„Głos Zamechu” był w historii powojennego Elbląga najdłużej wydawaną gazetą. Ukazywał się przez 27 lat - od 17 stycznia 1963 do 31 stycznia 1990, z czteromiesięczną przerwą spowodowaną stanem wojennym (od grudnia 1981 do kwietnia 1982). 752 numerów, jakich się doczekał, są bezcenną skarbnicą wiedzy o tytułowym przedsiębiorstwie i o czasach, w których ono funkcjonowało. W dzisiejszym felietonie chciałbym przypomnieć elblążanom klimat tego wydawnictwa, poruszaną przez niego tematykę, ale w pierwszej kolejności ludzi, którzy je tworzyli. Byli to w większości amatorzy - pasjonaci, bezgranicznie oddani swojej pracy. Dzięki nim „Głos Zamechu” tak wiele osiągnął. Do dziś też pozostaje we wdzięcznej pamięci wielu mieszkańców naszego miasta.
„Głos Zamechu” był organem prasowym samorządu robotniczego Zakładów Mechanicznych Zamech. Był drugą w historii tego przedsiębiorstwa gazetą zakładową. Pierwsza o tytule „Na warcie pokoju” ukazywała się w latach 1951-1957. Reprezentowała stalinowską narrację oraz optykę świata i zeszła ze sceny w atmosferze odwilży po Październiku 1956. Bliżej przedstawię ją w oddzielnym artykule.
Po kilku latach przerwy wznowiono wydawanie gazety zakładowej pod nowym tytułem i przez nowe kolegium redakcyjne. Częstotliwość wydawania oraz objętość „Głosu Zamechu” zmieniały się na przestrzeni lat. Przez sześć pierwszych był drukowany jako czarno-biała 4-stronicowa wkładka dodawana raz w miesiącu do dziennika „Głos Wybrzeża”. W 1969 r. pismo się usamodzielniło i zaczęło się ukazywać co dwa tygodnie. Wówczas też zwiększyło objętość do 8 stron i nabrało kolorów.
W pierwszych latach istnienia czołówka gazety dwukrotnie zmieniała szatę graficzną. Jej ostateczny wzór ustalony został właśnie w 1969 r. Wieloletnie starania o zwiększenie częstotliwości wydawania gazety, co wiązało się ze zwiększonym przydziałem papieru, zakończyły się sukcesem w 1977 r., od kiedy „Głos Zamechu” ukazywał się co 10 dni. Szczytowa częstotliwość wydawnicza przypadła na lata 1986-88. „Głos Zamechu” był wówczas tygodnikiem. W ostatnim okresie istnienia gazeta powróciła do dwutygodniowego taktu wydawniczego. Druk gazety odbywał się przez ponad 25 lat w różnych drukarniach w Gdańsku, a w końcowym okresie istnienia - w Olsztyńskich Zakładach Graficznych.
O tym pisał „Głos”
Przez cały okres istnienia „Głos Zamechu” był jedynym zakładowym organem prasowym wydawanym w mieście, regionie, a od 1975 r. również w całym województwie elbląskim. W okresie jego największej popularności ukazywał się w nakładzie 4 tys. egzemplarzy i odgrywał nieocenioną rolę w integracji wielotysięcznej społeczności zamechowców pracujących na dwóch oddalonych od siebie terenach przemysłowych. Swoją poczytność wśród załogi zawdzięczał dobremu warsztatowi literackiemu, bogatej szacie graficznej, obszernemu działowi sportowemu i znacznej dozie humoru, zarówno w tekście jak i rysunkach satyrycznych. Był też obowiązkowy kącik szaradzisty, a w latach 80. XX w. pojawiały się regularnie podszyte delikatnym erotyzmem zdjęcia płci pięknej. Ale ponad wszystko o tej popularności decydował fakt, że to było autentycznie pismo zakładowe, powstające przy współudziale pracowników i odnoszące się do ich żywotnych problemów.
Poruszana tematyka była wszechstronna i dotyczyła praktycznie wszystkich dziedzin życia Zamechu i jego załogi. Dużo miejsca poświęcano aktualnym wydarzeniom politycznym, działalność partii, przodownikom pracy i wyróżniającym się pracownikom, sprawom organizacyjnym, inwestycjom, nowym kontraktom, zaawansowaniu produkcji, realizacji planów budżetowych, wdrażanym konstrukcjom, wizytom ważnych gości, jubileuszom pracy, zagadnieniom BHP, racjonalizacji, przykładom dobrej i zlej roboty, budownictwu mieszkaniowemu, sprawom socjalnym, służbie zdrowia, wydarzeniom kulturalnym oraz działalności organizacji społecznych.
