat na głowie z imprezy z poprzedniego dnia, ani razu mnie nie zbadała tylko stwierdziła, że musi boleć! Całe szczęście, że wkrótce zmienił się lekarz prowadzący, który uratował mnie od cierpień i sprawił, że nic złego nie stało się dziecku. To dr Rojek. Zapytał dlaczego tak długo się męczę i mnie zbadał. Okazało się, że nie dość, że mam straszny obrzęk, to jeszcze splot w miednicy jest taki, że nie ma sensu mnie męczyć, bo i tak mały się nie przeciśnie. Od razu zadecydował o cesarce. Syn przyszedł na świat cały i zdrowy. Niestety poród i całe wymęczenie z nim związane nie należy do najmilszych wspomnień.
Monika, która również rodziła w wojewódzkim szpitalu podkreśla z kolei fachową opiekę i fakt, że oddział noworodkowy jest bardzo dobrze wyposażony.
- Zdecydowałam się na ten szpital, mimo, że są różne opinie na jego temat, bo czułam, że moje dziecko tam będzie najbezpieczniejsze. Ze względu na problemy w ciąży wolałam nie ryzykować - przyznaje.
Najważniejsze jednak jest przygotowanie się do porodu. Zarówno w kwestiach informacyjnych, jak i psychologicznych. Dobre nastawienie, spokój i pewność, że wszystko będzie dobrze zdziałają cuda. Natomiast kobiety, które bardzo boją się porodu w szpitalu, mogą rozważyć poród domowy. Ta usługa robi się coraz bardziej popularna i chociaż w naszym mieście wciąż raczkuje, to wcale nie znaczy, że nie można z niej skorzystać.