Sprawa „urzędowania” elbląskich sklepów spożywczych i masarskich urasta do problemu, który wymaga natychmiastowego rozwiązania, informował Dziennik Bałtycki z 9 listopada 1955 r.
Elbląg ma mało atrakcji, toteż widocznie Wydział Handlu zadbał o to, by się elblążanom nie nudziło. Ale niech licho porwie taką walkę z nudą! Ludzie tylko psioczą i denerwują się, gdy o godz. 18 są już zamknięte wszystkie sklepy, a w jedynych czynnych o tej porze „Delikatesach” złowieszczy napis oznajmia „remanent”. A poza tym co kilka tygodni ma się do czynienia z nowymi godzinami „urzędowymi” sklepów.
Weźmy przykład z takiego Tczewa, Wejherowa czy Malborka, gdzie szereg sklepów czynnych jest do godz. 21 ku wygodzie i zadowoleniu mieszkańców tych miast. Dlaczego Elbląg – większe znacznie miasto – nie może się na to zdobyć?
Weźmy przykład z takiego Tczewa, Wejherowa czy Malborka, gdzie szereg sklepów czynnych jest do godz. 21 ku wygodzie i zadowoleniu mieszkańców tych miast. Dlaczego Elbląg – większe znacznie miasto – nie może się na to zdobyć?
oprac. Olaf B.