Od miesiąca w sklepie GS w Próchniku panują pustki, informował Elbląski Głos Wybrzeża z 2 października 1956 r.
Brak w sklepie tłuszczu, wędlin, a cukier sprzedaje się zmieszany z kaszą manną. Bardzo często nie ma chleba, ponieważ przywozi się go dwa razy w tygodniu, a najczęściej wcale. O smalcu, konserwach, słoninie, margarynie, ludzie mogą tylko marzyć., "Sportów" nie widzą już od dłuższego czasu. Ponadto przez cały czas występuje brak podków, gwoździ, haceli i innych, niezbędnych w gospodarstwie artykułów pomocniczych.
Najważniejsze jednak jest to, że ludzie w okresie nasilenia prac polowych nie mają co jeść. Fakt ten jest naprawdę karygodny i powinien ulec jak najszybciej radykalnej zmianie, a jeśli nie - to prosimy o wysłanie do Próchnika kogoś z PZGS, aby przez kilka dni pomagał chłopom w pracy, a żywił się tylko zakupami poczynionymi w spółdzielni. To już na pewno pomoże.
Najważniejsze jednak jest to, że ludzie w okresie nasilenia prac polowych nie mają co jeść. Fakt ten jest naprawdę karygodny i powinien ulec jak najszybciej radykalnej zmianie, a jeśli nie - to prosimy o wysłanie do Próchnika kogoś z PZGS, aby przez kilka dni pomagał chłopom w pracy, a żywił się tylko zakupami poczynionymi w spółdzielni. To już na pewno pomoże.
oprac. Olaf B.