Był także osobny blok tematyczny „Wektor – pismo młodych” redagowany przez młodą kadrę techniczną, która publikowała tu wypowiedzi na aktualne tematy w tym recenzje muzyczne i filmowe. Formy literackie były różnorodne, zaczynając od krótkich notatek prasowych, poprzez sprawozdania, wywiady, reportaże, felietony, aż po zaawansowane rozprawy polemiczne, wspomnienia i opowiadania-eseje. Najbardziej ulubione bloki tematyczne przetrwały na łamach przez wiele lat. Towarzyszące im znaki graficzne przywołuję na załączonych slajdach.
Redakcja „Głosu Zamechu” przez większość czasu swojego istnienia włączona była – wraz z rozgłośnią radiową, biblioteką, sekcją reklamy i biurem tłumaczeń – w struktury Działu Informacji Naukowo-Technicznej, który zajmował się szeroko pojętą działalnością promocyjną. Trzeba podkreślić że, „Głos Zamechu” jako gazeta zakładowa stał na nieporównywalnie wyższym poziomie literackim i artystycznym niż jego poprzedniczka. Nie ustępował też profesjonalnym wydawnictwom.
Oni tworzyli gazetę
Warto przy tym pamiętać, że tworzyli go w większości amatorzy, bez przygotowania dziennikarskiego, a tylko z zapałem dokształcający się w tym kierunku na różnych kursach i szkoleniach. Ich wrodzony talent, pasja i ciężka praca przynosiły nadzwyczajne efekty. Nad poziomem merytorycznym gazety czuwało kolegium redakcyjne, przez które na przestrzeni lat przewinęło się wiele postaci, w tym (w porządku alfabetycznym) Stanisław Arczewski, Lechosław Bartosik, Norbert Berliński, Jan Bińko, Leon Blangiewicz, Wanda Bożeńska, Antoni Czuchnowski, Marian Dmowski, Stanisław Falkenberg, Marian Frajkopf, Jarosław Gajewski, Janusz Gierulski, Mirosław Gryszka, Czesław Greń, Wanda Hoffman, Henryk Janicki, Leonidas Koreń, Mieczysław Krauze, Eugeniusz Krystkiewicz, Henryk Kunka, Wiesław Lubecki, prof. Ryszard Łączkowski, Jerzy Mielczarek, Zofia Misior, Mieczysław Ojrzyński, Wincenty Pańko, Zenon Perwenis, Józef Przyborowski, Krzysztof Rusinowski, Zbigniew Różański, Tadeusz Szabuniewicz, Feliks Talaśka, Roman Wiśniewski, Edward Wróbel. Na czele kolegium stał przewodniczący, którego rolę na przestrzeni lat pełnili kolejno Mirosław Dymczak, Lesław Witomski, Józef Kurkiewicz, Wojciech Kowalczyk, Józef Adam Zapalski.
Funkcję redaktora naczelnego pełnili kolejno Jerzy Jan Kolendo (1963 - 65), Jolanta Leszczyńska (1965 – 79), Andrzej Minkiewicz (1979 - 90). Sekretarzem redakcji byli Alicja Bednarczuk, Bożena Gorzka, Wanda Hoffman, a na etacie redaktorów dłużej lub krócej pracowali (w porządku alfabetycznym): Andrzej Bizunowicz, Łucja Dering, Nina Gawlińska, Henryk Janicki, Beata Janikowska, Krystyna Krajewska, Kamila Kosecka, Henryk Kumor, Janina Pazio, Grażyna Walukiewicz, Anna Wesołowska. Redakcyjnymi fotoreporterami byli kolejno Feliks Jatczyński, Leonard Poczwajtis Andrzej Kilen, Ryszard Siwiec, J.Wierzbicki, Andrzej Kulik. Wieloletnim autorem kącika szaradzisty był Mirosław Rabizo, a rysunki satyryczne tworzył Jan Rabizo.
Teksty – oprócz większej części wszystkich wcześniej wymienionych – tworzyło duże grono współpracowników i korespondentów. Na wspomnienie zasługują (w porządku alfabetycznym) Marian Augulewicz, Stanisław Cejrowski, Wincenty Chmielewski, Antoni Czuchnowski, Stefan Dereń, Marian Dmowski, Aleksander Dywizjusz, Wiktor Frączkowski, Lucyna Głowacka, Janusz Kaczmarczyk, Marian Kocząb, Jan Kapcia, Tadeusz Karwowski, Jan Kaziaor, Jerzy Kuczyński, Jerzy Mateusiak, Egeniusz Mędraś, Edmund Nahorny, Wincenty Pańko, Bogumił Pacak, Bolesław Smagała, Marek Witomski. Wiele spośród w.w. osób jednocześnie angażowało się w pracę w zakładowym radio-studio.
