Dyrektorzy dwóch elbląskich spółek komunalnych wydają zbyt dużo na telefony komórkowe i szkolenia - wynika z kontroli przeprowadzonej na zlecenie Skarbnika Miasta. Raporty dotyczą Elbląskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej i Elbląskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji. Szefowie obu spółek nie zgadzają się przynajmniej z częścią zarzutów.
Zarzuty Skarbnika Miasta co do obu wymienionych firm są następujące: zbyt duże koszty telefonów (głównie komórkowych), paliwa, zakupy zbyt drogiego sprzętu komputerowego czy bezzasadne opłacanie z firmowych pieniędzy szkoleń dyrektorów i pracowników.
Na kontrolowanym
Kontrolę w Elbląskim Przedsiębiorstwie Wodociągów i Kanalizacji zarządzono po tym, jak do prezydenta wpłynęło pismo pewnej lekarki, która stwierdziła, m.in. że dyrektor Tadeusz Grodziewicz korzysta z trzech samochodów służbowych i że opłacił studia nowo przyjętej pracownicy. Chociaż po kilku dniach lekarka wycofała pismo, postanowiono sprawdzić, jak spółka jest zarządzana. Z wystąpienia pokontrolnego, podpisanego przez Skarbnika Miasta wynika, że dyrektor powinien rozważyć możliwość sprzedaży jednego samochodu, ponieważ używanie trzech jest bezzasadne i że powinien wprowadzić system oszczędnego i celowego korzystania z pozostałych dwóch aut. Powinien też zaprzestać finansowania z firmowych pieniędzy dokształcania pracowników i ograniczyć do minimum koszty delegacji. Dyrektor ma też zwrócić 2,5 tysiąca zł za swój udział w szkoleniu i prawie 4 tysiące za przeprowadzone przez telefon komórkowy rozmowy. Szef miejskich wodociągów nie zgadza się z wynikami kontroli.
- Te uwagi nie są słuszne. Albo prezydent przyjmie moje wyjaśnienie, albo nie. Nie mogę wychodzić przed szereg i wyjaśniać tego najpierw mediom. Jeżeli szef będzie kazał mi zapłacić za kurs, to zapłacę, zresztą nie poszedłem tam bez wiedzy organów spółki - powiedział Tadeusz Grodziewicz.
Na posiedzeniu Komisji Rewizyjnej Rady Miejskiej, która zapoznała się z raportem, wiceprezydent Witold Wróblewski wyjaśniał:
- Rzeczywiście, nie ma potrzeby utrzymywania w firmie trzech samochodów. Poza tym z rozmowy z dyrektorem dowiedziałem się, że w firmie nie był ustalony limit rozmów telefonicznych i stąd były tak duże koszty. Trzeba to ograniczyć. Pieniądze natomiast za szkolenia dyrektor odda – stwierdził.
Zbyt rozrzutni
O tym, by sprawdzić, co dzieje się w Elbląskim Przedsiębiorstwie Energetyki Cieplnej władze miasta poproszono anonimowo. Kontrola wykazała, że faktycznie, spółka w ciągu 10 miesięcy wydała spore kwoty na telefony, szkolenia i delegacje. Rozmowy telefoniczne samego zarządu kosztowały 23 tysiące zł. Dyrektor Wojciech Chwiałkowski "wydzwonił" 13 tysięcy. Jest tu jeszcze jedna sprawa: nieodpłatnego użyczenia przez dyrektora samochodu prywatnego do celów służbowych w zamian za koszty napraw, ubezpieczenia OC i AC oraz paliwa i remontu. Od stycznia do czerwca koszty, jakie poniosła firma na rzecz tego samochodu to ponad 12 tysięcy zł.
