UWAGA!

O tym, którego Polacy kochali nienawidzić

 Elbląg, Autorzy biografii o Urbanie: Dorota Karaś i Marek Sterlingow
Autorzy biografii o Urbanie: Dorota Karaś i Marek Sterlingow (fot. Mikołaj Sobczak)

Jerzy Urban, były dziennikarz, były rzecznik rządu PRL, założyciel i wydawca tygodnika „NIE” zmarł w 2022 roku. Do dzisiaj budzi skrajne emocje, a historię jego życia postanowił wziąć na tapet duet gdańskich dziennikarzy: Dorota Karaś i Marek Sterlingow, którzy spotkali się w czwartek wieczorem z czytelnikami w Bibliotece Elbląskiej.

Dorota Karaś i Marek Sterlingow pracowali nad biografią Jerzego Urbana ponad trzy lata. Udało im się jeszcze z nim porozmawiać, gościć w jego domu (zmarł w 2022 r.) i dotrzeć do wielu nieznanych dokumentów z jego życia. Biografia ukazała się już po śmierci Urbana, określanego przez lata jako „Goebbels stanu wojennego”.

W czwartek jej autorzy w rozmowie z Jackiem Nowińskim w Bibliotece Elbląskiej opowiadali o wielu aspektach życia Urbana – o bogatej rodzinie (ojciec był znanym łódzkim dziennikarzem i wydawcą), żydowskim pochodzeniu, ocaleniu z Holocaustu, pracy w takich czasopismach jak „Nowa Wieś”, „Po Prostu” czy „Polityka”, zakazach wykonywania dziennikarskiego zawodu nakładanego przez cenzurę PRL. Nie mogło również zabraknąć odniesień do pracy Urbana jako rzecznika rządu PRL w latach 80. (słynne powiedzenie, że rząd sam się wyżywi, gdy na Polskę z powodu wprowadzenia wojennego nałożono sankcje) czy czasów, gdy Urban stal się kapitalistą i milionerem, wydając najpierw „Alfabet Urbana”, który rozszedł się w milionowym nakładzie, a następnie zakładając „NIE”, który co tydzień w czasach największej popularności ukazywał się w nakładzie 700 tysięcy egzemplarzy.

 

Nie będziemy tutaj przytaczać szczegółów z życia Jerzego Urbana, którego „New York Times” określił jako „człowieka, którego Polacy kochali nienawidzić”. Odsyłamy do ciekawej książki, skupiając się poniżej na niektórych wypowiedziach autorów ze spotkania w Bibliotece Elbląskiej.

 

 

O spotkaniach z Urbanem

Dorota Karaś: - Mieliśmy najpierw rozmowy telefoniczne (to był czas pandemii – red.). Gdy już wszyscy w domu Urbana zostali zaszczepieni, jeździliśmy do niego na dwa-trzy dni jako goście.

Marek Sterlingow: – To był pierwszy i ostatni raz, gdy bywałem w domu milionera. I powiem Wam, to jest przyjemne (śmiech). Mają domki gościnne, mają służbę, jedzenie im podają i to też jest bardzo przyjemne. Można jeść i pić, co się chce, nie trzeba się składać (śmiech). Poza tym gospodarz bardzo miły i odpowiada na każde pytanie. Byliśmy więc w bardzo uprzywilejowanej sytuacji, rozmawiając z nim, bo on już miał wówczas wszystko gdzieś. Jeśli czegoś nie mówił to dlatego, że nie miał już siły tego powtarzać, ale zawsze odpowiadał na każde pytanie.

 

O weryfikacji słów Urbana o swoim życiu

Dorota Karaś: - Spotykaliśmy się z Urbanem, który miał wtedy 88 lat. Miał cały czas świetną pamięć, ale nie wszystko pamiętał z detalami. Opieraliśmy się więc też na tym, co powiedział lub napisał dużo wcześniej. Udało nam się dotrzeć do takich materiałów, które dziennikarzom, reporterom czy historykom pomagają, takie jak listy do rodziny, znajomych, które nie były publikowane i w których postawa Urbana była wyjawiona wprost, gdzie przed nikim nic nie udaje, jakie są jego intencje.

Rozmawialiśmy też z mnóstwem osób i konfrontowaliśmy to, co Urban opowiadał, z tą wiedzą, którą zdobyliśmy z rozmów z innymi bohaterami, świadkami historii, jego znajomymi, dziennikami, pamiętnikami. Puenta jest taka, że chcieliśmy przyłapać Urbana na jakimś kłamstwie (o jego życiu – przyp. red.), bo wiadomo, że jest to największy kłamca w historii Polski, że coś przekręcił, coś zmyślił, zmanipulował w swoim życiorysie. Okazało się, że Urban na ogół mówił prawdę, bo miał taką filozofię, że najlepiej powiedzieć wszystko od razu, bo nikt mu tego później nie wygarnie. Jeżeli on w latach 50. spotykał się z pracownicą Urzędu Bezpieczeństwa, to o tym spotkaniu od razu powiedział swojej szefowej, swojemu koledze, na którego doniósł, a potem to jeszcze opisał w kilku miejscach. Trudno było go więc przyłapać na jakimś konkretnym kłamstwie.

Marek Sterlingow: - Bardzo się zdziwiłem, gdy sobie uświadomiłem, że najprawdopodobniej to Urban jest najbardziej prawdomówną osobą, jaką spotkałem (śmiech).

 

Fot. Mikołaj Sobczak

 

O Urbanie jako milionerze

Marek Sterlingow: W którym momencie stwierdził, że czas skończyć z zarabianiem pieniędzy i już się tym nie zajmował. Wszystkie pieniądze, które miał ulokował w akcjach, dziełach sztuki. Wiemy, że majątku zostało mu około 120 milionów złotych, aczkolwiek do dyskusji jest kwestia, co z dziełami sztuki i niektórymi nieruchomościami, bo trudno je na oko wycenić. Może to być od 120 do 200-300 milionów złotych. On bardzo nie chciał tyle zostawić (śmiech).

Dorota Karaś: Potrafił się ograniczyć w biznesie. Miał takie propozycje, by kupić jakąś stację telewizyjną, jakąś rozgłośnię. Stwierdził, że nie będzie w stanie nad tym zapanować. Zarobił tyle pieniędzy, że jemu to w zupełności wystarczy, by prowadzić „NIE” przez kolejne lata do końca swojego życia, by nie dokładać o niego. I tak się stało.

RG

Najnowsze artykuły w dziale Biblioteka

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
Reklama