Z technicznego i ekonomicznego punktu widzenia przekop Mierzei Wiślanej ma sens - wynika ze studium wykonalności, które opracowuje Urząd Morski w Gdyni. Do włączenia „zielonego światła” dla tej inwestycji brakuje jeszcze dwóch najważniejszych rzeczy: korzystnego raportu o wpływie przekopu na przyrodę i decyzji rządu w sprawie finansowania budowy kanału.
- Przekop jest inwestycją, która będzie spełniała wszystkie wymogi i standardy stawiane międzynarodowym drogom wodnym, zgodnie z normami unijnymi - zapewnia Irena Derewecka, naczelnik Wydziału Strategii i Rozwoju Urzędu Miejskiego w Elblągu. - Jest też najkorzystniejszym rozwiązaniem na usprawnienie żeglugi na tym terenie z punktu widzenia czasu realizacji, kosztów inwestycji i eksploatacji.
Przypomnijmy, że według wstępnych szacunków, budowa kanału na Mierzei Wiślanej miałaby się rozpocząć w 2010 roku, trwać trzy lata i pochłonąć około 400 milionów złotych. Miałaby umożliwić swobodną żeglugę między Zalewem Wiślanym i Zatoką Gdańską, co przyczyniłoby się do rozwoju turystyki i transportu w regionie. Pieniądze na sfinansowanie inwestycji miałyby pochodzić z budżetu państwa, choć nadal brane też są pod uwagę środki unijne. - O tym będzie musiał zdecydować rząd - mówi Irena Derewecka.
Pod koniec kwietnia będzie gotowe studium wykonalności, czyli dokument określający, czy przekop Mierzei ma sens z technicznego i ekonomicznego punktu widzenia. Już dzisiaj wiadomo, że opinia będzie korzystna.
- Po zakończeniu prac nad studium wykonalności będzie ogłoszony przetarg na wykonanie raportu o oddziaływaniu inwestycji na środowisko. Dopiero wtedy będzie można ostatecznie decydować, czy inwestycja dojdzie do skutku - mówi Wojciech Żurawski, zastępca dyrektora Urzędu Morskiego w Gdyni ds. delegatury w Elblągu. - Na taki raport będziemy musieli poczekać około półtora roku. Gdy będzie pozytywny i rząd podejmie decyzję o przekopie, to budowa w sprzyjających warunkach mogłaby ruszyć już pod koniec 2009 roku.
Elbląski samorząd jest najbardziej zainteresowany lobbowaniem na rzecz przekopu, widząc w niej szansę na rozwój portu i miasta.
- W porcie dzięki tej inwestycji mogłyby być przeładowywane nawet 3 miliony ton towarów rocznie - uważa Julian Kołtoński, dyrektor Zarządu Portu Morskiego w Elblągu. -Musimy dostosować naszą infrastrukturę do takich, niewyobrażalnych dzisiaj, ilości towarów: m.in. doprowadzić do portu kolej, zapewnić dobre połączenie do nowego terminalu. Prowadzimy rozmowy z firmami, które chciałyby korzystać z naszych usług po otwarciu żeglugi na Bałtyk, swoją szansę dostrzegł już biznes ukraiński. Elbląg stanie się bramą dla Ukrainy na obszar Bałtyku - uważa Julian Kołtoński.
O tym, czy taka „brama” w ogóle powstanie, przekonamy się nie wcześniej niż w 2009 roku, a do tego czasu czeka nas nieustanny spór między zwolennikami i przeciwnikami przekopu. Bez względu na to, kto ma rację, jeden fakt się nie zmienia: nadal nie można przepłynąć przez Cieśninę Pilawską, jedyne w naszym regionie morskie okno na świat.
Przypomnijmy, że według wstępnych szacunków, budowa kanału na Mierzei Wiślanej miałaby się rozpocząć w 2010 roku, trwać trzy lata i pochłonąć około 400 milionów złotych. Miałaby umożliwić swobodną żeglugę między Zalewem Wiślanym i Zatoką Gdańską, co przyczyniłoby się do rozwoju turystyki i transportu w regionie. Pieniądze na sfinansowanie inwestycji miałyby pochodzić z budżetu państwa, choć nadal brane też są pod uwagę środki unijne. - O tym będzie musiał zdecydować rząd - mówi Irena Derewecka.
Pod koniec kwietnia będzie gotowe studium wykonalności, czyli dokument określający, czy przekop Mierzei ma sens z technicznego i ekonomicznego punktu widzenia. Już dzisiaj wiadomo, że opinia będzie korzystna.
- Po zakończeniu prac nad studium wykonalności będzie ogłoszony przetarg na wykonanie raportu o oddziaływaniu inwestycji na środowisko. Dopiero wtedy będzie można ostatecznie decydować, czy inwestycja dojdzie do skutku - mówi Wojciech Żurawski, zastępca dyrektora Urzędu Morskiego w Gdyni ds. delegatury w Elblągu. - Na taki raport będziemy musieli poczekać około półtora roku. Gdy będzie pozytywny i rząd podejmie decyzję o przekopie, to budowa w sprzyjających warunkach mogłaby ruszyć już pod koniec 2009 roku.
Elbląski samorząd jest najbardziej zainteresowany lobbowaniem na rzecz przekopu, widząc w niej szansę na rozwój portu i miasta.
- W porcie dzięki tej inwestycji mogłyby być przeładowywane nawet 3 miliony ton towarów rocznie - uważa Julian Kołtoński, dyrektor Zarządu Portu Morskiego w Elblągu. -Musimy dostosować naszą infrastrukturę do takich, niewyobrażalnych dzisiaj, ilości towarów: m.in. doprowadzić do portu kolej, zapewnić dobre połączenie do nowego terminalu. Prowadzimy rozmowy z firmami, które chciałyby korzystać z naszych usług po otwarciu żeglugi na Bałtyk, swoją szansę dostrzegł już biznes ukraiński. Elbląg stanie się bramą dla Ukrainy na obszar Bałtyku - uważa Julian Kołtoński.
O tym, czy taka „brama” w ogóle powstanie, przekonamy się nie wcześniej niż w 2009 roku, a do tego czasu czeka nas nieustanny spór między zwolennikami i przeciwnikami przekopu. Bez względu na to, kto ma rację, jeden fakt się nie zmienia: nadal nie można przepłynąć przez Cieśninę Pilawską, jedyne w naszym regionie morskie okno na świat.
Joanna Kostańczuk - Telewizja Elbląska