- Dyrektor powinien oddać pieniądze za remont tego samochodu (prawie 6 tysięcy zł). Tu powinna być normalna kilometrówka, niewłaściwie ten temat został załatwiony - uważa wiceprezydent Witold Wróblewski. - Poza tym również w EPEC-u nie było wprowadzonych limitów na telefony. Wprawdzie dyrektor wyjaśniał, że pełnił rolę dyrektora zarządu i dyrektora do spraw technicznych, ale to nie jest wytłumaczenie i na dzisiaj stanowisko prezydenta jest takie, że pieniądze powinien zwrócić.
W raporcie pokontrolnym dyrektor dostał polecenie, by oddać prawie 7 tysięcy zł za rozmowy z telefonu komórkowego.
- Jeszcze się jeszcze nie ustosunkowałem do tego protokołu, odbieram te kontrole jako rutynowe i nie dostrzegam tu żadnych nieprawidłowości. Nie ma tu nic takiego, co mogłoby budzić jakiś wielki niepokój. W sprawie samochodu: muszę zobaczyć, jak są sformułowane te uwagi i wówczas je skomentuję. Ja tylko przypominam, że moje koszty są w sposób bardzo drastyczny analizowane przez Urząd Regulacji Energetyki i przy każdej okazji zasadność tych kosztów jest przez specjalistów cały czas weryfikowana. W sprawie telefonów to muszę powiedzieć, że pod pion prezesa jest podczepiony koszt konserwacji central, więc to nie jest do końca koszt związany z moimi rozmowami - wyjaśniał.
- Źle się stało, że obu dyrektorom brakuje samokrytycznej oceny i nie patrzą na koszty komentuje Witold Wróblewski. - Podobnych zarzutów nie ma wobec innych firm, chociażby do Przedsiębiorstwa Zieleni Miejskiej, które jest zarządzane niemal wzorowo.
***
Jakie będą w tej sprawie rozstrzygnięcia Zgromadzenia Wspólników obu firm, na razie nie wiadomo. Czy dyrektorzy poniosą inne konsekwencje poza już wskazanymi, również nie wiemy. Prezydent Henryk Słonina po informacji o nieoszczędnym zarządzaniu w obu firmach wysłał do wszystkich spółek komunalnych pismo dyscyplinujące. Polecił, by natychmiast opracowały zakładowe programy ograniczenia kosztów o minimum 5 procent i oczekuje na takie rozwiązania już na początku stycznia.
Na kontrolowanym
Kontrolę w Elbląskim Przedsiębiorstwie Wodociągów i Kanalizacji zarządzono po tym, jak do prezydenta wpłynęło pismo pewnej lekarki, która stwierdziła, m.in. że dyrektor Tadeusz Grodziewicz korzysta z trzech samochodów służbowych i że opłacił studia nowo przyjętej pracownicy. Chociaż po kilku dniach lekarka wycofała pismo, postanowiono sprawdzić, jak spółka jest zarządzana. Z wystąpienia pokontrolnego, podpisanego przez Skarbnika Miasta wynika, że dyrektor powinien rozważyć możliwość sprzedaży jednego samochodu, ponieważ używanie trzech jest bezzasadne i że powinien wprowadzić system oszczędnego i celowego korzystania z pozostałych dwóch aut. Powinien też zaprzestać finansowania z firmowych pieniędzy dokształcania pracowników i ograniczyć do minimum koszty delegacji. Dyrektor ma też zwrócić 2,5 tysiąca zł za swój udział w szkoleniu i prawie 4 tysiące za przeprowadzone przez telefon komórkowy rozmowy. Szef miejskich wodociągów nie zgadza się z wynikami kontroli.
- Te uwagi nie są słuszne. Albo prezydent przyjmie moje wyjaśnienie, albo nie. Nie mogę wychodzić przed szereg i wyjaśniać tego najpierw mediom. Jeżeli szef będzie kazał mi zapłacić za kurs, to zapłacę, zresztą nie poszedłem tam bez wiedzy organów spółki - powiedział Tadeusz Grodziewicz.
