Często mówi się o miastotwórczej roli Zamechu. Ale w czym ona tak naprawdę się objawiała? Otóż miasto to ludzie, a tych w dużej liczbie Zamech przyciągał do Elbląga ofertą pracy. Tym, którzy tu przyjechali trzeba było zapewnić dach nad głową. Dziś opowiem jak Zamech odbudowywał ze zniszczeń wojennych, a następnie rozbudowywał nasze miasto.
Wojenne walki o Elbląg bardzo mocno nadwątliły tkankę mieszkaniową naszego miasta. Stare Miasto praktycznie przestało istnieć, a Śródmieście w znacznym stopniu było zniszczone i w niewielkim stopniu nadawało się do zamieszkania. W stosunkowo dobrym stanie przetrwały tylko bardziej oddalone od centrum dzielnice i tam właśnie – na obrzeżach miasta – przede wszystkim osiedlała się napływająca do Elbląga ludność poszukująca nowego miejsca do życia.
Ten napływ wzmógł się po tym jak w drugiej połowie lat 40. XX w. zatwierdzono plany budowy na bazie infrastruktury Stoczni nr 16, a wcześniej stoczni Schichau Werft, ciężkiego przemysłu maszynowego i kiedy Zakłady Mechaniczne im. gen. K.Świerczewskiego zaczęły potrzebować świeżych kadr technicznych. Wśród tej dynamicznie rosnącej społeczności szybko pojawiło się duże zapotrzebowanie na własne lokum i wkrótce zabrakło istniejącej substancji mieszkaniowej zarówno w budynkach mieszkalnych jak i zakładowych hotelach. Sytuację próbowano ratować doraźnie poprzez dokwaterowywanie, ale szybko wyczerpano te możliwości.
Budownictwo zakładowe
Zamech postanowił wówczas poprawić sytuację, rozpoczynając program własnego budownictwa mieszkaniowego. Na początku nowe mieszkania przeznaczone były w pierwszej kolejności dla przodowników pracy oraz wybitnych specjalistów z produkcji lub biura konstrukcyjnego i technologicznego. Potem dostęp do tych mieszkań uzyskało szersze grono pracowników. W różnych częściach miasta zaczęły więc powstawać „zamechowskie” osiedla mieszkaniowe. W sierpniu 1959 r. przy niewiele wcześniej pobudowanej alei Tysiąclecia oddano do użytku osiedle „Śródmieście I” z dziewięciokondygnacyjnymi wieżowcami i innymi budynkami na ich zapleczu.
Te nowoczesne jak na tamte czasy bloki były przez wiele lat wizytówką miasta, a mieszkania były na tamten czas bardzo prestiżowe. Potem powstało osiedle przy ul. Saperów z sześcioma punktowcami, własną kotłownią i pawilonem sklepowym, następnie osiedle „Śródmieście II” przy ul. 12 Lutego i Nowowiejskiej. W późniejszym okresie powstały kolejne mniejsze osiedla między innymi przy ulicach Traugutta, Szymanowskiego, Mickiewicza, na Zatorzu w rejonie ul. Malborskiej, przy ul. Kościuszki, Chopina, Lubranieckiej, Kosynierów Gdyńskich, Janowskiej, Ogrodowej, Rycerskiej, Topolowej i Pokornej.
Zamechowskie budownictwo zakładowe ustało w 1978 r. Do tego czasu Zamech miał na stanie 1624 mieszkania zakładowe, spośród których ponad 1,4 tysiąca nowo wybudowanych. Warto wspomnieć, że najbardziej bujny ich przyrost miał miejsce w pierwszej połowie lat 70. XX w. w czasie realizacji Uchwały Rządowej 40/72, kiedy to Zakłady Mechaniczne wzbogaciły się o blisko 500 mieszkań. Całą tą bazą mieszkań zakładowych Zamech samodzielnie administrował i zapewniał jej wszelką obsługę techniczną. W 1978 r. zadania te zostały przeniesione na Elbląskie Przedsiębiorstwo Gospodarki Mieszkaniowej.
