W pierwszym odcinku mojej opowieści o kościele Bożego Ciała przedstawiłem, jak obiekt ten zmagał się z przeciwnościami losu od momentu powstania do lat 50. XX w., kiedy to otarł się o unicestwienie. Dziś opowiem o tym, jak przez kolejne 30 lat wegetował jako ruina i jak z tej ruiny został odbudowany do funkcji świeckich, aby następnie – wskutek korzystnego splotu okoliczności i z wykorzystaniem krótkotrwałej koniunktury - przywrócono mu funkcje liturgiczne. Rozmyślając o tych wydarzeniach dochodzę do przekonania, że od ponad siedmiu wieków obiekt ten korzysta ze szczególnej ochrony. Zresztą oceńcie to sami. Zapraszam do lektury oraz merytorycznych komentarzy.
Lata 1965-73
W zorganizowanym w roku 1965 I Biennale Form Przestrzennych zapomniane i stojące na uboczu ruiny kościoła Bożego Ciała przyciągnęły uwagę aż czterech twórców (wszyscy z Czechosłowacji) i stały się scenerią dla ich plenerowych dzieł. Na tą okoliczność otoczenie i wnętrze kościoła zostały zgrubnie uprzątnięte z gruzu i nieczystości, by nie razić gości oglądających galerię nowoczesnej sztuki „pod chmurką”. Są pewne poszlaki wskazujące pośrednio na to, że Gerard Kwiatkowski próbował i ten obiekt objąć swoją opieką jako społeczny kurator sztuki, by zamienić go w „świątynię sztuki”, tak jak kościół Najświętszej Marii Panny, który funkcjonował już wówczas jako Galeria EL. Jednak coraz bardziej zaawansowane formy działalności tej ostatniej instytucji w ramach kolejnych biennale ostatecznie odciągnęły go od tego zamysłu. Nie bez znaczenia też dla tej sprawy wydaje się spadająca „popularność” Gerarda Kwiatkowskiego u ówczesnych władz miasta
Wydarzenia Grudnia 1970 oprócz zmiany ekipy rządzącej przyniosły Elblągowi Uchwałę Rządową 40/72, w której zabudżetowano środki finansowe na odbudowę m.in. kościoła Bożego Ciała z intencją przeznaczenia tego obiektu na działalność kulturalną i artystyczną. Warto pamiętać, że dzięki środkom zabezpieczonym w tej samej uchwale odbudowano również i inny obiekt sakralny – kościół św. Ducha - przeznaczając go na siedzibę biblioteki wojewódzkiej.
Spółdzielczy Dom Kultury „Pegaz”
Z początkiem roku 1973 rozpoczęto prace budowlano-adaptacyjne ruin kościoła Bożego Ciała na siedzibę Spółdzielczego Domu Kultury (SDK) "Pegaz". Prace przy odbudowie trwały cztery lata, znaczną część robót finansowali lub wykonali w czynie społecznym elbląscy spółdzielcy. Projekt odbudowy zakładał połączenie zabytkowego charakteru budynku z elementami nowoczesności. W gotyckie mury kościoła wkomponowano betonowe stropy, dzieląc wnętrze obiektu na trzy poziomy. Jego bryła została zamknięta od wschodu wielką szklaną witryną, która zastąpiła nieistniejącą ścianę prezbiterialną. Nad płaskim dachem ustawiono żelbetonowe krokwie nawiązujące do dwuspadowego dachu oryginalnej konstrukcji. Ta śmiała ażurowa aranżacja budziła wiele kontrowersji – jednym się podobała, inni ją odrzucali. We wnętrzu zaprojektowano trzy sale widowiskowe w tym jedną dużą z balkonem oraz szereg pomieszczeń do pracy warsztatowej i kawiarnię. Prace przy odbudowie tego obiektu się przeciągnęły w czasie i pochłonęły środki znacząco większe niż zaplanowano.