Na posiedzeniu Komisji Rewizyjnej Rady Miejskiej, która zapoznała się z raportem, wiceprezydent Witold Wróblewski wyjaśniał:
- Rzeczywiście, nie ma potrzeby utrzymywania w firmie trzech samochodów. Poza tym z rozmowy z dyrektorem dowiedziałem się, że w firmie nie był ustalony limit rozmów telefonicznych i stąd były tak duże koszty. Trzeba to ograniczyć. Pieniądze natomiast za szkolenia dyrektor odda – stwierdził.
Zbyt rozrzutni
O tym, by sprawdzić, co dzieje się w Elbląskim Przedsiębiorstwie Energetyki Cieplnej władze miasta poproszono anonimowo. Kontrola wykazała, że faktycznie, spółka w ciągu 10 miesięcy wydała spore kwoty na telefony, szkolenia i delegacje. Rozmowy telefoniczne samego zarządu kosztowały 23 tysiące zł. Dyrektor Wojciech Chwiałkowski "wydzwonił" 13 tysięcy. Jest tu jeszcze jedna sprawa: nieodpłatnego użyczenia przez dyrektora samochodu prywatnego do celów służbowych w zamian za koszty napraw, ubezpieczenia OC i AC oraz paliwa i remontu. Od stycznia do czerwca koszty, jakie poniosła firma na rzecz tego samochodu to ponad 12 tysięcy zł.
- Dyrektor powinien oddać pieniądze za remont tego samochodu (prawie 6 tysięcy zł). Tu powinna być normalna kilometrówka, niewłaściwie ten temat został załatwiony - uważa wiceprezydent Witold Wróblewski. - Poza tym również w EPEC-u nie było wprowadzonych limitów na telefony. Wprawdzie dyrektor wyjaśniał, że pełnił rolę dyrektora zarządu i dyrektora do spraw technicznych, ale to nie jest wytłumaczenie i na dzisiaj stanowisko prezydenta jest takie, że pieniądze powinien zwrócić.
W raporcie pokontrolnym dyrektor dostał polecenie, by oddać prawie 7 tysięcy zł za rozmowy z telefonu komórkowego.
- Jeszcze się jeszcze nie ustosunkowałem do tego protokołu, odbieram te kontrole jako rutynowe i nie dostrzegam tu żadnych nieprawidłowości. Nie ma tu nic takiego, co mogłoby budzić jakiś wielki niepokój. W sprawie samochodu: muszę zobaczyć, jak są sformułowane te uwagi i wówczas je skomentuję. Ja tylko przypominam, że moje koszty są w sposób bardzo drastyczny analizowane przez Urząd Regulacji Energetyki i przy każdej okazji zasadność tych kosztów jest przez specjalistów cały czas weryfikowana. W sprawie telefonów to muszę powiedzieć, że pod pion prezesa jest podczepiony koszt konserwacji central, więc to nie jest do końca koszt związany z moimi rozmowami - wyjaśniał.
- Źle się stało, że obu dyrektorom brakuje samokrytycznej oceny i nie patrzą na koszty komentuje Witold Wróblewski. - Podobnych zarzutów nie ma wobec innych firm, chociażby do Przedsiębiorstwa Zieleni Miejskiej, które jest zarządzane niemal wzorowo.
***
Jakie będą w tej sprawie rozstrzygnięcia Zgromadzenia Wspólników obu firm, na razie nie wiadomo. Czy dyrektorzy poniosą inne konsekwencje poza już wskazanymi, również nie wiemy. Prezydent Henryk Słonina po informacji o nieoszczędnym zarządzaniu w obu firmach wysłał do wszystkich spółek komunalnych pismo dyscyplinujące. Polecił, by natychmiast opracowały zakładowe programy ograniczenia kosztów o minimum 5 procent i oczekuje na takie rozwiązania już na początku stycznia.
J (Radio Olsztyn)