Dariusz Babojć z niekłamaną radością przyklasnął dziennikarzom Teleexpressu Teleexpress o Skowronkach , którzy prorokują, że Kanał przez Mierzeję nie zostanie wybudowany. Nie wnikam w poprawność dziennikarskich wywodów, bardziej mnie interesuje śmiałość, z jaką elblążanin w Elblągu głosi niechęć do rozwojowych pomysłów.
Mam nadzieję, że wynika to tylko z niewiedzy o mechanizmach finansowania i przygotowywania takich przedsięwzięć.
Ale najpierw sprostowanie: Teleexpress nie poinformował o żadnej decyzji w sprawie wycofania się z budowy Kanału, bo taka nie zapadła. Wręcz przeciwnie, w budżecie Polski na 2009 rok są pieniądze na przygotowywanie inwestycji. Zatem mówienie o kanale jak o trupie jest przedwczesne.
I sprawa najważniejsza. Gdyby Elbląg otrzymał 500 mln złotych i MY moglibyśmy zdecydować, na co je wydamy, to sam bym się zastanawiał, czy Kanał jest najbardziej potrzebną naszemu miastu inwestycją.
Ale jest inaczej. Jeśli nie wybudujemy Kanału, to pieniądze zostaną skonsumowane na Śląsku, w Wielkopolsce lub innym krańcu Polski. Może lepiej, może gorzej - nie wnikam w to. Moją rolą jest lobbować na rzecz naszego miasta i regionu - w myśl zasady: bliższa koszula ciału. Swego czasu proponowałem nawet władzom Elbląga zbudowanie grupy ponadpolitycznej lobbującej na rzecz Elbląga - żałuję, że z mizernym skutkiem.
Dlatego warto tworzyć różne projekty, na które są szanse zdobycia środków. Nawet, jeśli nie wszystkie zakończą się sukcesem. Nie wnikając w to, skąd p. Babojć wie, że inwestycja będzie kosztować miliard zł i dlaczego miliard, a nie np. trzy miliardy, wiadomo już, na ile wyceniono koszty budowy Kanału. Teraz walczymy o merytoryczny raport środowiskowy. Merytoryczny, tzn. taki, który pokaże skutki inwestycji dla środowiska i koszty uniknięcia lub kompensacji tych negatywnych (tak jak to zrobiono przy modernizacji drogi S-20 z Elbląga do Grzechotek). Poza tym, rząd chce w tym roku dokonać wyliczeń, ile będzie kosztowała budowa alternatywnych połączeń Zalewu Wiślanego z morzem (np. przez Szkarpawę i Wisłę).
Dopiero mając ten pakiet dokumentów, będzie można odpowiedzialnie mówić nt. decyzji o budowie Kanalu lub jej zaniechaniu. Dokumentacja, a nie wyobraźnia Wcisły czy Babojcia musi być podstawą dla decyzji inwestycyjnych!
Przypomnę dwie moje inicjatywy, też początkowo nierealne, ale zakończone sukcesem, gdy podparte zostały dokumentami: podniesienie rangi elbląskiego ZUS-u w momencie procesu jego stopniowej likwidacji i budowy repliki Truso w Elblągu, choć początkowo uważano, że Truso nie dotyczy Elbląga.
Podobnie jest z Zalewem Wiślanym. Przypomnę, że Polska wcześniej czy później musi skierować duże środki na drogi wodne, a Elbląg leży przy jednym z ważniejszych szlaków europejskich (E-70). Wynika to jasno z procesów zachodzących w Unii Europejskiej. Przewozy drogami wodnymi wzrosną w Polsce w krótkim czasie co najmniej o 500-700 %. Warto być na to przygotowanym i mieć port, skoro jakimś cudem udało się utrzymać infrastrukturę i tory wodne przez kilkadziesiąt lat odwracania się od wody. Warto też inwestować w turystykę na Zalewie Wiślanym. Dlatego zrobiliśmy Pętlę Żuławską, w ramach której ponad 20 mln zł zainwestowano w ten akwen i dlatego chcemy realizować kolejne pomysły.