SDK „Pegaz” został otwarty we wrześniu 1976 roku. Miał szeroką ofertę kulturalną. Działały w nim liczne sekcje artystyczne, odbywały się przedstawienia teatralne, koncerty muzyczne, spotkania autorskie, wystawy, imprezy choinkowe, bale sylwestrowe, dyskoteki. Cieszył się znaczną popularnością wśród mieszkańców oraz w środowisku artystycznym. Udało mu się zbudować ambitny i rzutki zespół, który czynił wysiłki, by program artystyczno-kulturalny SDK „Pegaz” był ciekawy i atrakcyjny. Jestem zdania, że zasługuje on na szersze opracowanie i że się go doczeka.
Warto zwrócić uwagę na to, że SDK „Pegaz” reprezentował odwróconą w stosunku do Galerii EL koncepcję animowania miejskiego życia artystycznego i kulturalnego. W Galerii EL oddolna inicjatywa kilku młodych pracowników Zamechu pod wodzą charyzmatycznego Gerarda Kwiatkowskiego zyskała duże zainteresowanie społeczne, co skłoniło władze miasta i dyrekcję Zamechu do udzielenia temu przedsięwzięciu wszechstronnego wsparcia materiałowego, finansowego i organizacyjnego. To z kolei umożliwiło stworzenie w ruinach podominikańskiego kościoła miejskiej instytucji kultury i sztuki, która opierając się różnym trudnościom, przetrwała do dziś.
Natomiast w przypadku SDK „Pegaz” najpierw z ruin obiektu sakralnego powstała miejska instytucja kultury i sztuki, do której następnie starano się przyciągnąć jak najwięcej zainteresowanych uczestników, twórców i animatorów. Ten model funkcjonował zaledwie przez nieco więcej niż cztery lata. Przyszedł po nim kolejny mistyczny punkt zwrotny w historii omawianego obiektu.
Na fali „Festiwalu Solidarności”
W atmosferze euforii, jaka zapanowała w kraju po zawarciu porozumień Sierpnia 1980, proboszcz kościoła św. Mikołaja Mieczysław Józefczyk przy wsparciu działaczy NSZZ Solidarność wznowił starania o odzyskanie na cele sakralne zarówno kościoła NMP jak i Bożego Ciała. W obronie tego pierwszego wystąpiło środowisko artystyczne, które mobilizował lokalnie oraz w wymiarze krajowym, Ryszard Tomczyk – ówcześnie kierujący Galerią EL.
Józefczyk i Tomczyk, prywatnie utrzymujący przyjazne kontakty, tym razem stanęli po przeciwnych stronach sporu. Ostatecznie, po długiej batalii, władze zgodziły się na przekazanie na cele kultu religijnego tylko SDK „Pegaz”. Nie bez znaczenia w tych rozstrzygnięciach odegrała kwestia finansowania bieżącej działalności tego ośrodka. Koszty te były dość wysokie i pojawiły się problemy z ich pokrywaniem. Władze poszukiwały różnych wyjść z trudnej sytuacji. Szczególnie ważną rolą odegrał w tej sprawie ówczesny wojewoda elbląski Zdzisław Olszewski, który wspierał starania ks. Józefczyka.
Formalne przekazanie obiektu odbyło się na początku grudnia 1981 r. Wkrótce okazało się, że gdyby to przekazanie - z jakichś powodów - zostałoby opóźnione o tydzień chociażby, wówczas z całą pewnością – po wprowadzeniu w Polsce 13 grudnia 1981 r. stanu wojennego – cała sprawa uległaby unieważnieniu i musiałaby odczekać co najmniej kolejną dekadę. Nie wiadomo zresztą, co by się w tym czasie mogło stać i jakie rozstrzygnięcia zostałyby ostatecznie podjęte po zmianach ustrojowych 1989 r. Wiadomo natomiast, że Zdzisław Olszewski zaraz po wprowadzeniu stanu wojennego został ze swojej funkcji wojewody odwołany, właśnie za sprzyjanie interesom kościoła.