Swoje artykuły zamieszczali też okazjonalnie przedstawiciele dyrekcji, partii, związków zawodowych i innych organizacji samorządu robotniczego, eksperci techniczni różnych dziedzin zarówno z biura konstrukcyjnego, jak i biura technologicznego oraz poszczególnych wydziałów produkcyjnych jak też pozostałych pionów organizacyjnych.
Miarą popularności „Głos Zamechu” były życzenia i gratulacje spływające od władz partyjnych, dyrekcji, zaprzyjaźnionych redakcji, a przede wszystkim od czytelników z okazji jubileuszy kolejnych setnych wydań:
- 100. wydania w lipcu 1968,
- 200. wydania i 10 lat istnienia w listopadzie 1973,
- 300. wydania i 15 lat istnienia w grudniu 1977,
- 400. wydania we wrześniu 1980,
- 500. wydania i 20 lat istnienia w październiku 1983,
- 600. wydania w lipcu 1986,
- 700. wydania w sierpniu 1988.
Szczególnie uroczyście obchodzono w maju 1967 r. jubileusz 25 lat istnienia redakcji. W jubileuszowym wydaniu „Głosu Zamechu” ukazał się artykuł wspominkowy autorstwa Jolanty Leszczyńskiej o znamiennym i ponadczasowym tytule „Panta rhei…”.
Pod kontrolą partii i państwa
Oczywiście nie wolno zapominać, że „Głos Zamechu” był przez cały czas organem prasowym pod kontrolą partii i państwa. Jest więc rzeczą zrozumiałą, że chociażby z tego względu musiał spełniać podstawowe kryteria służby idei socjalizmu. Przeglądając archiwalne numery „Głosu Zamechu” – szczególnie te z lat 60. i 70. XX w. – natrafimy od czasu do czasu na artykuły, które dziś uderzają swoją pretensjonalnością i pompatycznym językiem socjalistycznej nowomowy. Narracja „Głosu Zamechu” zmieniała się jednak w miarę upływu czasu. Do końca lat 60. XX w. powszechnie używano określeń „towarzysz / towarzyszka”, a w kolejnej dekadzie – „obywatel / obywatelka”. Język gazety odzwierciedlał sytuację polityczną w kraju, ulegał zaostrzeniu lub zmiękczeniu w zależności od kontekstu i panujących nastrojów. W okresie „festiwalu Solidarności” wpisywał się w ogólnopolski wolnościowy ruch związkowy, a po wznowieniu zawieszonej na czas stanu wojennego działalności przybierał surową minę generała i zdarzało się mu przemawiać językiem „betonu partyjnego”. Na ogół jednak gazeta umiejętnie, a nawet z gracją lawirowała pomiędzy oczekiwaniami władz, a chęcią „szmuglowania” pod okiem partii namiastki wolności, tudzież społecznej kontestacji.
Ostatni numer
Prawie przez cały okres swojego życia „Głos Zamechu” był gazetą bezpłatną, kolportowaną wśród pracowników poprzez sekretariaty wydziałowe. Na początku lat 80. XX w. pojawiła się idea odpłatności w toku debaty nad samofinansowaniem gazety i minimalną ceną, którą ustalono wówczas na 2 złote. „Głos Zamechu” ukazał się po raz ostatni 31 stycznia 1990 r., zapowiadając wejście w życie joint venture z ABB. Redakcja jakby przeczuwała, że jest to ostatnie wydanie gazety, bo artykuł wstępny otrzymał tytuł „Nieznana przyszłość. Pożegnanie z czytelnikami?”. ABB Zamech Ltd nie kontynuowało wydawania gazety zakładowej w tej formie. Redakcja została zamknięta. Wśród artefaktów, które po niej pozostały, jest oryginalna tabliczka zdjęta przez Andrzeja Minkiewicza - ostatniego redaktora naczelnego - z drzwi redakcji. Tę ocaloną pamiątkę przechowuje pani Halina Minkiewicz, której jestem bardzo zobowiązany, że mi ją zaprezentowała i której dziękuję za udostępnienie kolekcji wszystkich wydań „Głosu Zamechu”.
Ich lektura zainspirowała mnie do napisania tego felietonu. Dziękuję również paniom: Alicji Bednarczuk i Wandzie Bożeńskiej za pomoc w ustalaniu, bądź potwierdzaniu wielu przytoczonych w tym opracowaniu faktów.