Jeśli zaś ktoś ma jakiś inny pomysł na rozwój, to przyjmę każde zaproszenie do współpracy, a nawet normalnego na ten temat pogadania.
Ale najpierw sprostowanie: Teleexpress nie poinformował o żadnej decyzji w sprawie wycofania się z budowy Kanału, bo taka nie zapadła. Wręcz przeciwnie, w budżecie Polski na 2009 rok są pieniądze na przygotowywanie inwestycji. Zatem mówienie o kanale jak o trupie jest przedwczesne.
I sprawa najważniejsza. Gdyby Elbląg otrzymał 500 mln złotych i MY moglibyśmy zdecydować, na co je wydamy, to sam bym się zastanawiał, czy Kanał jest najbardziej potrzebną naszemu miastu inwestycją.
Ale jest inaczej. Jeśli nie wybudujemy Kanału, to pieniądze zostaną skonsumowane na Śląsku, w Wielkopolsce lub innym krańcu Polski. Może lepiej, może gorzej - nie wnikam w to. Moją rolą jest lobbować na rzecz naszego miasta i regionu - w myśl zasady: bliższa koszula ciału. Swego czasu proponowałem nawet władzom Elbląga zbudowanie grupy ponadpolitycznej lobbującej na rzecz Elbląga - żałuję, że z mizernym skutkiem.
Dlatego warto tworzyć różne projekty, na które są szanse zdobycia środków. Nawet, jeśli nie wszystkie zakończą się sukcesem. Nie wnikając w to, skąd p. Babojć wie, że inwestycja będzie kosztować miliard zł i dlaczego miliard, a nie np. trzy miliardy, wiadomo już, na ile wyceniono koszty budowy Kanału. Teraz walczymy o merytoryczny raport środowiskowy. Merytoryczny, tzn. taki, który pokaże skutki inwestycji dla środowiska i koszty uniknięcia lub kompensacji tych negatywnych (tak jak to zrobiono przy modernizacji drogi S-20 z Elbląga do Grzechotek). Poza tym, rząd chce w tym roku dokonać wyliczeń, ile będzie kosztowała budowa alternatywnych połączeń Zalewu Wiślanego z morzem (np. przez Szkarpawę i Wisłę).
Dopiero mając ten pakiet dokumentów, będzie można odpowiedzialnie mówić nt. decyzji o budowie Kanalu lub jej zaniechaniu. Dokumentacja, a nie wyobraźnia Wcisły czy Babojcia musi być podstawą dla decyzji inwestycyjnych!
Przypomnę dwie moje inicjatywy, też początkowo nierealne, ale zakończone sukcesem, gdy podparte zostały dokumentami: podniesienie rangi elbląskiego ZUS-u w momencie procesu jego stopniowej likwidacji i budowy repliki Truso w Elblągu, choć początkowo uważano, że Truso nie dotyczy Elbląga.
Podobnie jest z Zalewem Wiślanym. Przypomnę, że Polska wcześniej czy później musi skierować duże środki na drogi wodne, a Elbląg leży przy jednym z ważniejszych szlaków europejskich (E-70). Wynika to jasno z procesów zachodzących w Unii Europejskiej. Przewozy drogami wodnymi wzrosną w Polsce w krótkim czasie co najmniej o 500-700 %. Warto być na to przygotowanym i mieć port, skoro jakimś cudem udało się utrzymać infrastrukturę i tory wodne przez kilkadziesiąt lat odwracania się od wody. Warto też inwestować w turystykę na Zalewie Wiślanym. Dlatego zrobiliśmy Pętlę Żuławską, w ramach której ponad 20 mln zł zainwestowano w ten akwen i dlatego chcemy realizować kolejne pomysły.
Jeśli zaś ktoś ma jakiś inny pomysł na rozwój, to przyjmę każde zaproszenie do współpracy, a nawet normalnego na ten temat pogadania.