UWAGA!

Turbinowe „Citius - Altius - Fortius” Zamechu

 Elbląg, Obraz olejny autorstwa Romuald Bohdanowicza z roku 2019 „Citius - Altius - Fortius”, czyli „Szybciej - Wyżej - Mocniej” podarowany Biuru Konstrukcyjnemu Turbin Parowych w 70. rocznicę jego istnienia. Autor obrazu pracował w latach 1965 - 2015 (a więc 50 lat!) w tym biurze jako konstruktor.
Obraz olejny autorstwa Romuald Bohdanowicza z roku 2019 „Citius - Altius - Fortius”, czyli „Szybciej - Wyżej - Mocniej” podarowany Biuru Konstrukcyjnemu Turbin Parowych w 70. rocznicę jego istnienia. Autor obrazu pracował w latach 1965 - 2015 (a więc 50 lat!) w tym biurze jako konstruktor.

Zamech w ciągu 42 lat istnienia (1948 – 1990) wyprodukował sumarycznie 785 turbin różnego typu i przeznaczenia. Ich całkowita moc to bez mała 30 GW. Niniejszy artykuł jest syntetycznym podsumowaniem tych dokonań. W sposób ustrukturyzowany odwołuję się w nim do wszystkich dotychczas opublikowanych przeze mnie opracowań (dostępnych we wskazanych linkach), ale również udostępniam nieznane wcześniej szerzej dane i informacje, które mam nadzieję będą istotnym głosem w dyskusji o zasadności „prywatyzacji” Zamechu w roku 1990, drogą sprzedaży części tego przedsiębiorstwa koncernowi ABB.

„Turbinowe” licencje Zamechu

Zamech jako krajowy producent turbin parowych miał w pierwszej kolejności dostarczać wyprodukowane przez siebie urządzenia na rynek polski i budować polską energetykę, by rozwijać polski przemysł oraz zaspakajać potrzeby mieszkańców w zakresie energii elektrycznej i ciepła. Aby sprostać temu ogromnemu i ciągle rosnącemu zapotrzebowaniu Zamech, sam nie posiadając jeszcze wystraczającej wiedzy, zdecydował się skorzystać z licencji udzielanych przez tych producentów, którzy dysponowali już odpowiednio rozwiniętą technologią i doświadczeniem.

Na początek była to „bratnia pomoc” ZSRR, dzięki której w latach 50. XX w. Zamech opanował konstrukcję i produkcję turbin LMZ mocy 25 i 50 MW.

W pierwszej połowie lat 60. XX w. Zamech sięgnął po licencję brytyjskiego producenta Metropolitan-Vickers na turbiny mocy 120 MW.

W drugiej połowie lat 60. XX w. rząd polski podpisał ze Związkiem Radzieckim umowę na dostawę dokumentacji i wsparcia technicznego dla uruchomienia w Zamechu produkcji turbin LMZ mocy 200 MW.

Natomiast na początku lat 70. XX w. przyszedł czas na zakupioną od szwajcarskiego BBC licencję na turbiny mocy 360 MW.

Na bazie tych licencji Zamech stworzył wiele własnych pochodnych konstrukcji, które dostosowane były do szczególnych wymagań odbiorców.

Własne konstrukcje zamechowskich turbin

Równolegle do technologii opartej na licencjach, Zamech rozwijał swoje własne konstrukcje szczególnie w zakresie turbin napędowych i przemysłowych, ale przede wszystkim – turbin ciepłowniczych. W tym celu prowadził bardzo zaawansowane prace rozwojowe w Ośrodku Naukowo-Badawczym.

Dzięki turbinom licencyjnym, ich hybrydom oraz dzięki własnym konstrukcjom Zamech zbudował imponujące „portfolio produktowe”. Zamechowskie turbiny zaczęły trafiać na rynki zagraniczne i konkurować z turbinami innych uznanych producentów, w tym również zachodnich.

W tym miejscu chciałbym pozdrowić wszystkich zamechowców – turbiniarzy, niezależnie od tego kto co robił i na jakim stanowisku, i podziękować im za to co osiągnęli swoją pracą i wysiłkiem intelektualnym oraz fizycznym. Osiągnięcia te mają swoje trwałe miejsce w historii Elbląga.

