
Zbliżają się Mikołajki, zaraz potem Boże Narodzenie. Większość rodziców zmierzy więc w kierunku sklepów z zabawkami, by kupić swoim pociechom jakiś drobiazg. Co kupić, by z jednej strony zadowolić dziecko, z drugiej nie skrzywdzić go złym wyborem?
Przede wszystkim, trzeba nauczyć się mądrze słuchać dzieci i jednocześnie nie spełniać bezrefleksyjnie wszystkich zachcianek maluchów. Wiadomo, że przedświąteczny okres to żniwo dla wszelkich mediów, które zarabiają krocie na reklamach różnych produktów. Dlatego w telewizji, szczególnie tej przeznaczonej dla najmłodszych, aż roi się od spotów zabawek. Dzieci zazwyczaj reagują na nie bardzo emocjonalnie. Wszystko chcą mieć i wszystko im się podoba. Trzeba więc im umieć wytłumaczyć, że gadżety, które są w reklamach, niekoniecznie są takie fajne w rzeczywistości. I że nie można mieć, z różnych względów, wszystkiego. Należy rozmawiać z dziećmi, słuchać je i tłumaczyć.
Jednak nie kupimy przecież dziecku czegoś, czego nie chce. A na pewno dzieci nie lubią prezentów praktycznych. Który przedszkolak ucieszy się z piżamy albo szalika? Zapewne większość wolałaby takich prezentów nie dostawać.
Trzeba umieć słuchać dzieci, a spośród ich marzeń wyłowić te, które możemy i chcemy spełnić. Czy na pewno chcielibyśmy, żeby bawiły się plastikową bronią albo w wieku 6 lat nosiły buty na wysokich obcasach? Czy na pewno wszystkie zabawki, o których marzą maluchy, są dobre dla ich rozwoju emocjonalnego, czy odpowiadają także wzorcom, jakie my chcemy im przekazywać?
Świetnym pomysłem na pewno będą ciekawe, kolorowe książeczki z naklejkami albo bajki, które będziemy mogli czytać maluchom. Najlepiej zapoznać się z treścią kupowanych książek, by wiedzieć, czy na pewno odpowiadają one naszemu światopoglądowi.
Ciekawą propozycją są tzw. zabawki edukacyjne, które rozwijają wyobraźnię i zdolności manualne dzieci. Jeśli nie mamy czasu czytać, może pokusić się o „audiobooka”? Stare, dobre, klocki, puzzle również będą niezłym pomysłem na prezent. Albo po prostu wspólna wizyta w kinie czy wyjście na basen. To da niezapomniane wrażenia i pozwoli dziecku mieć rodziców tylko dla siebie. A to jest przecież bardziej wartościowe niż wszelkie prezenty.
Najważniejsze, by prezent był niespodzianką i radością. Wszystko jedno, czy kosztuje 5 czy 500 zł, powinien być przemyślany i trafiony w gusta najmłodszych. Zadowolić dziecko to prostsze, niż nam się wydaje. Trzeba tylko przypomnieć sobie, co się myślało samemu, będąc dzieckiem…
Jednak nie kupimy przecież dziecku czegoś, czego nie chce. A na pewno dzieci nie lubią prezentów praktycznych. Który przedszkolak ucieszy się z piżamy albo szalika? Zapewne większość wolałaby takich prezentów nie dostawać.
Trzeba umieć słuchać dzieci, a spośród ich marzeń wyłowić te, które możemy i chcemy spełnić. Czy na pewno chcielibyśmy, żeby bawiły się plastikową bronią albo w wieku 6 lat nosiły buty na wysokich obcasach? Czy na pewno wszystkie zabawki, o których marzą maluchy, są dobre dla ich rozwoju emocjonalnego, czy odpowiadają także wzorcom, jakie my chcemy im przekazywać?
Świetnym pomysłem na pewno będą ciekawe, kolorowe książeczki z naklejkami albo bajki, które będziemy mogli czytać maluchom. Najlepiej zapoznać się z treścią kupowanych książek, by wiedzieć, czy na pewno odpowiadają one naszemu światopoglądowi.
Ciekawą propozycją są tzw. zabawki edukacyjne, które rozwijają wyobraźnię i zdolności manualne dzieci. Jeśli nie mamy czasu czytać, może pokusić się o „audiobooka”? Stare, dobre, klocki, puzzle również będą niezłym pomysłem na prezent. Albo po prostu wspólna wizyta w kinie czy wyjście na basen. To da niezapomniane wrażenia i pozwoli dziecku mieć rodziców tylko dla siebie. A to jest przecież bardziej wartościowe niż wszelkie prezenty.
Najważniejsze, by prezent był niespodzianką i radością. Wszystko jedno, czy kosztuje 5 czy 500 zł, powinien być przemyślany i trafiony w gusta najmłodszych. Zadowolić dziecko to prostsze, niż nam się wydaje. Trzeba tylko przypomnieć sobie, co się myślało samemu, będąc dzieckiem…