Prezes elbląskiej spółki Hetman złośliwie łamał prawa swoich pracowników - uznała Państwowa Inspekcja Pracy. Skierowała w tej sprawie wniosek do prokuratury.
Wniosek do prokuratury złożyła również elbląska Solidarność. Zarzuca ona szefowi Hetmana przeszkadzanie w utworzeniu związków zawodowych.
Przypomnijmy, że w grudniu ubiegłego roku prezes dyscyplinarnie zwolnił ponad 30 szwaczek, które zapisały się do związku. Później szef firmy zapowiedział zwolnienie wszystkich swoich pracownic. Twierdził, że przyczyną zwolnień była nie przynależność do związku, a to, że szwaczki wstrzymały produkcję na półtorej godziny. Po manifestacji związkowców prezes zmienił decyzję o zwolnieniach i część pracownic przyjął z powrotem. Bez pracy pozostaje wciąż 9 kobiet, które stanowią komitet założycielski związku.
- Musimy przesłuchać około stu świadków m.in. wszystkie pracownice Hetmana - mówi Jolanta Rudzińska z elbląskiej prokuratury. - Decyzja o ewentualnych zarzutach wobec prezesa powinna zapaść w ciągu miesiąca. Szefowi Hetmana grozi grzywna, ograniczenie wolności, a nawet kara dwóch lat więzienia.
Przypomnijmy, że w grudniu ubiegłego roku prezes dyscyplinarnie zwolnił ponad 30 szwaczek, które zapisały się do związku. Później szef firmy zapowiedział zwolnienie wszystkich swoich pracownic. Twierdził, że przyczyną zwolnień była nie przynależność do związku, a to, że szwaczki wstrzymały produkcję na półtorej godziny. Po manifestacji związkowców prezes zmienił decyzję o zwolnieniach i część pracownic przyjął z powrotem. Bez pracy pozostaje wciąż 9 kobiet, które stanowią komitet założycielski związku.
- Musimy przesłuchać około stu świadków m.in. wszystkie pracownice Hetmana - mówi Jolanta Rudzińska z elbląskiej prokuratury. - Decyzja o ewentualnych zarzutach wobec prezesa powinna zapaść w ciągu miesiąca. Szefowi Hetmana grozi grzywna, ograniczenie wolności, a nawet kara dwóch lat więzienia.
J, OP