Niespełniona wizja Wacława Nadziakiewicza

Zamech hucznie obchodził osiąganie kolejnych progów (dziś powiedzielibyśmy „kamieni milowych”) sumarycznej mocy wyprodukowanych przez siebie turbin. W każdym kolejnym roku w zasadzie pobijał rekord wyprodukowanej mocy z poprzedniego roku. Ta dobra passa trwała do końca lat 70. XX w., kiedy to trend ten zaczął się załamywać wskutek światowego kryzysu paliwowego. Nikt jednak w Zamechu nie mógł wiedzieć, że oto zaczyna się schyłkowa faza tego przedsiębiorstwa.

Zanim jednak do tego doszło w roku 1978 w czasie uroczystej sesji naukowej, zorganizowanej przez Instytut Maszyn Przepływowych PAN w Gdańsku dla uczczenia jubileuszu 50 lat pracy naukowej prof. Roberta Szewalskiego, Wacław Nadziakiewicz – ówczesny Główny Konstruktor Turbin Parowych Zamechu – wygłosił ciekawy referat zatytułowany „Powstanie i rozwój przemysłu turbinowego w Polsce. Od turbiny przemysłowej do turbiny jądrowej”. Przedstawił w nim historię zamechowskich turbin parowych oraz długofalową wizję ich rozwoju. Pokazany na ilustracji wykres pochodzi z jego prezentacji. Przedstawia on jakie sumaryczne moce turbin parowych budował Zamech corocznie do roku 1978 oraz jakie zamierzenia miał na kolejne lata. Inż. W.Nadziakiewicz przedstawił na tym wykresie śmiałą wizję rozwoju zamechowskich turbin, zakładającą, że Zamech przezwycięży chwilowy regres, po którym rozpocznie produkcję turbin ciepłowniczo-kondensacyjnych dużej mocy w tym turbin do elektrowni jądrowych. Przewidywał, że Zamech znów każdego roku będzie produkował turbiny parowe o coraz wyższej mocy sumarycznej.

Niestety ta wizja się nie ziściła. Po światowym kryzysie paliwowym przyszedł kryzys stanu wojennego, a wprowadzone w jego czasie embargo spowodowało pogłębiającą się zapaść lat 80 XX w. Zapaść ta potęgowała się wskutek opóźnienia we wdrożeniu energetyki jądrowej, aż do odstąpienia od niej po katastrofie czarnobylskiej. Zapaść ta ujawniała się spadającą mocą sumaryczną wyprodukowanych turbin w ujęciu „rok do roku”. Spadek ten trwał przez całą kolejną dekadę, by zakończyć się w roku 1990 spektakularnie niską mocą turbin wyprodukowanych przez Zamech – zaledwie 200 MW, czyli tak jak 30 lat wcześniej w roku 1960. Było oczywiste, że Zamech dramatycznie potrzebował strategicznego partnera, który pomógłby mu w odbiciu się od dna. Wówczas na horyzoncie pojawiło się ABB ze swoją technologią i finansowaniem. „Joint venture” z ABB dało Zamechowi nowe życie i było jedyną szansą na uratowanie i wykorzystanie jego potencjału. Twierdzenie, że Zamech dałby sobie radę sam po roku 1990 w kapitalistycznej gospodarce wolnorynkowej oparte jest na tyleż sentymentalnych co bałamutnych przesłankach. Według mnie bez transformacji własnościowej z roku 1990, dziś w Elblągu już mało kto by pamiętał o turbinach parowych. ABB tchnęło w to przedsiębiorstwo nową energię i – zapewne zabrzmi to górnolotnie – uskrzydliło jego pracowników. W niedalekiej przyszłości opiszę to, podobnie jak i tą część Zamechu, która pozostała w Elzamie. Zdaję sobie bowiem sprawę z tego, że nie wszyscy mieli wówczas powody do radości.

Na zakończenie wspomnę tylko, że historia z turbinami parowymi zaczęła się dla naszego miasta dokładnie 75 lat temu. W kolejnych artykułach opiszę jak do tego doszło.

 

Zdając sobie świetnie sprawę z tego, że Zamech to nie tylko turbiny, opisywać też będę pozostałe produkty zamechowskie, a więc przekładnie zębate, elementy i urządzenia do wyposażenia okrętowego oraz maszyny do plastycznej obróbki metali.

