- Nie rozpatrywałbym w ogóle obecnej sytuacji w kategoriach winy. To efekt dynamicznych zmian cen paliw: gazu, oleju, biomasy i węgla oraz uprawnień do emisji CO2, co skrupulatnie badał Urząd Regulacji Energetyki, zatwierdzając nową taryfę – mówi Michał Wawryn, prezes Energi Kogeneracji, która produkuje 80 procent ciepła dostarczanego do elblążan.
Rafał Gruchalski: - Panie Prezesie, proszę się wytłumaczyć, dlaczego Energa Kogeneracja podnosi ceny ciepła tak, że w ostatecznym rozrachunku mieszkańcy Elbląga zapłacą o 50 procent więcej?
Michał Wawryn, prezes Energi Kogeneracja: - Nie rozpatrywałbym w ogóle obecnej sytuacji w takich kategoriach. Nowa taryfa jest efektem niezależnych od nas, czyli od wytwórcy ciepła, kosztów zmiennych, czyli zmieniających się dynamicznie cen paliw: gazu, biomasy, oleju i węgla, oraz uprawnień do emisji CO2, które skrupulatnie badał Urząd Regulacji Energetyki, zatwierdzając nową taryfę. Wniosek złożyliśmy jeszcze w październiku ubiegłego roku, przez siedem miesięcy URE analizował wszystkie nasze dokumenty w tej sprawie. Wszystko działo się według określonych procedur i przepisów prawa.
W taryfie musieliśmy też ująć zmiany, jakie zaszły w EPEC-u. Miejska spółka ograniczyła moc swoich kotłów o 60%, do 20 megawatów, i w ten sposób wyszła z systemu EU ETS, który nakłada na producentów ciepła obowiązek opłacania uprawnień do emisji CO2. EPEC obniżył u siebie w kotłowni moc, jednocześnie zamawiając w EKO tę wielkość mocy. Miejski system ciepłowniczy to system naczyń połączonych – moc wycofywana w jednym miejscu musi być uzupełniona w innym. W ten sposób EPEC zaoszczędził 18 mln złotych rocznie, ale koszty te przerzucone zostały na EKO, które nie może wykonać podobnych działań i wyjść z systemu EU ETS. Mogłoby to realnie zagrozi dostawom ciepła do zarządcy miejskiego systemu ciepłowniczego, czyli do EPEC. Musimy więc nadal kupować uprawnienia do emisji CO2, a ich koszt ujmować w taryfie.
Oszacowaliśmy, ile wzrosłaby cena ciepła, gdyby ceny paliw nie zmieniały się tak dynamicznie w wyniku sytuacji geopolitycznej. A to obecnie podstawowy czynnik kosztotwórczy w produkcji ciepła. Wyszło nam, że zmiana wyniosłaby 9 procent, a nie 79 procent, jak wynika z naszej taryfy dla EPEC. A dla mieszkańców przełożyłoby się to na 7 zamiast około 50 procent. Tak mocno sytuacja makroekonomiczna i dynamiczne zmiany ceny paliw wpłynęły na taryfę.
Warto też zwrócić uwagę, że obecna sytuacja dotyka odbiorców w całej Polsce. Dla przykładu w tym roku w Białej Podlaskiej ceny ciepła dla odbiorców końcowych zmieniły się o blisko 60%, a w Gorzowie Wielkopolskim o ponad 50%.
- Jak duży wpływ na podwyżkę taryfy ma inwestycja EKO w nowe źródła energii przy ul. Elektrycznej?
- Koszty inwestycji mają znikomy wpływ na nową taryfę. Liczyliśmy, co by się stało, gdyby amortyzację inwestycji EKO odjęło z taryfy. Byłaby to różnica tylko 3 punktów procentowych. Dodajmy, że w taryfę wliczana jest tylko amortyzacja jednostek niekogeneracyjnych, czyli kotłów gazowych i olejowych. W taryfie nie uwzględnia się natomiast amortyzacji jednostek kogeneracyjnych, czyli bloków: biomasowego i węglowego.
- Jaki wpływ podwyżki cen ciepła będą miały na Wasz zysk?
- Nasza marża się nie zmieniła, koszty stałe też. Budżet wynagrodzeń jest na tym samym poziomie. Również amortyzacja w znikomym stopniu ma tu wpływ, o czym już mówiłem. Koszty stałe spółki w ogóle nie mają więc wpływu na wzrost ceny ciepła w nowej taryfie. Wpływ miały tylko koszty zmienne, czyli rosnące ceny paliw i uprawnień do emisji CO2.
- Wniosek w sprawie nowej taryfy złożyliście w październiku, ale wówczas nie pracowała jeszcze nowa kotłownia gazowa...
