
Sześciu znajomych, których połączyła wspólna pasja i zawód, założyło w Elblągu spółkę, zajmującą się pracami podwodnymi i hydrotechnicznymi. Swoją bazę przenieśli z Gdańska, bo nasze miasto stworzyło im lepsze warunki do rozwoju. Poznajcie specjalistów z firmy FROG. Zobacz zdjęcia.
Założycieli FROG-a jest sześciu. Do Grzegorza Gniwkiewicza dołączyli: Jacek Chojda (jest dyrektorem Ośrodka Szkolenia Nurków Zawodowych), Bartosz Staroń, Rafał Jaworski, Tadeusz Krypczyk i Dariusz Michniewski. Znają się od lat, każdy z nich ma wieloletnie doświadczenie jako nurek zawodowy, wszyscy są również kierownikami prac podwodnych.
- To trzon zespołu, na stałe pracuje jeszcze z nami kilkanaście osób więcej, a w sumie ze współpracownikami nasz zespół liczy ponad 20 osób. Wykonujemy prace podwodne i hydrotechniczne, specjalizujemy się w pracach podwodnych w środowiskach skażonych biologicznie i chemicznie oraz pracach z materiałami wybuchowymi pod wodą – wyjaśnia Grzegorz Gniwkiewicz. - Można powiedzieć, że wykonujemy takie same prace jak pracownicy techniczni, stoczniowcy czy budowlańcy, tylko że w środowisku wodnym. Betonujemy, spawamy, tniemy termicznie, układamy wzmocnienia dna, szalunki, usuwamy osady ze środowisk niebezpiecznych. Pracujemy również w stoczniach, przy statkach, gdzie polerujemy i naprawiamy śruby napędowe, przycinamy różne elementy, wzmacniamy poszycia statków. Pracujemy w bardzo trudnych warunkach, w polskich wodach, gdzie ciemno, zimno i do domu daleko – śmieje się prezes firmy FROG.
Elbląska spółka wykonuje wiele prac podwodnych przy okazji inwestycji drogowych. W ostatnim czasie wykonywała podwodne elementy przęseł na budowie mostu na Wyspę Sobieszewską w Gdańsku, wykonywała też część prac konstrukcyjnych przy moście w Kiezmarku na nowej trasie S7.

- Większość prac wykonujemy na terenie Polski jak i innych krajów Unii Europejskiej, najmniej w Elblągu, mimo że jako miasto mamy aspiracje miasta portowego. Może jeszcze jest za mała świadomość tego, że tu jesteśmy... - zastanawia się prezes firmy FROG. - Znaczenie ma też cena. My nie pracujemy na amatorskim sprzęcie do płetwonurkowania, tylko na spełniającym surowe normy prawne i techniczne sprzęcie do prac podwodnych. Nurka turystycznego można ubrać w kompletny sprzęt za 7 tysięcy złotych. Tymczasem sam hełm do prac podwodnych kosztuje 27 tys. złotych netto, a to tylko wierzchołek góry.
FROG stawia na profesjonalizm, bo w tej pracy błąd może kosztować zdrowie, a nawet życie. Dlatego firma posiada wszystkie niezbędne zezwolenia i certyfikaty na czele z systemem ISO 9001:2015 w szkoleniu nurków i w pracach podwodnych oraz Systemem Zarządzania BHP według PN-N 18001:2004.
- Szkolimy ludzi z różnych zagadnień, które nie zawsze są wymagane prawem, po to, by podnieśli kwalifikacje. Żeby być w tym zawodzie zauważalnym, nie można poprzestać na kursie, trzeba robić dodatkowe uprawnienia. My na przykład szkolimy swoich nurków z używania materiałów wybuchowych, pomiarów bezinwazyjnych ultradźwiękami czy prądami wirowymi podczas badania grubości metali, jakości spawów i z wielu innych – dodaje Grzegorz Gniwkiewicz.
FROG ma własny ośrodek szkolenia, co roku przeprowadza kilka kursów, w zależności od zapotrzebowania rynku. - Szkolimy nurków, kierowników prac podwodnych i operatorów systemów nurkowych. Kurs kończy się egzaminem przed Komisją Kwalifikacyjną dla Nurków przy Urzędzie Morskim w Gdyni – mówi prezes firmy FROG.
Najmniejszy stopień wtajemniczenia to nurek III klasy. Kurs składa się z 218 godzin teoretycznych i praktycznych. Może wziąć w nim udział każdy, kto ukończył 18 lat i ma orzeczenie lekarskie o braku przeciwwskazań do wykonywania prac podwodnych. - Ważne są też cechy mentalne. Nurek w Polsce pracuje najczęściej na głębokości do 20 m. Sam, bo jego partner – nurek asekuracyjny czuwa na powierzchni. Praca jest ciężka, wymagająca, konkurencja na rynku duża. Co roku trzeba stawać przed wymagającą komisją lekarską, osoby powyżej 45. roku życia – co pół roku. Praca nurka nie jest jak widać na całe życie, dlatego każdy z nas ma też uprawnienia kierownika prac podwodnych, który nie musi przechodzić tak szczegółowych badań, bo nie pracuje pod wodą – dodaje Jacek Chojda.
FROG współpracuje też z różnymi instytucjami naukowymi, by doskonalić procedury nurkowe oraz mieć dostęp do nowinek technicznych. Współpraca zatacza coraz szersze kręgi i sięga od Zakładu Technologii Prac Podwodnych Akademii Marynarki Wojennej, przez Zakład Archeologii Podwodnej Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, Uniwersyteckie Centrum Medycyny Morskiej i Tropikalnej w Gdyni po Polskie Towarzystwo Medycyny i Techniki Hiperbarycznej. Znajdują też czas na pomoc miłośnikom militariów w poszukiwaniu statków i samolotów zatopionych w wodach Bałtyku.
- Współpracujemy z Muzeum Morskiego Dywizjonu Lotniczego w Pucku i Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni. Opracowujemy właśnie skan jednego z niedawno znalezionych wraków, na wiosnę wypłyniemy, by dokonać inwentaryzacji tego stanowiska archeologicznego dla muzeum – mówi Rafał Jaworski.
W 2016 roku dzięki m.in. pomocy firmy FROG z dna Zatoki Puckiej muzealnicy wydobyli silnik wodnosamolotu Lublin R.VIII, którego wrak spoczywał tu od 8 września 1939 roku...