
Profesora Środa nie każdemu dobrze się kojarzy. To przecież feministka. Ta paląca staniki, wrzeszcząca, brzydka i nieposiadająca rodziny kobieta. Tak właśnie pojmowana jest Magdalena Środa, tak postrzegane są przedstawicielki ruchu feministycznego w naszym kraju. Myślę, że swoim wystąpieniem w elbląskiej bibliotece profesora (nie profesorka, bo to zdrobnienie od żeńskiej formy słowa profesor) obaliła wiele złych mitów na temat feministek i jednocześnie poruszyła wiele istotnych dla Polek kwestii.
Magdalena Środa mówiła nie tylko o kobietach i nie tylko o feminizmie, jednak naturalnie to właśnie te tematy były w czasie trwania dyskusji podejmowane najczęściej. Kobieta, dzięki której polski feminizm nabrał nowego, naukowego (a więc poważnie traktowanego), ale jednocześnie bardziej ludzkiego wymiaru, opowiadała o sytuacji Polek na rynku pracy, o ich obecności (a raczej nieobecności) w polityce, o aborcji, ale i eutanazji i godności człowieka. Ta charyzmatyczna, ale jednocześnie opanowana, pełna zrozumienia i empatii oraz posiadająca ogromną wiedzę oraz erudycję kobieta spotkała się z gorącym przyjęciem przez większość uczestników Salonu „ Polityki”. Jej słowa dały wielu do myślenia. Być może po powrocie do domów wielu słuchaczy wciąż analizowała przesłanie Środy.
Zastanawiające, jak bardzo kobiety w Polsce są nieświadome swoich ograniczeń i jednocześnie jak mało jest wśród nich solidarności, która mogłaby zdziałać tak wiele. To wielki problem, z którym borykają się feministki. Nie ma co ukrywać, także we własnym gronie często nie potrafią odnaleźć konsensusu. Tymczasem, gdyby kobiety potrafiły mówić głośno i wspólnie o sprawach, które je dręczą (co niekoniecznie znaczy przecież, że muszą reprezentować te same poglądy), łatwiej byłoby poruszyć je na arenie ogólnopolskiej. Dlaczego tak mało mówi się o problemach kobiet? Być może właśnie z braku solidarności, o czym również mówiła prof. Środa. Nie głosujemy na siebie, nie wspieramy się, a jest wręcz odwrotnie. Kobiety, zamiast popierać siebie nawzajem, ograniczają się wzajemnie, szukają w koleżankach wad i niedociągnięć, a czasem nawet knują. Skąd taki brak wspólnoty? Odpowiedź na to, według Magdaleny Środy, jest prosta. My, Polki, nie mamy wspólnej historii, pamięci, która pozwalałaby się nam czuć jednością. Samotnie pracowałyśmy dla rodzin, mężów, utrzymywałyśmy domy, gdy oni WSPÓLNIE walczyli o kraj, o przyszłość czy wolność. Mężczyźni nauczyli się działać razem. My jeszcze tego nie potrafimy.
O ten problem rozwija się wiele innych. To brak solidarności jest powodem, dla którego tak mało mówi się o prawdziwych kłopotach Polek, o ich podejściu do wielu spraw. Dlatego właśnie tak rzadko nawet na problemy samych kobiet nie patrzy się przez pryzmat kobiecego myślenia. Polki, według Magdaleny Środy, nie buntują się. Nie próbują forsować swojego zdania. Wszystkim, także samym Polkom wydaje się, że „kobieta zawsze sobie poradzi”. Ominie prawo i, w razie czego, zapłaci za tabletkę poronną, wyprowadzi się od męża-pijaka do matki i jakoś przeżyję za pensję niższą od tych, jakie otrzymują jej koledzy. Zamiast zaprowadzić dziecko do przedszkola, których jest o wiele za mało i nie starcza miejsc dla wszystkich, zrezygnuje z kariery zawodowej albo za prawie całą pensję zatrudni niańkę. Czy musi tak być? Niekoniecznie. Można to zmienić, ale to zależy tylko od nas samych. Od kobiet.
