Elbląsko-olsztyńska grupa wolontariuszy systematycznie organizuje transporty z pomocą humanitarną na Ukrainę. 10 listopada wyruszą z darami już po raz trzynasty. Każdy może im w tej akcji pomóc – potrzebna jest żywność, artykuły chemiczno-kosmetyczne i leki. Zobacz zdjęcia z poprzednich konwojów.
- W grupie wolontariuszy przejedziemy aż 3300 kilometrów, by dostarczyć pomoc dla mieszkańców i uchodźców wewnętrznych w Charkowie i wioskach położonych blisko frontu. W tak odległe części Ukrainy docieramy ze wsparciem medycznego oddziału wojskowego, który oprócz ratowania życia ludzi, wspiera z naszym udziałem lokalną ludność rozdając żywność, podstawowe artykuły chemiczno-kosmetyczne i najważniejsze leki (na serce, nadciśnienie, cukrzycę, tarczycę, przeziębienie) – opowiadają Joanna Mieszczyńska z Olsztyna i Jan Potrawiak z Elbląga.
Każdy z nas ma inną historię
Pani Joanna jest nauczycielką historii i koordynatorką akcji. Zajmuje się pozyskiwaniem funduszy, wszelkich zgód i pozwoleń międzynarodowych. Pan Janek odpowiada w grupie konwojowej za logistykę i bezpieczeństwo. Na co dzień pracuje w firmie logistycznej i jako ślubny fotograf.
- Reszta naszej grupy ma charakter nieregularny. W następnym konwoju, który wyruszy 10 listopada, jadą z nami: Łukasz, Monika i Piotr – dodaje Jan Potrawiak. I dodaje:
- Każdy w naszych konwojach ma inną historię, ale w Ukrainie jako wolontariusze niektórzy z naszego zespołu przejechali już prawie 15 tys. km i spędzili na miejscu na pomaganiu potrzebującym 35 dni, docierając osobiście do Zaporoża, Dnipro, Charkowa i za Charków, Chocimia, Żytomierza, Kjowa, Buczy, Irpienia, Krzywego Rogu, Borodzianki, Równego, Czudnowa, Pidlistne (obwód tarnopolski) i wielu innych miast i wiosek, w tym blisko frontu. Zaczynaliśmy pomagać już od drugiego dnia wojny, przywożąc ze Lwowa kobiety i dzieci uciekające przed wojną. Najmłodszy chłopiec miał 9 dni i dzięki naszym konwojowym działaniom trafił do bezpiecznego domu w Niemczech. Działaliśmy jako wolontariusze w punkcie recepcyjnym w Lubyczy Królewskiej, udzielając wsparcia językowego, psychologicznego czy pomagając zagubionym ludziom w pierwszych chwilach po przybyciu do Polski. Rozdawaliśmy kobietom i dzieciom stojącym w długich kolejkach na granicy jedzenie i ciepłą herbatę, koce, kurtki i rękawiczki, wspierając uchodźców wojennych, ale szczególnie pomagając dzieciom. Te obrazy będą zawsze z nami, bo oprócz rozdawanego jedzenia, jakże ważne były słowa wsparcia i widoczni wolontariusze, którzy swoimi prywatnymi samochodami przewozili uchodźców wojennych. Dla nich to były tragiczne chwile, gdy w biegu opuszczali swoje domy, często bez jedzenia czy dokumentów, nieraz z jedną torbą w ręku – opowiada pan Jan.
Znamy lokalne potrzeby
W Ukrainie elbląsko-olsztyńska grupa wolontariuszy współracuje z lokalną administracją, wojskiem czy szpitalami.
- Działamy w oparciu o oficjalne dokumenty i posiadamy listy uwierzytelniające od strony ukraińskiej i polskiej. Wypracowaliśmy już sieć kontaktów i znamy ludzi, którzy pomagają nam działać efektywnie na miejscu. Naszym stałym wsparciem jest oddział medyczny wojska ukraińskiego, który dba o nasze bezpieczeństwo i wraz z nim docieramy do najbardziej potrzebujących. Znamy tez lokalne potrzeby. Przekazujemy żywność bezpośrednio do rąk ludzi, przygotowując pakiety żywnościowe. Dostarczamy podstawowe produkty chemiczne, kosmetyczne i higieniczne – opowiadają wolontariusze. - Jednym z naszych pomysłów jest dostarczanie żywności celowanej, specjalistycznej dla dzieci chorych na cukrzycę i celiakię. Paczki z produktami bez glutenu i bez cukru dotarły do Kijowa i Charkowa już dwukrotnie. W Kijowie mamy stałych dwóch, małych czteroletnich odbiorców tych paczek – dzieci wraz z rodzicami przesyłają nam zawsze pozdrowienia i zdjęcia.
Pomoc humanitarna trafiła m.in. do szpitala w Kramatorsku i Dergaczach (wówczas 6 km od linii frontu), na pierwszą linię frontu Charków – Bachmut, do szpitala dziecięcego w Zaporożu, Bereżanach i Równym, szpitala wojskowego w Zaporożu, szpitala w Czudnowie, kuchni społecznej w Czudnowie i społeczności polskiej w tym mieście, domu dziecka w Żytomierzu, zakonu kapucynów w Winnicy, cerkwi w Dnipro, Charkowie i Lwowie, fundacji w Zaporożu oraz uchodźców wewnętrznych m.in. z Doniecka, Mariupola, czy Mikołajowa.
- Zapraszamy do współpracy i dzielenia się dobrem. Mam nadzieję, że z Państwa udziałem poprawimy odrobinę byt codzienny ludności na terenach wojennych, zwłaszcza w wioskach położonych blisko frontu, często odciętych od prądu, gazu i bieżącej wody – apelują wolontariusze.
Jak można pomóc?
- Chętnie skorzystamy z użyczonego busa lub kart paliwowych, można nas zatankować na blika lub przysyłać paczki albo robi zakupy w olsztyńskiej hurtowni Aber. Przyjmujemy wpłaty na oficjalne konto, które udostępnia nam Zespół Parafialny Caritas w Olsztynie (PKO 95 1020 3541 0000 5002 0361 9772). Ważne – przy każdej wpłacie należy dopisać „KONWÓJ CHARKÓW” i wszystkie środki przeznaczymy na ten wyjazd – informują organizatorzy akcji.
Na bieżąco otrzymują prośby z frontu o karimaty, śpiwory, koce, bieliznę termoaktywną, powerbanki, świece, opaski zaciskowe, bandaże, zapałki, produkty spożywcze do szybkiego przygotowania, a teraz również różnego typu leki na przeziębienie. Dla ludności cywilnej zawiozą najpotrzebniejsze produkty spożywcze, jak mąka, cukier, makaron, ryż, kasze różnego typu, przecier pomidorowy, mleko dla dzieci, kaszki, musy, owsianki, płatki, konserwy, zupki „chińskie”. - Każda darowizna zostanie przeznaczona na zakupy, które w listopadowym konwoju zawieziemy do Ukrainy – dodają.