Elblążanie, nawet jeśliby chcieliby skorzystać z rządowego programu „Mieszkanie bez wkładu własnego”, raczej odejdą z kwitkiem. A to dlatego, że cenowe limity dotyczące mieszkań są znacznie niższe nie tylko od stawek w Olsztynie, ale też od miejscowości leżących niedaleko stolicy naszego województwa.
Z programu „Mieszkanie bez wkładu własnego” mogą skorzystać rodziny, pary, małżeństwa czy też osoby samotne, jeśli nie mają własnego M i pieniędzy na wkład własny na zakup mieszkania czy domu na kredyt, a posiadają zdolność kredytową. Maksymalnie mogą otrzymać gwarancję wkładu własnego do 100 tys. złotych, ale nie może ona przekroczyć 20 procent wydatków, na pokrycie których udzielany jest kredyt. Gwarancji udziela Bank Gospodarstwa Krajowego za pośrednictwem banków, które przystąpiły do tego programu. Dzisiaj to osiem banków.
Problem w tym, że program przewiduje także limit cenowy mieszkań kupionych tą drogą i są one różne w zależności nie tylko od województwa, ale także od części poszczególnych regionów. Na przykład w Gdańsku limit za metr kwadratowy mieszkania z rynku pierwotnego to 9475 złotych, a z rynku wtórnego 8746 zł, w Warszawie to 10012 złotych (rynek pierwotny) i 9242 (rynek wtórny), a Olsztynie - odpowiednio 7810,40 zł i 7209,60 zł. W Elblągu limity są jeszcze niższe.
- Elbląg jako miasto nie sąsiadujące z naszą "stolicą" traktowane jest jako pozostałe. Tak więc mieszkanie na rynku wtórnym nie może być droższe niż 5.860 za 1m2 a mieszkanie nowe, z rynku deweloperskim 6.349,20. Jak zwykle wiele piany, rozgłosu i medialnego szumu tymczasem otrzymujemy totalny bubel. Proponowane ceny znacznie odbiegają od cen rynkowych i mało który mieszkaniec Elbląga będzie mógł skorzystać z programu, chyba że zdecyduje się na stare mieszkanie do remontu. Cena za rynek pierwotny 6.349 - to cena z początku roku 2021. Tymczasem Jonkowo czy Purda (trudno te wioski nawet zlokalizować na mapie) 6.535 za 1m2 (rynek wtórny) i 7.079 za 1m2 (rynek pierwotny). Jeden mankament - trudno tam znaleźć jakiekolwiek mieszkanie na sprzedaż, nie mówiąc o deweloperze – komentuje przepisy związane z programem "Mieszkanie bez wkładu własnego” Jarosław Kraiński z elbląskiego oddziału Freedom Nieruchomości.
Minister rozwoju i technologii zapowiedział niedawno, że rząd wkrótce podniesie limity cenowe w programie – średnio o 8 procent. Specjaliści od rynku nieruchomości zauważają, że choć poprawi to nieco sytuację, to „nie przełoży się na znaczący wzrost liczby mieszkań, które będzie można kupić korzystając jednocześnie z programu „Mieszkanie bez wkładu własnego”.
- Biorąc pod uwagę proponowane wyższe limity cenowe oraz dane Narodowego Banku Polskiego dotyczące średnich cen transakcyjnych w I kw. 2022 r., okazuje się, że – przynajmniej w miastach wojewódzkich – z programu wciąż będzie mogło skorzystać niewielu. Zmieszczenie się w limicie będzie z kolei znacznie ograniczało dostępną ofertę – czytamy na stronie bankier.pl