- Pracowała w rozruchu, który rozpoczął się 1 października zeszłego roku. I już wówczas ponosiliśmy koszty, uwzględnione we wniosku taryfowym. Ciepło produkowane w trybie rozruchu kotłowni było dostarczane do systemu ciepłowniczego, oczywiście za zgodą EPEC. W innym przypadku nie byłoby możliwości oddania do eksploatacji żadnej nowej jednostki.
- Ale ceny gazu nie były na dzisiejszym poziomie. Nikt wówczas nie przewidywał wojny w Ukrainie i galopujących cen surowców energetycznych. A mimo to wasza taryfa to uwzględnia.
- Nasz wniosek podczas analizy URE był uzupełniany na bieżąco w związku ze zmieniającą się sytuacją na rynku paliw. W kwietniu tego roku, gdy jednostki gazowe zostały wpisane do koncesji, mogliśmy je dołączyć do taryfy, ale koszty, jak już wspomniałem, ponosiliśmy od października 2021 r. Przy tym dobrze, że rozruch był taki długi, bo dzięki temu mogliśmy skuteczniej eliminować nawet najdrobniejsze nieprawidłowości w pracy kotłowni gazowej.
- Czy URE w 100 procentach zaakceptował Wasze propozycje cen?
- URE analizował przede wszystkim prawidłowość podanych kosztów paliw. Wniosek podlegał, na przykład, autokorektom związanym ze zmianami dynamiki rynkowych cen paliw: gazu, biomasy, węgla, oleju. I te czynniki, razem z rosnącymi cenami uprawnień do emisji CO2, są przyczyną obecnych zmian w taryfie.
- Władze Elbląga zapowiedziały prawną batalię o to, by podwyżki cen ciepła związane z Waszą taryfą nie weszły w życie. Prawdopodobnie odwołają się do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Jak Pan to ocenia?
- Nie mnie oceniać decyzje prezydenta. Zrobi to, co uważa. Tak jak mówiłem, URE bardzo skrupulatnie, dokładnie i szczegółowo analizuje wszystkie wnioski taryfowe. Nasz też był wielokrotnie konsultowany i analizowany. URE w swojej działalności waży interes zarówno podmiotu produkującego ciepło, jak i odbiorcy końcowego. Każda decyzja URE przy zmianie taryfy jest wypadkową ważenia obu tych interesów. W moim przekonaniu URE bardzo starannie podchodzi do wniosków. W tym momencie nie wypada mi komentować, czy to wpłynie na ewentualne roszczenie prezydenta w taki, czy inny sposób.
- Efekt jest taki w świadomości mieszkańców, że to wy jesteście winni podwyżek.
- Apelowałbym jeszcze raz o to, byśmy nie rozpatrywali sytuacji w takich kategoriach. Nie jest to właściwy poziom rozmowy. Mówimy o ważnym społecznym zadaniu samorządu, bo zaopatrzenie w ciepło to zadanie samorządu. Mówimy również o roli producenta ciepła, jaką realizujemy, a także o czynnikach zewnętrznych, czyli cenach paliw i uprawnień do emisji CO2, na które ani EKO, ani EPEC nie mają wpływu. Produkujemy ciepło i robimy to najlepiej, jak to możliwe pod względem jakościowym, ekonomicznym i ekologicznym, żeby zapewnić odbiorcom komfort cieplny. Wywiązujemy się z tej roli w Elblągu od 70 lat i chcemy dalej to robić. Jesteśmy na tym rynku, współtworzymy miejski system ciepłowniczy, przeważająca większość pracowników spółki to mieszkańcy Elbląga, jedziemy na tym samym wózku z dystrybutorem ciepła, czyli EPEC-em, spółką miejską. Staramy się ten system chronić i rozwijać.
- A jaki wpływ będą miały podwyżki na realizację umowy z EPEC, w której jest m.in. mowa o wzajemnych inwestycjach w źródła ciepła?
- W naszej umowie nie ma określonych cen, bo one wynikają z taryfikacji i przepisów prawa. Wpływ na umowę jest więc neutralny.
- Czy jest Pan w stanie powiedzieć, że w tym roku już nie będzie zmian taryfy?
- O zmianę taryfy musielibyśmy wystąpić w sytuacji, gdybyśmy dokonywali zmian w pracy naszych jednostek, np. gdyby część węglowa elektrociepłowni przestała być jednostką kogeneracyjną. Na ten moment takich decyzji nie ma.
- Co musi się stać, by produkcja ciepła była tańsza i by mieszkańcy odczuli to w portfelach?