Budownictwo spółdzielcze
Budownictwo zakładowe nie było jednak w stanie zaspokoić wszystkich potrzeb mieszkaniowych, które nieprzerwanie rosły, w efekcie czego czas oczekiwania na własne lokum wydłużał się. Nowe możliwości pojawiły się na fali „odwilży popaździernikowej”. Na początku 1958 r. kilkunastoosobowa grupa młodych i przedsiębiorczych entuzjastów z Zamechu postanowiła się zrzeszyć, by własnym sumptem zbudować dla siebie mieszkania. Były to działania podobne do podejmowanych przez czasami tych samych często ludzi i w tym samym czasie na niwie kultury i sztuki. Skoro Elbląg był „pustynią kulturalną”, postanowili tu tę kulturę sprowadzić i rozkrzewić. Skoro w Elblągu nie było mieszkań - postanowili je sobie wybudować! W tym celu 2 sierpnia 1958 r. powołali do życia Elbląską Spółdzielnię Mieszkaniową (ESM), nadając jej nazwę „Sielanka”. Nazwa ta ostro kontrastowała z powszechnie wówczas stosowanymi nazwami typu, „Wielki Październik”, „Proletariat” czy chociażby „Postęp”.
Wśród pierwszych członków tej spółdzielni była grupa młodych pracowników Biura Konstrukcyjnego Turbin Parowych, którzy rozpoczęli pracę w Zamechu w pierwszej połowie lat 50. XX w. Należeli do nich między innymi Ludwik Łabejszo (przez kilka lat prezes spółdzielni „Sielanka”), Kamil Czwiertnia, Zdzisław Ferdyn, Alfred Zienkiewicz, Benedykt Nowodworski. Wśród pozostałych zamechowców-założycieli znaleźli się Ludwik Gierlotka (autor nazwy spółdzielni), Eugeniusz Kubiński czy Paweł Łucewicz. Jako że wielu z nich w międzyczasie weszło w związki małżeńskie i założyło rodziny, ich największym pragnieniem było wyprowadzić się z ciasnych tymczasowych mieszkań pracowniczych i pokojów hotelowych.
Pierwsze dwa wybudowane bloki powstały przy ulicy Kopernika. Pierwsi lokatorzy wprowadzili się do nich już w listopadzie 1959 r. Potem przystąpiono do budowy osiedla 9 budynków z 216 mieszkaniami przy ul. Żeglarskiej. Powstawało one w latach 1961-1964. Mieszkania zaprojektowane były wg normatywów obowiązujących ówcześnie w PRL, a więc charakteryzowały się bardzo oszczędną powierzchnią pomieszczeń i nierzadko posiadały tzw. „ciemne kuchnie”. Potem standard budowanych mieszkań stopniowo się poprawiał.
Droga do spółdzielczego mieszkania wiodła przez zbierany na książęce oszczędnościowej PKO wkład własny wynoszący ok. 30 procent pełnych kosztów. Resztę pokrywał zakład pracy, przy czym tylko część była zwracana przez pracownika w ratach. W najlepszych czasach okres oczekiwania na zamechowskie mieszkanie spółdzielcze w latach 60. XX w. wynosił 2 lata. Spółdzielnia powierzała wykonawstwo prac budowlanych wybranym przedsiębiorstwom branżowym, przeznaczając na to zaoszczędzone środki swoich członków oraz kredyty. Członkowie spółdzielni mieli też obowiązek przepracowania pewnej ilości godzin na budowach przy różnego rodzaju pracach pomocniczych. Sukcesywnie powstawały kolejne osiedla z blokami wielorodzinnymi tak jak to przy ul. Mickiewicza, punktowce pomiędzy ulicami Kopernika i Curie-Skłodowskiej, pomiędzy ul. Gwiezdną i Robotniczą, osiedle przy ul. Diaczenki (dziś Starowiejska), osiedle przy ul. Nowowiejskiej, osiedle przy ul. Władysława IV oraz budynki przy ul. Pilgrima i Bażyńskiego. Pod koniec lat 60. XX w. „Sielanka” przestała być spółdzielnią „zamechowską” i stała się spółdzielnią ogólnomiejską. W tym mniej więcej czasie powstało osiedle przy ul. płk. Dąbka, a następnie pierwsze domy na osiedlu „Zawada”. Oferowane w nich mieszkania były szczytem marzeń dla większości rodzin.
Budownictwo zakładowe i spółdzielcze miało swój szczyt inwestycyjny w latach 60. i 70. XX w., kiedy to rocznie oddawano do użytku nawet 700 upragnionych mieszkań. Dojście do własnego mieszkania było w ustroju socjalistycznym procesem zwykle rozłożonym na wiele lat. Na początku trzeba było na nie odkładać i oszczędzać, a następnie mozolnie je meblować i wyposażać.
Mimo że odległa, to jednak wizja własnego mieszkania wyzwalała w ludziach wielki entuzjazm i gotowość do poświęceń. Po zasiedleniu nowi mieszkańcy zwykle tworzyli zżyte społeczności i mocno angażowali się w prace porządkowe wokół swoich domów w ramach popularnych wówczas czynów społecznych. Dzięki temu porządkowano i upiększano bliższe i dalsze otoczenie, powstawała nowa infrastruktura, jak place zabaw czy boiska do gry w piłkę. Trwała nawet swego rodzaju konkurencja o najpiękniejsze osiedla.
