Smutno się robi człowiekowi, który musi przejść wieczorem ul. Malborską w kierunku ul. Łódzkiej, informował Elbląski Głos Wybrzeża z 30 marca 1955 r.
Chodnikiem iść nie można, bo go nie ma. Jezdnia pokryta jest gęstym błotem. Najlepszym wyjściem byłoby popłynąć sobie po wesoło bulgoczącej, płynącej wzdłuż ulicy rzeczce. Niestety, rzeczka stwarza również dość poważny problem. Płynie sobie swobodnie, nie ogrodzona, nie zabezpieczona... ot tak sobie dziko. Była tu kiedyś balustrada, ale to było bardzo dawno temu.
Przy zakręcie jest mostek, nie oświetlony, bo i po cóż?
I tak wszyscy go dobrze znają. Nie jeden rowerzysta zna go od tej drugiej strony medalu, to znaczy od spodu. Zaplecze rzeczułki, ulicy i mostku – stanowi cała dzielnica mieszkaniowa.
Ludzie klną, narzekają... Jedynie Wydział Gospodarki Komunalnej Prezydium MRN tego nie widzi ani słyszy.
Przy zakręcie jest mostek, nie oświetlony, bo i po cóż?
I tak wszyscy go dobrze znają. Nie jeden rowerzysta zna go od tej drugiej strony medalu, to znaczy od spodu. Zaplecze rzeczułki, ulicy i mostku – stanowi cała dzielnica mieszkaniowa.
Ludzie klną, narzekają... Jedynie Wydział Gospodarki Komunalnej Prezydium MRN tego nie widzi ani słyszy.
oprac. Olaf B.