Dlaczego restauracja dworcowa, umieszczona w poczekalni i przeznaczona dla podróżnych, zmęczonych jazdą lub podróżnych oczekujących – praktycznie okupowana jest przez rozpijaczone, wrzaskliwe podejrzane towarzystwo?, zapytuje Dziennik Bałtycki z 24 września 1962 r.
Pyta o to jeden z naszych czytelników, pytanie zaś dotyczy poczekalni kolejowej w Elblągu. Dla podróżnych jest ona wprawdzie przeznaczona, lecz nie podróżni ją okupują. Są za to wielbiciele Bachusa obojga płci, jest szumno, gwarno, stoliki zajęte przez pijących, przy bufecie tłoczno. Zdobycie szklanki herbaty wymaga przebicia się do bufetu przez hałaśliwy tłum. Zalani klienci, zalane piwem i płynami stoliki, podłoga brudna, jednym słowem wszystko nie tak jak być powinno.
Nasz czytelnik słusznie dopytuje, dlaczego tak jest i czy tak musi być? Dlaczego restauracja dworcowa, umieszczona w poczekalni i przeznaczona dla podróżnych, zmęczonych jazdą lub podróżnych oczekujących – praktycznie okupowana jest przez rozpijaczone, wrzaskliwe podejrzane towarzystwo? Dlaczego stan ten nie interesuje ani patroli MO, ani właściwych władz kolejowych, skądinąd przecież umiejących rygorystycznie egzekwować należne im prawa ?
Nasz czytelnik słusznie dopytuje, dlaczego tak jest i czy tak musi być? Dlaczego restauracja dworcowa, umieszczona w poczekalni i przeznaczona dla podróżnych, zmęczonych jazdą lub podróżnych oczekujących – praktycznie okupowana jest przez rozpijaczone, wrzaskliwe podejrzane towarzystwo? Dlaczego stan ten nie interesuje ani patroli MO, ani właściwych władz kolejowych, skądinąd przecież umiejących rygorystycznie egzekwować należne im prawa ?
oprac. Olaf B.