- Przede wszystkim muszą stanieć paliwa, to podstawowy element kosztotwórczy. Należy też zastępować jednostki wysokoemisyjne, jak blok węglowy, niskoemisyjnymi. I na tym między innymi polega realizowana w EKO inwestycja. Staramy się, by kogeneracyjny blok biomasowy pracował jak najdłużej w podstawie zapotrzebowania systemu ciepłowniczego w Elblągu. W 2025 roku, gdy zakończymy proces inwestycyjny, będzie pracowało więcej jednostek kogeneracyjnych. Drugim nie mniej istotnym zadaniem jest modernizacja miejskiego systemu ciepłowniczego, którym zarządza EPEC, tak aby zmniejszyć straty w trakcie przesyłu ciepła dla mieszkańców Elbląga. Sygnalizowaliśmy to podczas specjalnej sesji Rady Miasta ponad dwa lata temu.
- EKO ma swoje zakłady w Kaliszu, Żychlinie i Wyszogrodzie. Tam też podwyżki są tak wysokie jak w Elblągu?
- W każdym z tych miast jest inny układ pracy jednostek. Na przykład w Żychlinie jest miks węgla i biomasy, z tym że jednostki węglowe są jednostkami niekogeneracyjnymi, a blok biomasowy pracuje w kogeneracji, jesteśmy tam też dystrybutorem ciepła i modernizujemy tamtejszą sieć ciepłowniczą. W Kaliszu z kolei obecnie pracują jednostki węglowe, zarówno kogeneracyjne, jak i niekogeneracyjne. W Wyszogrodzie natomiast jest jedynie kotłownia węglowa. Tam skala zmian w taryfach jest mniejsza.
- Ale z czego to wynika? Tam jest bardziej ekonomicznie?
- Wzrost cen paliw jest niezależny od nas. Na przykład w Żychlinie większe zmiany w taryfie zaszły w ubiegłym roku. Tegoroczne są o połowę niższe, ponieważ w większym stopniu niż do tej pory wykorzystujemy tam kogeneracyjny blok biomasowy, który jako odnawialne źródło energii nie jest obciążany kosztami emisji CO2. Robimy wszystko, żeby nasze aktywa pracowały jak najbardziej ekonomicznie. Spółka nie ma wpływu na koszty zmienne, trzymamy w ryzach koszty stałe, ale dynamiczne zmiany cen paliw i uprawnień do emisji CO2 skutkują wysokimi podwyżkami taryfy.
- I EKO, i EPEC inwestują w nowe źródła ciepła – gazowe. Wy jesteście po pierwszym etapie, EPEC jest na etapie projektowania. Czy z perspektywy czasu, decyzje które zapadały kilka lat temu o przejściu na źródła gazowe – nie były błędem?
- Nikt nie był w stanie przewidzieć takich wzrostów cen, wywołanych przede wszystkim sytuacją geopolityczną. To, co wydarzyło się 24 lutego bieżącego roku, spowodowało zupełną zmianę sytuacji na rynku paliw, zarówno jeśli chodzi o ceny, jak i dostępność. Ta sytuacja dotyka wszystkich.
Budowa nowego źródła ciepła dla Elbląga była konieczna z uwagi na przepisy unijne i rosnące koszty emisji gazów cieplarnianych. Kluczem jest zrozumienie, że silniki gazowe mogą spalać różne rodzaje paliw, nie tylko gaz ziemny. Może to być biometan, wyprodukowany z frakcji biodegradowalnej odpadów komunalnych, czy odpadów poprodukcyjnych z rolnictwa, a w przyszłości nawet tzw. zielony wodór, czy jego pochodne. Gaz może też docierać w formie skroplonej z cystern, mamy takie techniczne możliwości. Myślę, że będzie coraz więcej rozmów i działań na temat tego, jak korzystać z dostępnych alternatyw, by ustabilizować koszty gazu. Operujemy w kilkuletniej perspektywie inwestycyjnej, która pozwala myśleć o stabilizacji cen gazu w tym okresie.
- Na jakim etapie są obecnie inwestycje EKO w nowe źródła ciepła?
- Kotłownia gazowa rezerwowo-szczytowa pracowała w rozruchu już od października 2021r., z końcem kwietnia 2022r. obiekt został formalnie oddany do eksploatacji. Do końca czerwca podpiszemy umowy na pierwszy etap realizacji budowy silników gazowych. Na początek będą to prace projektowo-przygotowawcze, zmierzające do uwolnienia terenu inwestycyjnego, czyli m.in. docelowo rozbiórka zbiornika popiołu, w sąsiedztwie bloku biomasowego i olejowego. W tym miejscu ma funkcjonować kogeneracyjny blok silników gazowych, na budowę którego ogłosimy przetarg. Trwają prace nad dokumentacją przetargową na generalnego wykonawcę. Przetarg chcemy ogłosić w tym roku.