W efekcie opisanego korzystnego splotu wydarzeń albo kolejnego „cudownego” zdarzenia, obiekt wrócił na łono kościoła. Po zniesieniu stanu wojennego powołano w nim do życia instytucje kościelne o charakterze edukacyjnym i charytatywnym.
W 1993 r. rozpoczęto prace przywracające kościołowi gotycki wygląd, choć z oczywistych względów nie można było przywrócić kształtu i rozmiaru budowli sprzed roku 1945, jak też pogodzono się z wewnętrznym podziałem na piętra wdrożonym w czasie odbudowy w latach 70. XX w. W miejsce ażurowych krokwi położono dwuspadowy ceramiczny dach i zabudowano witrynową ścianę wschodnią. Na odbudowę czeka nadal zwieńczenie wieży i zabudowany w niej zegar.
Na zakończenie
Historia kościoła Bożego Ciała oparta jest na serii niezwykłych epizodów. Dotyczy to również, a może przede wszystkim jego powojennej historii. Mimo wielu niebezpiecznych zakrętów historii nie doszło do unicestwienia tej świątyni, a różne zagrożenia jak i próby przekształcenia jej w instytucję świecką okazały się nieskuteczne. Ostatecznie kościół ten po 35 latach wyłączenia z funkcji liturgicznych do tych funkcji powrócił. Temat do dziś budzi wśród mieszkańców naszego miasta kontrowersje i nie poddaje się łatwej ocenie. Być może zabrzmi to patetycznie, ale mam wewnętrzne przekonanie, że obiekt ten od ponad siedmiu wieków chroniony jest obiegającym go błogosławieństwem.
Zupełnie niedawno prasa donosiła o przyznaniu m.in. kościołowi Bożego Ciała funduszy z Rządowego Programu Odbudowy Zabytków. Mają one być spożytkowane na przeprowadzenie restauracji i renowacji tego zabytkowego obiektu. Być może w ramach tych działań zamurowane w ścianie przyszkolnego garażu przy ul. Grottgera glazurowane elementy zdobnicze z części neogotyckiej tego kościoła zostaną z niej wymontowane i przekazane kościołowi, z którego pochodzą. Dzięki temu elementy te powróciłyby do miejsca, dla którego zostały stworzone. A może w ramach tej renowacji odtworzony zostanie na wschodniej ścianie brakujący fragment błogosławieństwa obiegającego mury tego kościoła…?
Daniel Lewandowski
Przygotowując to opracowanie korzystałem z następujących źródeł:
- „Elbląskie drogi. 1968-1993” - ks. Mieczysław Józefczyk, Elbląg 2006,
- „Elbląg i okolice. 1937 – 1956” - ks. Mieczysław Józefczyk, Elbląg 1998,
- „Księga pamięci i wdzięczności” – praca zbiorowa pod redakcją ks. S.Ewertowskiego i ks.W.Zawadzkiego, Elbląg 2007,
- „Średniowieczne inskrypcje elbląskie” – Krzysztof Maciej Kozłowski / „Z przeszłości Elbląga” – pod redakcją A.Grotha, Koszalin 1999
- „Życie religijne w Elblągu w latach 1945 – 1992” – ks. Wojciech Zawadzki / „Historia Elbląga” tom 5, część 2, rok 2005,
- „Elbląg i elblążanie w fotografii własnej. Lata 40. i 50.” – Krystyna Laskowska i Wiesława Rynkiewicz-Domino, Elbląg 2007,
- „Rozwój przestrzenny i budownictwo Elbląga” – Jerzy Domino / „Historia Elbląga” tom 5, część 2, rok 2005,
- „Elbląg 1945 i dziś”- Kazimierz Czarnocki, Andrzej Przysiecki, rok 1968,
- „… ocalić od zapomnienia. Półwiecze Elbląga (1945-95) w pamiętnikach, notatkach i materiałach wspomnieniowych ludzi Elbląga” – praca pod redakcją Ryszarda Tomczyka, rok 1997,
Oto lista linków do innych moich artykułów o tematyce architektonicznej: