Dziś w Elblągu odbyło się spotkanie na temat produktu turystycznego regionu elbląskiego.
Dr Janusz Hochleitner ze Szkoły Wyższej im. Bogdana Jańskiego przypomina, że o tym, iż region potrzebuje produktu, który przyciągnąłby turystów nie na jeden dzień, ale na cały urlop, mówi się już od pewnego czasu.
Ziemia podzielona
Po serii spotkań z przedstawicielami rozmaitych środowisk Szkoła postanowiła zorganizować seminarium na ten temat i debatę. Wzięli w nim udział przedstawiciele samorządu, naukowcy oraz Polskiej Agencji Rozwoju Turystyki. Osią dyskusji były Żuławy. Kiedy zaś mowa o Żuławach, powraca sprawa ich podziału między województwo pomorskie i warmińsko – mazurskie.
- Brakuje profesjonalnej strategii rozwoju turystyki na tym terenie i nie będzie produktu turystycznego ani turystów, jeśli samorządowcy z obu części podzielonych Żuław nie zaczną promować regionu wspólnie z przedsiębiorcami z branży turystycznej – mówi Janusz Hochleitner.
Każdy sobie
Dr Hochleitner dodaje też, że potrzebna jest koordynacja działań, jakie w sprawie turystyki podejmują urzędy, instytucje czy organizacje. - W tym samym czasie, gdy my rozmawiamy o produkcie turystycznym, w Elblągu odbywa się też spotkanie na temat Kanału Elbląskiego. Jestem już przerażony tym, co się będzie działo we wtorek. Tego dnia w Urzędzie Miejskim będzie mowa o Lokalnej Organizacji Turystycznej, tymczasem na nasze zaproszenie na konferencji w Krynicy Morskiej gościć będzie 80 osób, które na naszym regionie zajmują się turystyką. Gdyby był jeden koordynator, byłoby pewnie inaczej.
Uczestnicy dzisiejszego seminarium zwracają też uwagę na luki w szkoleniu przewodników.
Jeden nie da rady
- Takie szkolenia są w gestii wojewody, okazuje się jednak, że każde województwo uczy o walorach swojego terenu, a my chcemy, żeby szkolono przewodników żuławskich - usłyszeliśmy. - Liczymy, że uda nam się doprowadzić do porozumienia w tej sprawie między dwoma wojewodami.
Choć niemal każda gmina ma już swoją stronę internetową, wydaje informatory i prowadzi centrum informacji turystycznej, okazuje się, że to za mało, by przyciągnąć tłumy turystów.
- Zagraniczni inwestorzy pytają nie o małe produkty, ale o wielkie projekty sieciowe, całe pakiety pomysłów i możliwych inwestycji – mówi dyrektor Polskiej Agencji Rozwoju Turystyki, Marek Żukowski. – Także turyści indywidualni szukają szlaków, które wiodą nie po jednej gminie, ale kilkunastu, tak, by mogli się w danym miejscu zatrzymać na dłuższy czas. Pojedyncza gmina nie jest w stanie poradzić sobie z właściwą promocją, która przyciągnie turystów czy inwestorów.
Pomysł na wagę złota
Marek Żukowski przekonuje też, że praktyka pokazuje, iż nie trzeba mieć zabytków na skalę światową, aby robić interesy na turystyce - liczą się dobre pomysły i wspólna praca:
- Współpracowaliśmy z kilkoma gminami górskimi. One nie miały na swoim terenie tradycyjnych atrakcji, jak zabytki, ale kreacja, która się tam przy naszej pomocy rozpoczęła, sprawiła, że mało atrakcyjne dotąd gminy zyskały potencjał obszaru turystycznego – mówi Żukowski. - Nie wszyscy turyści szukają przecież ciepłego morza i słonecznej plaży. Polska ma szansę jako kraj turystyki aktywnej, takiej turystyki, która potrzebuje atrakcji - i trzeba je u nas stworzyć.
Optymistycznie na los Żuław oraz promowania jego zabytków i przyrody patrzy dr Marzena Damagos z Urzędu Marszałkowskiego w Gdańsku.
Bez nerwów
- Współpraca ponad administracyjnymi granicami jest możliwa - uważa dr Marzena Damagos. – Ma ona już miejsce np. w przypadku wspólnego promowania gmin, które leżą na szlaku polskich zamków gotyckich. Siedziba stowarzyszenia tych gmin mieści się w Olsztynie, ale jest ono członkiem Pomorskiej Regionalnej Organizacji Turystycznej i my promujemy jego produkt. Wszystko więc przed nami. Myślę, że współpraca zależy przede wszystkim od ludzi i tego, czy będą mieli na nią chęć.