 

cdn

Daniel Lewandowski

 

Dziękuję niezmiennie osobom, które nieprzerwanie przekazują mi ciekawe materiały i inspirują mnie do kontynuacji opowieści o Zamechu i jego ludziach. Zapraszam do współpracy i kontaktu pod adresem daniel.lewandowski1967@gmail.com

Do innych moich związanych tematycznie z Zamechem artykułów można dotrzeć wpisując w przeglądarce „zamech*portel”.

Oto lista tych, które są najbardziej zbliżone do tematu niniejszego artykułu

Daniel Lewandowski

Najnowsze artykuły w dziale Dawno temu

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
  • I tak od upadku zamechu zaczęła się wegetacja Elbląga i bezrobocie ludzi ! W końcu Elbląg mial status miasta robotników, dla ktorych wraz z upadkiem skończyła się praca i normalne życie i tak się miasto kula i starzeje
  • Co Ty bredzisz? Przecież artykuł jest o tym, że przemysł turbinowy w Elblągu nadal trwa.
  • Fenomenalny obraz pana Bohdanowicza najlepiej ilustruje 70 lat pracy elbląskich inżynierów. Niestety, ta alegoria ciągle jest aktualna.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    8
    0
    Inżynier(2023-10-28)
  • Świetny artykuł, gratuluję autorowi i dziękuję że niezmordowanie opowiada o Zamechu i robi to zawsze ciekawie. Pozdrawiam Romka. Bohdanowicza.50 lat to kupa czasu, ale chyba Janek Giedroyć przepracował jeszcze więcej. Również pozdrawiam wszystkich zamechowców - turbiniarzy: konstruktorów, załogę fabryk, monterów, uruchomieniowcow i serwisantów. Z.K.
  • Zmiany polityczne, strajki, organizacja państwa po nowemu zrobiły swoje.
  • Inż. Nadziakiewicz to był ktoś. Tęga głowa, a przy tym z oddany Zamechowi i biuru konstrukcyjnemu. Energiczny, wysoki, i przystojny. Popadł w konflikt z dyrektorem naczelnym, który nie mógł ścierpieć jego niezależności i pomysłów, za którymi najzwyczajniej nie nadążał. Może Pan Daniel kiedyś skrobnie na ten temat jakiś artykulik o walce różnych grup wpływu na szczytach zamechowskiej hierarchii administracyjnej, technicznej no i oczywiście partyjnej
  • Przemysł turbinowy w Elblągu jeszcze ma się dobrze. Najlepsze czasy co prawda już minęły, ale fabryka turbin przy Stoczniowej to najlepszy taki zakład w całym globalnym GE. I z tego Elbląg może być naprawdę dumny. Trzeba się jednak powoli oswajac z myślą, że to mimo wszystko przemysł schodzący i to na skalę globalną. W Elblągu pociągnie może jeszcze jakieś 5 lat. To "paliwo", które od 75 lat napędzało Elbląg naprawdę się kończy.
  • Pan Romuald Bohdanowicz namalował wiele obrazów w podobnym stylu. Ja też taki mam. Ten ze zdjęcia wisi na 3cim piętrze budynku A1 na Stoczniowej
  • Jak tak będą kierować tą najlepszą fabryką GE jak dotąd to koniec nadejdzie znacznie szybciej niż za 5 lat.
  • Rok 1990 przyniósł rozłam wśród zamechowców. Ci co trafili do ABB poszli ostro do przodu, zaczęli żyć na wysokiej stopie, kupowali sobie ładne auta, porządnie zarabiali, jeździli na wakacje, zmieniali mieszkania. Ci co zostali w Elzamie, no cóż - zaczęli zostawać w tyle, z czasem coraz mocniej. Ale nie wiem czy można było tego uniknąć. Jakby wszyscy zostali w Zamechu to zaczęli by powoli wszyscy tonąć. I byłby kolejny spektakularny upadek kolejnego kombinatu. Ale żąl i zadra w mieście pozostała...
  • 52,5 roku w tym samym budynku, nie licząc lat (w sumie) na budowach przy uruchamianiu i remontach turbin. JWG
  • Problemem był zanik rynków zbytu. Jak już wybudowaliśmy wszystkie elektrownie, to kto miał kupić nowe turbiny?? A propos, właśnie podano, że od 10 miesięcy Polska średnio kupowała 4% potrzebnej energii. Nikt o tym nie pisze u nas, a to chyba największy skandal i zagrożenie dla każdego. Co się dzieje ??
Reklama