8 marca, w Dzień Kobiet, powraca temat feminizmu. To już tradycja, że, między innymi dzięki feministycznym Manifom mówi się znów o prawach i problemach kobiet. Jakie one naprawdę są? Czego my, kobiety, chcemy, oczekujemy? O tym właśnie powinnyśmy mówić. Nie możemy bać się zabierania głosu, musimy zdobyć się na odwagę i zacząć głośno wypowiadać się na tematy, które nas dotyczą, mówić o problemach, które chcemy zmienić. Wizyta prof. Środy w naszym mieście może stać się zachętą dla wielu elblążanek do myślenia o sytuacji kobiet w naszym kraju i o tym, co jeszcze można zmienić na lepsze. Razem, a nie osobno. I na tym właśnie polega „ten straszny feminizm”. Na wspólnym działaniu i odwadze. Na tym, by móc razem budować Polskę, która przecież jest kobietą!
Zastanawiające, jak bardzo kobiety w Polsce są nieświadome swoich ograniczeń i jednocześnie jak mało jest wśród nich solidarności, która mogłaby zdziałać tak wiele. To wielki problem, z którym borykają się feministki. Nie ma co ukrywać, także we własnym gronie często nie potrafią odnaleźć konsensusu. Tymczasem, gdyby kobiety potrafiły mówić głośno i wspólnie o sprawach, które je dręczą (co niekoniecznie znaczy przecież, że muszą reprezentować te same poglądy), łatwiej byłoby poruszyć je na arenie ogólnopolskiej. Dlaczego tak mało mówi się o problemach kobiet? Być może właśnie z braku solidarności, o czym również mówiła prof. Środa. Nie głosujemy na siebie, nie wspieramy się, a jest wręcz odwrotnie. Kobiety, zamiast popierać siebie nawzajem, ograniczają się wzajemnie, szukają w koleżankach wad i niedociągnięć, a czasem nawet knują. Skąd taki brak wspólnoty? Odpowiedź na to, według Magdaleny Środy, jest prosta. My, Polki, nie mamy wspólnej historii, pamięci, która pozwalałaby się nam czuć jednością. Samotnie pracowałyśmy dla rodzin, mężów, utrzymywałyśmy domy, gdy oni WSPÓLNIE walczyli o kraj, o przyszłość czy wolność. Mężczyźni nauczyli się działać razem. My jeszcze tego nie potrafimy.
O ten problem rozwija się wiele innych. To brak solidarności jest powodem, dla którego tak mało mówi się o prawdziwych kłopotach Polek, o ich podejściu do wielu spraw. Dlatego właśnie tak rzadko nawet na problemy samych kobiet nie patrzy się przez pryzmat kobiecego myślenia. Polki, według Magdaleny Środy, nie buntują się. Nie próbują forsować swojego zdania. Wszystkim, także samym Polkom wydaje się, że „kobieta zawsze sobie poradzi”. Ominie prawo i, w razie czego, zapłaci za tabletkę poronną, wyprowadzi się od męża-pijaka do matki i jakoś przeżyję za pensję niższą od tych, jakie otrzymują jej koledzy. Zamiast zaprowadzić dziecko do przedszkola, których jest o wiele za mało i nie starcza miejsc dla wszystkich, zrezygnuje z kariery zawodowej albo za prawie całą pensję zatrudni niańkę. Czy musi tak być? Niekoniecznie. Można to zmienić, ale to zależy tylko od nas samych. Od kobiet.
8 marca, w Dzień Kobiet, powraca temat feminizmu. To już tradycja, że, między innymi dzięki feministycznym Manifom mówi się znów o prawach i problemach kobiet. Jakie one naprawdę są? Czego my, kobiety, chcemy, oczekujemy? O tym właśnie powinnyśmy mówić. Nie możemy bać się zabierania głosu, musimy zdobyć się na odwagę i zacząć głośno wypowiadać się na tematy, które nas dotyczą, mówić o problemach, które chcemy zmienić. Wizyta prof. Środy w naszym mieście może stać się zachętą dla wielu elblążanek do myślenia o sytuacji kobiet w naszym kraju i o tym, co jeszcze można zmienić na lepsze. Razem, a nie osobno. I na tym właśnie polega „ten straszny feminizm”. Na wspólnym działaniu i odwadze. Na tym, by móc razem budować Polskę, która przecież jest kobietą!