Druga część seminarium odbędzie się we wtorek, w Krynicy Morskiej. Jego organizatorzy liczą, że powstanie grono ludzi, którzy wspólnie będą nie tylko rozmawiać, ale także działać na rzecz stworzenia z wielkiej polskiej depresji - turystycznej perły.
Ziemia podzielona
Po serii spotkań z przedstawicielami rozmaitych środowisk Szkoła postanowiła zorganizować seminarium na ten temat i debatę. Wzięli w nim udział przedstawiciele samorządu, naukowcy oraz Polskiej Agencji Rozwoju Turystyki. Osią dyskusji były Żuławy. Kiedy zaś mowa o Żuławach, powraca sprawa ich podziału między województwo pomorskie i warmińsko – mazurskie.
- Brakuje profesjonalnej strategii rozwoju turystyki na tym terenie i nie będzie produktu turystycznego ani turystów, jeśli samorządowcy z obu części podzielonych Żuław nie zaczną promować regionu wspólnie z przedsiębiorcami z branży turystycznej – mówi Janusz Hochleitner.
Każdy sobie
Dr Hochleitner dodaje też, że potrzebna jest koordynacja działań, jakie w sprawie turystyki podejmują urzędy, instytucje czy organizacje. - W tym samym czasie, gdy my rozmawiamy o produkcie turystycznym, w Elblągu odbywa się też spotkanie na temat Kanału Elbląskiego. Jestem już przerażony tym, co się będzie działo we wtorek. Tego dnia w Urzędzie Miejskim będzie mowa o Lokalnej Organizacji Turystycznej, tymczasem na nasze zaproszenie na konferencji w Krynicy Morskiej gościć będzie 80 osób, które na naszym regionie zajmują się turystyką. Gdyby był jeden koordynator, byłoby pewnie inaczej.
Uczestnicy dzisiejszego seminarium zwracają też uwagę na luki w szkoleniu przewodników.
Jeden nie da rady
- Takie szkolenia są w gestii wojewody, okazuje się jednak, że każde województwo uczy o walorach swojego terenu, a my chcemy, żeby szkolono przewodników żuławskich - usłyszeliśmy. - Liczymy, że uda nam się doprowadzić do porozumienia w tej sprawie między dwoma wojewodami.
Choć niemal każda gmina ma już swoją stronę internetową, wydaje informatory i prowadzi centrum informacji turystycznej, okazuje się, że to za mało, by przyciągnąć tłumy turystów.
- Zagraniczni inwestorzy pytają nie o małe produkty, ale o wielkie projekty sieciowe, całe pakiety pomysłów i możliwych inwestycji – mówi dyrektor Polskiej Agencji Rozwoju Turystyki, Marek Żukowski. – Także turyści indywidualni szukają szlaków, które wiodą nie po jednej gminie, ale kilkunastu, tak, by mogli się w danym miejscu zatrzymać na dłuższy czas. Pojedyncza gmina nie jest w stanie poradzić sobie z właściwą promocją, która przyciągnie turystów czy inwestorów.
Pomysł na wagę złota
Marek Żukowski przekonuje też, że praktyka pokazuje, iż nie trzeba mieć zabytków na skalę światową, aby robić interesy na turystyce - liczą się dobre pomysły i wspólna praca:
- Współpracowaliśmy z kilkoma gminami górskimi. One nie miały na swoim terenie tradycyjnych atrakcji, jak zabytki, ale kreacja, która się tam przy naszej pomocy rozpoczęła, sprawiła, że mało atrakcyjne dotąd gminy zyskały potencjał obszaru turystycznego – mówi Żukowski. - Nie wszyscy turyści szukają przecież ciepłego morza i słonecznej plaży. Polska ma szansę jako kraj turystyki aktywnej, takiej turystyki, która potrzebuje atrakcji - i trzeba je u nas stworzyć.
Optymistycznie na los Żuław oraz promowania jego zabytków i przyrody patrzy dr Marzena Damagos z Urzędu Marszałkowskiego w Gdańsku.
Bez nerwów
- Współpraca ponad administracyjnymi granicami jest możliwa - uważa dr Marzena Damagos. – Ma ona już miejsce np. w przypadku wspólnego promowania gmin, które leżą na szlaku polskich zamków gotyckich. Siedziba stowarzyszenia tych gmin mieści się w Olsztynie, ale jest ono członkiem Pomorskiej Regionalnej Organizacji Turystycznej i my promujemy jego produkt. Wszystko więc przed nami. Myślę, że współpraca zależy przede wszystkim od ludzi i tego, czy będą mieli na nią chęć.
Druga część seminarium odbędzie się we wtorek, w Krynicy Morskiej. Jego organizatorzy liczą, że powstanie grono ludzi, którzy wspólnie będą nie tylko rozmawiać, ale także działać na rzecz stworzenia z wielkiej polskiej depresji - turystycznej perły.
AJ