Budownictwo indywidualne
W drugiej połowie lat 70. XX w. pojawiło się przyzwolenie na rozpoczęcie budownictwa jednorodzinnego. W tym celu w 1977 r. w Zamechu powołano do życia Spółdzielcze Zrzeszenie Pomocy w Budownictwie Jednorodzinnych, które miało zrzeszać wszystkich zamechowców zainteresowanych budową domów jednorodzinnych w elbląskiej dzielnicy Winnica, przy nowo wytyczonych ulicach Reymonta, Kraszewskiego i Gałczyńskiego. Osiedlu temu nadano nazwę „Przy Młynie”, nawiązując do starego ceglanego budynku młyna wodnego, który tam się znajdował.
W skład pierwszego zarządu w.w. zrzeszenia wszedł wspomniany wcześniej Ludwik Łabejszo, który 20 lat wcześniej zakładał „Sielankę”. Na początku lat 80. XX w. na fali „zdobyczy posierpniowych” prywatne inicjatywy budowlane nabrały tempa i pracownicy Zamechu zaczęli inwestować swój czas i środki w budowę osiedla domków jednorodzinnych „Bielany” (w okolicach ul. Fromborskiej). Wielu zaangażowało się w budowę patronackich kamienic na odbudowywanej Starówce oraz zagospodarowywanie dostępnych działek budowalnych na „Osiedlu Metalowców” w północnej części przy ówczesnej ul. Armii Czerwonej (dziś ul. Królewieckiej).
Osiedla „Przy Młynie” oraz „Bielany” opierały się o koncepcję domów szeregowych. To pierwsze zaprojektowano na 165 domów. Taka aranżacja wymuszała współdziałanie pomiędzy inwestorami. Czasami był to element integrujący przyszłych sąsiadów, a czasami - wręcz przeciwnie. Zamechowcy siłą rzeczy włączali się w koordynację różnych działań przy wznoszeniu tych osiedli jak budowa dróg dojazdowych, instalacji elektrycznej, wodnej, sanitarnej i gazowej, pokonując przy tym wiele barier administracyjnych, prawnych, a przede wszystkim finansowych, które niejednokrotnie odstraszały.
Budownictwo indywidulane tzw. „sposobem gospodarczym” w latach 80. XX w. było zajęciem wymagającym wielkiej determinacji i przedsiębiorczości. Tak naprawdę prawie wszystko – cement, pręty zbrojeniowe, cegły, pustaki etc - trzeba było wywalczyć, wyszukać, a nader często po prostu „załatwić”. Budowa domu w czasie kryzysu wydłużała cykl budowy do ok. 10 lat. Na finiszu trzeba było się jeszcze zmierzyć z narastająca inflacją. Atmosfera współpracy, mimo dużych trudności, mobilizowała i dodawała energii oraz wytrwałości.
Po roku 1990
Wraz z przemianami ustrojowymi uwolnieniu uległ rynek nieruchomości i budownictwo mieszkaniowe w żadnej formie nie mogło już liczyć na subsydia ani wsparcie pracodawcy. W ten sposób dobiegła końca epoka, w której przedsiębiorstwo obejmowało obywateli swoją troską o zapewnienie im mieszkań. Zakończył się też okres kolektywnego budownictwa poprzez zrzeszanie przyszłych użytkowników mieszkalnych budynków spółdzielczych czy właścicieli domków jednorodzinnych.
Mieszkania zakładowe i spółdzielcze trafiły po 1990 r. do nieskrępowanego obrotu na wolnym rynku, na którym przynależność do któregoś z zakładów pracy przestała być jakimkolwiek kryterium dostępności. Zastąpiło je kryterium dostępności środków finansowych. Te okoliczności nieuchronnie naruszyły budowane przez dziesięciolecia struktury mieszkańców. Mimo że wiele domów nadal określa się jako „zamechowskie”, to coraz mniej jego mieszkańców identyfikuje się z tym zakładem pracy. Nie trzeba chyba jednak nikogo przekonywać, że na przestrzeni czterech dekad swojego istnienia Zamech prawdziwie odegrał miastotwórczą misję w powojennej historii Elbląga.
Daniel Lewandowski
PS. Do innych moich związanych tematycznie z Zamechem artykułów można dotrzeć wpisując w przeglądarce „zamech*portel”. Zapraszam do współpracy i kontaktu pod adresem daniel.lewandowski1967@gmail.com